MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Rusiecki: Chcemy z Unią zdobyć złoty medal

TS
Piotr Rusiecki
Piotr Rusiecki Daniel Andruszkiewicz
- Z Nicki Pedersenem w składzie nie boimy się żadnego rywala. Żaden żużlowy dream team nie będzie nam straszny - zapewnia Piotr Rusiecki. Oto rozmowa z nowym prezesem leszczyńskich Byków

Jak się Pan czuje w roli nowego prezesa leszczyńskiego klubu?
Na początek muszę podziękować temu poprzedniemu, czyli Józefowi Dworakowskie-mu, za dziewięć lat wspaniałej pracy. Tylko przypomnę, że za jego prezesury Unia dwukrotnie sięgnęła po tytuł mistrza kraju, a Leszno wielokrotnie gościło największe imprezy żużlowe, z turniejami Grand Prix na czele. To tylko pokazuje, jak mój poprzednik wysoko zawiesił poprzeczkę. Ale ja nie boję się wyzwań. Jestem zresztą przekonany, że w każdej chwili będę mógł liczyć na pomoc ze strony byłego prezesa, bo grzechem byłoby nie skorzystać z jego doświadczenia.

Jak sam Pan jednak powiedział, teraz w klubie doszło do nowego rozdania. Jakimi kartami będzie chciał Pan grać?
To prawda, bo mamy nowy zarząd, z którym bardzo długo pracowaliśmy nad nową wizją drużyny. Kibice czasami narzekali, że za długo, ale w takich sprawach pośpiech nie jest wskazany.

Asem w tym nowym rozdaniu, wracając do terminologii karcianej, ma być Nicki Pedersen?

Liczymy, że Duńczyk będzie nowym liderem zespołu. Podpisaliśmy z nim dwuletnią umowę. Początkowo równolegle prowadziliśmy rozmowy z trzema innymi zawodnikami. Byli to Emil Sajfutdinow, Greg Hancock oraz Grzegorz Walasek. Po tygodniu rozmów uznaliśmy jednak, że Nicki będzie najodpowiedniejszą kandydaturą.

Czy prawdą jest, że Pedersen jest Pana ulubionym zawodnikiem i od początku chciał go Pan sprowadzić do Leszna?

Nie, to nie jest prawda. Dementuję tę informację.

Rozmowy kontraktowe z Duńczykiem nie trwały jednak długo.
To się zgadza. Jak spotkaliśmy się twarzą w twarz, to wszystkie szczegóły umowy dopięliśmy w trzydzieści minut.

Rozumiem, że Pedersen ma być brakującym ogniwem w zespole Fogo Unii?

Takiego zawodnika nam brakowało w poprzednim sezonie. Duńczyk ma nam zapewnić pokaźne zdobycze punktowe. Ma też rozwiązać problem z wyścigami nominowanymi, który pojawił się w poprzednim sezonie. On powinien dać drużynie pewną stabilność. Z nim w składzie będzie nam dużo łatwiej wygrywać mecze.

Na konferencji prasowej powiedział Pan, że celem zespołu będzie złoty medal mistrzostw Polski. To bardzo ambitny plan...

Chcemy, aby po czterech latach przerwy złoto wróciło do Leszna. Z Pedersenem w składzie nie boimy się żadnego rywala. Żaden dream team nie będzie nam straszny. Mamy ciekawy zespół, który stać na zrealizowanie tego celu. Chciałbym, aby ważną rolę w tym planie odgrywał Damian Baliński. Moim osobistym celem jest, aby ten zawodnik wrócił do swojej najwyższej formy. Takiej, jaką prezentował w 2007 czy 2010 roku. To bardzo waleczny żużlowiec, w którego cały czas mocno wierzę.

Co jeszcze chciałby Pan zrealizować?
Musimy przyciągnąć kibiców na stadion. W poprawieniu frekwencji na trybunach mają pomóc działania prorodzinne. Wprowadzimy nowe rodzaje biletów oraz postaramy się uatrakcyjnić widowisko tak, aby kibic wychodził ze stadionu w pełni usatysfakcjonowany. Zrobimy wszystko, aby ceny biletów były na każdą kieszeń, bo zdajemy sobie sprawę, że kibic to nasz ósmy zawodnik. Trzeba przywrócić moc, jaką czuliśmy z trybun w latach mistrzowskich. Wsparcie fanów to przecież połowa sukcesu. W tym celu odbyłem już spotkanie z kibicami. W najbliższym czasie odbędą się następne.

A nie boi się Pan, że kibice nie pokochają Pedersena? Podczas kończącego sezon Memoriału Smoczyka Duńczyk nie został ciepło przez nich przyjęty.
Wszyscy doskonale wiemy, dlaczego był w taki sposób odbierany. Postaram się, aby podejście do tego żużlowca się zmieniło. Do rozpoczęcia sezonu mamy jeszcze sporo czasu. Będzie zatem sporo okazji, aby przekonać kibiców, że Pedersena da się lubić. Rozmawiałem z nim wielokrotnie i mogę zapewnić, że jego wizerunek wykreowany przez media nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.

W 2014 roku Byki będą polsko-duńskim zespołem. To była zamierzona strategia?
Nie do końca. Wyszło jednak na to, że oprócz zawodników krajowych w składzie mamy jeszcze tylko trzech Duńczyków. Podpisując umowę z Pedersenem rozmawiałem z nim na temat jego dwóch rodaków, którzy są w naszym klubie, czyli Kennetha Bjerre i Mikkela Michelsena. Były mistrz świata bardzo ciepło się o nich wyrażał, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że warto na tych zawodników stawiać.

Bjerre i Pedersen w przyszłym sezonie będą jeździć w Grand Prix. Nie boi się Pan o to, że będą przyjeżdżać na mecze ligowe kontuzjowani?
Myślę, że nie będzie z tym problemów. Proszę zauważyć, że Nicki nie jest zawodnikiem kontuzjogennym. Pewne problemy ze zdrowiem pojawiły się u niego w ubiegłym sezonie, ale wcześniej urazów zbyt wielu nie miał. A już na pewno było ich mniej niż w przypadku Sajfutdinowa, o którego również zabiegaliśmy. Poza tym Pedersen to bardzo twardy zawodnik.

Który ma zapewnić Fogo Unii złoto. Łatwo jednak nie będzie, bo rywale także się zbroją. Jak ocenia Pan potencjał rywali?
Nie chciałbym się na ten temat wypowiadać. Jesteśmy skupieni na sobie. Tak jak już powiedziałem wcześniej, dysponujemy obecnie bardzo mocnym zespołem, który stać na to, aby wywalczyć tytuł mistrza Polski.

Rozmawiał Tomasz Sikorski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski