Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Cugowski: Mamy z bratem wspólny front

Marek Zaradniak
Piotr Cugowski -Jakie mam wady nie wiem. Nie pocę się nadmiernie i nie przetłuszczają mi się włosy. Bywam egoistyczny.
Piotr Cugowski -Jakie mam wady nie wiem. Nie pocę się nadmiernie i nie przetłuszczają mi się włosy. Bywam egoistyczny. Rafał Masłow/Sony Music
Z Piotrem Cugowskim rozmawiamy o naukach życiowych i branżowych ojca Krzysztofa Cygowskiego i budowaniu bratniego zespołu

Czy wpływ na to, że Pan i Pana brat zostaliście muzykami, miał fakt, że Panów ojciec - Krzysztof Cugowski jest wokalistą Budki Suflera?
Piotr Cugowski: Na pewno tak. Muzyka była obecna zawsze w domu, więc było to naturalne. Rodzice posłali nas do szkół muzycznych, choć przyznam, że obserwując, co robi nasz ojciec, niekoniecznie chcieliśmy się uczyć grać na instrumentach klasycznych. Wy-obrażaliśmy to sobie inaczej, ale w sumie było to na pewnym etapie potrzebne i nie ma o czym mówić. To zresztą były inne czasy niż dziś. Ojciec przywoził płyty, skąd tylko mógł i to na pewno miało też wpływ na wybór drogi życiowej.

Od jakich instrumentów zaczynaliście przygodę z muzyką?
Piotr Cugowski: Obaj zaczynaliśmy od skrzypiec. Wojtek w pewnym momencie przeszedł na altówkę. Ja na perkusję, ale po drodze był jeszcze obowiązkowy fortepian. Była to szkoła dość wymagająca, ale cieszyła się w Lublinie dość dobrą renomą i myślę, że rodzicom też zależało na tym, abyśmy poszli właśnie do tej dobrej szkoły.

Pan ma bardzo podobny głos do ojca. Małgorzata Ostrowska powiedziała mi niedawno, że jest Pan aktualnie najlepszym głosem męskim w Polsce.
Piotr Cugowski: Bardzo dziękuję. Znamy się z Małgorzatą i odwzajemniając komplement powiem, że dla mnie jest ona niedoścignionym wzorem żeńskiego wokalu rockowego. Ona ma to coś. Jest po prostu namaszczona i mam zawsze ciarki, gdy słyszę jak ona śpiewa. Miałem przyjemność uczestniczyć w jej jubileuszowym koncercie w radiowej Trójce, spotkaliśmy się też kilkakrotnie na scenie. Bardzo Gosię cenię i lubię. To szalenie sympatyczna osoba. Niezmanierowana i niezepsuta przez niełatwe czasy.

A jakie są Pana relacje z ojcem? Czy dom pełen artystów jest taki sam jak zwykły?
Piotr Cugowski: Ja nie mieszam życia prywatnego z zawodowym i raczej niechętnie opowiadam o tym, co się dzieje u mnie w domu. Oczywiście były i są to relacje normalne, takie jak pomiędzy dzieckiem a rodzicem. Natomiast każdy z nas ma swoje drogi, zarówno prywatne, jak i zawodowe. Nasze relacje mają raczej charakter satelitarny, inny niż pewnie z reguły jest to w rodzinach, gdzie wszyscy się widują regularnie i często.

Stanisław Sojka gra ze swoimi synami. Beata Kozidrak też zaangażowała córkę do Bajmu. Podobnie jest w przypadku Skaldów i rodziny Zielińskich. A Panowie mieliście propozycję, aby zagrać w Budce Suflera?
Piotr Cugowski: To jest droga, przed którą przestrzegał nas ojciec, mówiąc o niebezpieczeństwach czyhających w tym zawodzie. Dlatego, jakby naturalnie, ani Wojtek, ani ja nie chcieliśmy korzystać z takiego rozwiązania, bo w moim odczuciu, ale i w odczuciu brata, byłoby to w jakiś sposób nieuczciwe wobec słuchaczy, których pozyskujemy od tylu lat. Wchodzenie gdzieś kuchennymi drzwiami nie do końca ładnie wygląda, nie jest fair i nie jest do końca miarodajne. Wbrew stereotypowi, jaki panuje u nas w kraju - i tego się nie zmieni, bo ludzie po prostu wiedzą swoje - i tak cokolwiek bym robił, uważają, że wszystko wynika z jakiegoś klucza. W naszym przypadku jest to praca u podstaw, z poszanowaniem muzyki, słuchacza i nas samych. Myślę, że Budka ma swoją, wspaniałą karierę, a my mamy swoją drogę i raczej nie ma mowy, abyśmy te dwa światy połączyli. Oczywiście uprawiając ten sam zawód, nasze drogi się gdzieś przecinają, to całkiem naturalne. Owszem, nieraz gramy na tym samym koncercie, a kiedyś byłem nawet gościem specjalnym na jubileuszowym koncercie Budki, z czego się bardzo cieszę. Natomiast łączenie zespołu Bracia z Budką Suflera spowoduje tylko niepotrzebny rozgardiasz.

A sami bracia - Piotr i Wojciech - między sobą rywalizują, artystycznie lub w życiu?
Piotr Cugowski: Pracujemy już tyle czasu, że gdyby ten mechanizm miał funkcjonować źle, to nie przetrwalibyśmy długo, ale dzięki Bogu to już trwa kilkanaście lat i mam nadzieję, że będzie trwać. Oczywiście obaj z Wojtkiem mamy kompletnie inne charaktery, ale myślę, że wspólnym mianownikiem jest dążenie do rozwiązywania sytuacji problematycznych, tarć, napięć. Bo nie da się ukryć, że to zawód, który generuje silne emocje. Dlatego zawsze staramy się działać tak, aby to wyszło na dobre zjawisku, jakim jest zespół, a te osobiste uwagi i przeżycia zostawić dla siebie, bo są one uzasadnione wtedy, kiedy robi się karierę solową. Ani Wojtek, ani ja nie odżegnujemy się od tego. Ja będę miał na pewno ochotę zrobić coś w tym kierunku, ale w tym momencie najważniejsza dla nas jest płyta i to, że doprowadziliśmy wszystko do końca, i że w miniony wtorek nasz krążek - "Zmienić zdarzeń bieg" - miał premierę i trzymamy go już w rękach.

Tytuł płyty jest intrygujący. Co by Pan chciał zmienić wokół?
Piotr Cugowski: Nie chodzi o coś złego, ale - sprowadzając rzecz do kwestii zawodowych - ta płyta symbolizuje zmiany w zespole. W pewnym momencie mieliśmy wrażenie, że doszliśmy do ściany i dreptaliśmy w miejscu, troszkę nie wiadomo było, o co chodzi. Trzeba było zweryfikować, co jest tego przyczyną i, niestety, po wielu latach współpracy z niektórymi ludźmi musieliśmy sobie podać ręce i rozstać się - zrobić tak zwane chirurgiczne cięcie. Mieliśmy wrażenie, że mamy za dużo balastu i ten balon nie może pójść w górę tak jak należy. Najpierw, jak w każdym zespole, miało to charakter półamatorski, półprofesjonalny i tacy ludzie też się pojawili wokół nas. Z latami każdy z nas dojrzewał, ale niektórzy zostali gdzieś w miejscu i nie mogliśmy pójść do przodu tak jak chcieliśmy. Począwszy od sytuacji personalnych, a skończywszy na muzyce. Chodziło nam o to, aby jednak tworzyć przemyślane projekty. Chodziło też o warstwę tekstową. Zależało nam, aby trafiała do ludzi i jednocześnie była prostolinijna. Miała prosty, ale konkretny przekaz. Ta płyta taka jest. Na każdą piosenkę był konkretny pomysł. W sumie krążek w pewnym momencie zaskoczył także nas, bo okazuje się, że tworzy całość. Więc myślę, że to jest fajne, choć mogę być nieobiektywny, bo świat odbieram czasami zbyt emocjonalnie.

Jedna z piosenek na nowej płycie zatytułowana jest "Nie jestem święty". Jakie ma Pan wady?
Piotr Cugowski: Mam ich mnóstwo. Mam słabości jak każdy i ja się tutaj niczym nie różnię od innych, ale trudno mi je wymienić. Natomiast jeśli chodzi o mnie i Wojtka, to myślę, że chodzi raczej o różnice charakterów pomiędzy nami. Ja jestem bardziej porywczy, bardziej impulsywny. Lubię decyzje podejmować szybko, a Wojtek jest z tych, co się najpierw przyjrzą, odczekają, ale to też ma swoje zalety. Trzeba przede wszystkim pracować nad sobą i gdzieś muszę temperować te swoje zapały i zapędy. A jakie mam wady, nie wiem. Nie pocę się nadmiernie i nie przetłuszczają mi się włosy. Bywam egoistyczny.

Który z Panów dziś gra przysłowiowe pierwsze skrzypce w zespole?
**Obaj prowadzimy ten zespół od samego początku, więc decyzje leżą po naszej stronie i podejmujemy je wspólnie, choć bywa, że nie są to łatwe momenty. My z Wojtkiem uważamy jednak, że musimy mieć jeden front, po to, aby określić, dokąd ten statek ma płynąć. Na pewno ważne jest też zdanie kolegów z zespołu. Przez wiele lat trwały u nas roszady, ale teraz mamy ekipę ludzi, którzy mają po kolei w głowie, umieją grać i towarzysko jest też wszystko OK. To ludzie doświadczeni w zawodzie. Aż boję się powiedzieć, że w tej chwili jest optymalnie. Nie chcę zapeszać, ale - wracając do pytania - główne decyzje zapadają w porozumieniu z Wojtkiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski