Zatrzymania po Czarnym Proteście, policjanci w szpitalu
Źródło: TVN24 / x-news
- Pokojowa manifestacja kobiet pod poznańskim biurem PiS potraktowana gazem pieprzowym przez policję z psami. Oczekuję natychmiastowych wyjaśnień na temat skandalicznego zachowania policji od ministra Błaszczaka - napisał na Facebooku Rafał Grupiński, poseł PO z Poznania. Odniósł się do poniedziałkowych wydarzeń, kiedy po Czarnym Proteście, przed poznańskim biurem Prawa i Sprawiedliwości doszło do zamieszek z policją. Wyjaśnień od komendanta wojewódzkiego domaga się Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania.
Głos w sprawie zabrała także poznańska Nowoczesna. Zarzuciła miastu niezapewnienie bezpieczeństwa manifestującym.
- Podobne demonstracje odbywały się w całej Polsce, ale to Poznań pokazał, jak nie należy tego robić. (…) Oczekiwalibyśmy co najmniej tak skutecznych środków jak w przypadku sobotniego Marszu Równości, który odbył się z udziałem Prezydenta Poznania - czytamy w oświadczeniu poznańskiego koła partii.
Z kolei Witold Waszczykowski, minister spraw zagranicznych, określił poniedziałkowy protest kobiet mianem „zabawy” i „kpiny”.
Zobacz też:
Od tych słów swojego podwładnego odcięła się premier Beata Szydło. Zaznaczyła także, że rząd PiS nie pracuje nad żadną zmianą przepisów dotyczącą aborcji, a projekt, przeciwko któremu protestują kobiety, jest projektem obywatelskim.
Dezaprobatę dla agresywnej formy manifestacji wyraził również Zbigniew Hoffmann, wojewoda wielkopolski.
Poniedziałkowy Czarny Protest przebiegał w Poznaniu i innych miastach pokojowo. Jednak, kiedy około godz. 18 w stolicy Wielkopolski zakończyła się oficjalna manifestacja, część osób przeszła pod siedzibę PiS.
- Było to około półtora tysiąca ludzi. Problemy zaczęły się, kiedy kilkunastoosobowa grupa zaczęła rzucać w policjantów kamieniami i materiałami pirotechnicznymi - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji. Użyty został także gaz łzawiący.
- Widziałam kilku chłopaków w kominiarkach, którzy prowokowali policję. Funkcjonariusze długo byli cierpliwi, ale w końcu musieli zareagować - tłumaczy nam jedna z uczestniczek manifestacji.
Starcia z policją wywołały osoby ze środowiska anarchistów. Związani z nim są wszyscy trzej zatrzymani.
- Zamieszki były zupełnie niepotrzebne. Wcześniej protest przebiegał pokojowo. Byłam zła na prowokatorów. Kiedy zaczęła działać policja, było bardzo nieprzyjemnie. W ruch poszły pałki, ale działania policjantów były skuteczne - relacjonuje nasza rozmówczyni.
Inaczej widzą całą sytuację przedstawiciele inicjatywy „W naszej sprawie”. W wydanym na Facebooku oświadczeniu, tak jak Grupiński, oskarżają policję o użycie przemocy.
Zobacz komentarz: Kamienie nic nie znaczą
- Z naszej perspektywy zgromadzenie przebiegało w pokojowej atmosferze do momentu, gdy wkroczyła policja. Stanowczo potępiamy przemoc policji wobec osób demonstrujących, której byłyśmy i byliśmy świadkami. Wiele uczestniczek i uczestników zgromadzenia odniosło obrażenia. Osoby były szarpane przez funkcjonariuszy, narażone na działanie gazu - pisze „W naszej sprawie”.
W wyniku starć rannych zostało pięciu policjantów. Dwóch odniosło ciężkie obrażenia. Jeden miał pokaleczoną twarz, a drugi poparzony kark.
- Zatrzymanym postawiono zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej policjanta. Grozi im do trzech lat więzienia - informuje Andrzej Borowiak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?