Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Patentowy spór przed sądem

Marek Weiss
Kolejna odsłona konfliktu toczącego się od kilku lat pomiędzy ostrowskimi konstruktorami. Dziekan wydziału Społecznej Akademii Nauk w Łodzi ze spokojem czeka na decyzję sądu. Uważa, że sprawa ma podłoże osobiste.

Społeczna Akademia Nauk w Łodzi twierdzi, że jest właścicielem patentu dotyczącego Systemu Sensor. Na tym tle istnieje spór z ostrowskim konstruktorem Romanem Biadałą, który zapewnia, że wszelkie prawa należą do niego. Kto ma rację? Rozstrzygnie sąd. To tylko jedno z wielu toczących się wokół tego tematu postępowań.

Rzecz dotyczy urządzenia ułatwiającego osobom niepełnosprawnym kontakt ze światem. Pięć lat temu dwaj ostro-wianie zgodnie firmowali je swoimi nazwiskami, ale potem się poróżnili. W ślad za tym powstał także spór o prawa do systemu. Zaangażowana w niego jest Społeczna Akademia Nauk w Łodzi. Bo właśnie na jej ostrowskim wydziale pracowano nad sensorem.

- Pan Edward Tyburcy przeniósł na uczelnię swoje wyimaginowane prawa do Systemu Sensor, a ta zgłosiła go w Urzędzie Patentowym. Co do tego jesteśmy w sporze, ale na tę chwilę nie możemy zdradzić więcej szczegółów - mówi mecenas Damian Grzeszczyk, reprezentujący Romana Biadałę.

Dziekan ostrowskiego wydziału dr inż. Tadeusz Sarnowski podkreśla, że każdy wniosek, jaki trafia do Urzędu Patentowego, jest szczegółowo analizowany. Sprawdza się, czy ktoś inny wcześniej już podobnego rozwiązania nie zastrzegł. Tak samo było i w tym przypadku.

- Urząd przyznał patent uczelni, która jest jego właścicielem. Jak można twierdzić, że jest inaczej, skoro się go nie zgłosiło? Przecież cała procedura jest ściśle określona. Mamy zgłoszonych 18 patentów i kilkanaście wzorów użytkowych. Wydaje się, że ten spór ma bardziej podłoże osobiste, ale niech to rozstrzygnie sąd. Mam nadzieję, że nie będzie to trwało tak długo jak sprawa byłego posła Witolda Tomczaka - mówi dr inż. Tadeusz Sarnowski.

Niezależnie od sporu patentowego w sądzie jest także sprawa karna dotycząca podejrzenia plagiatu. Miał go popełnić Roman Biadała w swojej pracy magisterskiej. Zawiadomienie złożył Edward Tyburcy, według którego aż 70 procent zawartości zostało bezprawnie skopiowane z jego opracowań. Sąd Rejonowy dla Łodzi Śródmieścia rzeczywiście przypisał ostrowianinowi naruszenie prawa autorskiego i warunkowo umorzył postępowanie karne na rok. Od takiego orzeczenia odwołały się obie strony. Jaki jest związek między pracą magisterską a sensorem?

- Część mojej pracy dotyczyła Systemu Sensor i w niej musiałem skorzystać z dokumentacji technicznej. Popełniłem jedynie taki błąd, że nie umieściłem pewnych kwestii w bibliografii i nie wstawiłem cudzysłowu - mówi Roman Biadała.

Mecenas Damian Grzeszczyk dodaje, że sąd uznał tylko 4 z 30 wskazanych w zawiadomieniu naruszeń i dotyczą one okresu, kiedy stosunki między obu panami były dobre. Była wtedy zgoda na wykorzystanie materiałów ze wspólnie napisanego podręcznika. Dopiero potem Edward Tyburcy ją wycofał. Wkrótce będzie wiadomo, czy taką samą argumentację przyjmie sąd drugiej instancji.

Ze sprawą sensora wiąże się też kwestia przyznania unijnych i budżetowych pieniędzy na przeciwdziałanie wykluczeniu cyfrowemu osób niepełnosprawnych. Do tego wątku postaramy się wrócić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski