MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pacjent walczy o odszkodowanie. Orzecznik: Wydam decyzję, kiedy zechcę

Krystian Lurka
W sobotę tragiczna historia Marka Skrzypczaka mogła się zakończyć. Tak się nie stało i nic nie zapowiada, żeby miało to szybko nastąpić
W sobotę tragiczna historia Marka Skrzypczaka mogła się zakończyć. Tak się nie stało i nic nie zapowiada, żeby miało to szybko nastąpić Waldemar Wylegalski
Marek Skrzypczak, o którym pisaliśmy wielokrotnie, od kilku lat walczy o odszkodowanie i ukaranie wolsztyńskiego szpitala. To tam trafił na początku stycznia 2010 roku po wypadku samochodowych.

Jak mówi, wolsztyńska służba zdrowia podczas leczenia popełniła wiele błędów przez co teraz jest kaleką, a jego stan psychiczny jest bardzo zły. Ma raka (prawdopodobnie na skutek zaniedbania higieny osobistej), koślawość stopy (złe zagipsowanie kostki), lęki nocne (skandaliczne słowa, które usłyszał od lekarzy) i problemy z sercem (zbyt późne wyciągnięcia cewnika z okolic serca). Dyrekcja szpitala w Wolsztynie jednak nie poczuwa się do odpowiedzialności i twierdzi, że nie zawiniła.

Czytaj także: Wolsztyn: Pacjent oskarża szpital o swoje kalectwo: Czekali, aż umrę

W sobotę, był na wizycie w gabinecie Piotra Jeske, chirurga i orzecznika sądowego. Tam powinna zapaść kluczowa decyzja w sprawie mężczyzny. Pacjent walczy o 300 tysięcy złotych. Marek Skrzypczak na wizytę u orzecznika czekał kilka miesięcy. Po trwającej kilkadziesiąt minut wizycie, wyszedł niepocieszony.

- Lekarz lekceważąco podszedł do przedstawionych dokumentów i podważał ich zasadność - mówi Marek Skrzypczak i dodaje: - Mimo że miał dostęp do wszystkich dokumentów, aktualnych zdjęć rentgenowskich, zaświadczeń najlepszych wielkopolskich specjalistów od kilku miesięcy, zażądał jeszcze jednego zdjęcia rentgenowskiego. Nadal muszę czekać.

Lekarz orzecznik odesłał pacjenta z kwitkiem, mimo że ten prosił go o szybką decyzję. - Tłumaczyłem, że w moim stanie nie mogę się denerwować, jednak pan doktor Jeske stwierdził, że jestem "twardzielem".

Podczas próby rozmowy Piotr Jeske odmówił komentarza, a na pytanie, jak długo pacjent będzie czekać, odpowiedział: "decyzję wydam, kiedy zechcę".

Lekarz oficjalnie musi wydać decyzję do trzech miesięcy po wizycie. To jest jednak zła wiadomość dla poszkodowanego Marka Skrzypczaka, ponieważ leki i opatrunki miesięcznie kosztują go nawet kilkaset złotych.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski