Nic dziwnego - lekarz był jeden, a pacjentów kilkudziesięciu. Ale dla dyrektora szpitala to nie problem. Załoga była "wystarczająca". Oznacza to ni mniej ni więcej, że panu dyrektorowi wydaje się zupełnie do przyjęcia sześciogodzinna nasiadówka w szpitalu z połamanymi kośćmi i rosnącym bólem. Nie, żebym mu życzyła osobistego doświadczenia takiego standardu obsługi, ale...
Czytaj też:
Zima zaskoczyła szpitale, pacjenci czekali godzinami
Można tłumaczyć się wysokością kontraktów, można tłumaczyć się tabelkami i rachunkiem ekonomicznym i czym tam jeszcze komu się podoba, szkoda tylko, że mało pamięta się o tym, że celem służby zdrowia jest pomagać pacjentom.
Ci, zwłaszcza połamani poczekają na tę pomoc nawet długo. Raz. Po raz kolejny zrobią wszystko, żeby znaleźć miejsce, w którym zostaną obsłużeni szybciej. Ci, których na to stać nawet za to zapłacą. Prywatnie, oprócz obwiązkowych składek NFZ, a przeciw publicznej służbie zdrowia zagłosują nogami. Po prostu tam nie przyjdą. Nie będzie pacjentów, nie będzie leczenia, nie będzie kontraktu i pensji dla pracowników, w końcu nie będzie szpitala.
I nie będzie to pierwszy przypadek w historii, że kto rynkiem wojuje od rynku zginie. Tak się dzieje całkiem często, kiedy komuś sprzed oczu znika prawdziwy cel.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?