I jedni i drudzy zasłużyli sobie na cześć, szacunek i upamiętnienie. Ale dlaczego okazja dla upamiętnienia jednych, ma być okazją dla upamiętnienia za wszelką cenę drugich? Czy ktoś podczas obchodów rocznicy Smoleńska odczytywał nazwiska bohaterów Czerwca? Albo choć zbliżonej w czasie i w gatunku katastrofy w Mirosławcu? Obok ofiar Czerwca mogłyby stać ofiary Grudnia ’70. Albo górnicy z Wujka. Albo ks. Jerzy Popiełuszko. Ale nie stoją. Bo każdemu z nich dedykowane są osobne obchody, każdy zasłużył na to, aby jego nazwisko wybrzmiało.
I nie, to nie wyraz braku szacunku i czci dla tych, którzy zginęli w Smoleńsku. Oni nie wyszli protestować, żądając wolności i chleba. Wolność mieli, chleba im nie brakowało. Mają swoje pomniki, mają swój kult. Lech Kaczyński z Poznańskim Czerwcem miał to wspólnego, że kiedy 10 lat temu przybył na obchody 50. rocznicy, powiedział ważne słowa: „Solidarność zaczęła się w 1956 roku w Poznaniu”. Nie próbował stawać na pomniku z bohaterami Czerwca, nawet nie próbował być pierwszoplanową osobą obchodów. Ale osobiście złożył hołd pod Krzyżami.
Bardzo bym pragnął, aby minister Macierewicz umiał zachować się mądrze. I mądrze wycofał z decyzji. A jeśli nie, jeśli w Poznaniu, z ofiarami Czerwca, połączone zostaną ofiary kwietniowej katastrofy, to już nie będzie tylko ocieranie się o śmieszność. Na szczęście - śmieszni i mali będą tylko żywi, którzy chcą się za wszelką cenę w cudzym bohaterstwie ogrzewać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?