Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Operacja kolana w Poznaniu: Zerwane więzadła naprawią za rok?

Krystian Lurka
Szpital twierdzi, że placówka proponowała wcześniejsze terminy operacji
Szpital twierdzi, że placówka proponowała wcześniejsze terminy operacji Paweł Miecznik
Bartosz Wojciechowski z Poznania w lutym 2011 roku skręcił kolano. Kontuzja okazała się bardzo poważna. Diagnoza to zerwane więzadła. Mężczyzna od razu otrzymał skierowanie na operację. Poszedł do Szpitala Wojewódzkiego przy ul. Juraszów w Poznaniu. Tam w sekretariacie oddziału ortopedycznego został wpisany do kolejki. Usłyszał, że prawdopodobny termin zabiegu to 2014 rok.

- Potem kilkakrotnie dowiadywałem się, czy możliwy jest wcześniejszy termin operacji. Odpowiedź zawsze była taka sama. Mówiono mi: "nie wiadomo kiedy" - opisuje pacjent.

18 kwietnia zeszłego roku mężczyzna odebrał telefon ze szpitala. - Powiedziano mi, że mogę stawić się na zabieg jutro. Świadomy tego, że następny termin będzie znowu "nie wiadomo kiedy" wziąłem wolne w pracy i następnego dnia stawiłem się w szpitalu - wspomina. - Do zabiegu jednak nie doszło, bo jak określił lekarz "spadłem z planu".

W placówce okazało się, że w dokumentach jest zapis, z którego wynika, że szpital mężczyźnie już pięć razy zmienił termin operacji.
Pan Bartosz podczas wizyty w szpitalu zrobił zdjęcie swojej karty pacjenta. Można tam zauważyć siedem dat. Jedna jest z adnotacją "prosi o przesunięcie z powodów osobistych". To potwierdza pacjent. Dwie: "nie odbiera telefonu" i cztery niepodpisane.

- W karcie są wpisy o nieodbieraniu telefonu. To dziwne, ponieważ mój aparat miał opcję zapisywania nieodebranych połączeń. Sprawdziłem daty i takich połączeń tam nie było! - mówi stanowczo Bartosz Wojciechowski. Mężczyzna do tej pory nie przeszedł operacji.

Pacjent jest oburzony pracą szpitala i zastanawia się, co działo się podczas innych dni wskazanych w dokumencie. Władze szpitala nie mają sobie jednak nic do zarzucenia.

- Pacjent prosił o przesunięcie pierwszego proponowanego przez nas terminu zabiegu - ze względów osobistych. Kolejne próby kontaktu okazywały się bezskuteczne - wyjaśnia "Głosowi" Karol Chojnacki, zastępca dyrektora Szpitala Wojewódzkiego w Poznaniu.
Szpital nie chce komentować tego, dlaczego pojawiła się niezgodność ich wersji zdarzeń i tego, co mówi pacjent. Nie odpowiada też, co działo się w czterech nieopisanych w dokumencie dniach.

Witold Kwarciński, lekarz który wpisywał pacjenta na listę oczekujących, mówi, że poszkodowanego widział tylko raz.
- Mężczyznę wpisałem tylko na termin operacji, który akurat był dostępny. Później nigdy go już nie widziałem - mówi i dodaje, że nie będzie komentował sprawy.

Narodowy Fundusz Zdrowia również odcina się od problemu pacjenta. Małgorzata Lipko z biura prasowego NFZ powiedziała "Głosowi", że nie będzie wypowiadała się na temat pacjenta z zerwanym więzadłem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski