Kobieta, która straciła oszczędności, w pozwie wskazała Prokuraturę Rejonową Gdańsk-Wrzeszcz i Prokuraturę Okręgową w Gdańsku. Jej pełnomocnik jeszcze przed rozpoczęciem procesu podkreślał, że od 2009 do 2012 roku nic nie zmieniło się w sposobie działania śledczych w stosunku do spółki Marcina P. (oskarżonego dziś w procesie dotyczącym Amber Gold.)
Stwierdzał, że gdyby postępowanie było prowadzone w sposób prawidłowy, to już w 2009 roku twórcom Amber Gold prawdopodobnie postawione zostałyby zarzuty.
Gra w sprawie toczyła się o około 100 tysięcy złotych - czyli tyle ile kobieta straciła w aferze finansowej.
Wymiar sprawiedliwości nie zajmował się oceną tego, czy śledczy z Gdańska, badający sprawę Amber Gold, prawidłowo prowadzili postępowanie, a tylko tego, czy działanie prokuratury doprowadziło w sposób bezpośredni do tego, że kobieta utopiła pieniądze w piramidzie finansowej.
Sąd przyjął że to nie działania prokuratury doprowadziły do straty pieniędzy, a decyzja powódki, która powierzyła pieniądze takiej firmie. Jeżeli brak było związku z działaniami prokuratury, nie były one przez sąd oceniane.
Z wypowiedzi sędziego Michała Janka, który prowadził sprawę, wynikało, że strata, którą poniosła poszkodowana, była następstwem zawarcia przez nią umowy ze spółką Amber Gold. - I w żadnym razie nie można uznać, że utrata tych środków pieniężnych jest typowym, normalnym skutkiem ewentualnych zaniechań przez pozwanego (czyli prokuratury - red.), w toku postępowania przygotowawczego - podkreślał.
Sędzia odniósł się także do kwoty, o którą walczyła kobieta. - Toczy się w dalszym ciągu postępowanie upadłościowe (Amber Gold - red.) i nie jest znana kwota, która zostanie wypłacona powódce w ramach tego postępowania - przypomniał.
Przyznał, że co prawda z dużą dozą prawdopodobieństwa, „graniczącą wręcz z pewnością” można uznać, że ofiara piramidy finansowej nie odzyska całej zainwestowanej kwoty, to jednak istnieją szanse na to, że przynajmniej w części „jej roszczenie zostanie zaspokojone w ramach postępowania upadłościowego.”
Z wypowiedzi sędziego wynikało, że kobieta w pierwszej kolejności powinna starać się odzyskać pieniądze z majątku Amber Gold. - I dopiero gdyby to się okazało niemożliwe, mogą ewentualnie powstać jakieś dalsze roszczenia przeciwko innym podmiotom niż kontrahent powódki - mówił sędzia Michał Jank.
Czytaj też:
- Poszkodowana w aferze Amber Gold w sądzie. Walczy o ponad 100 tys. zł
- Amber Gold: Miliony dla ofiar i miliony pod lupą
- Chce 105 tys. zł odszkodowania za Amber Gold od... Skarbu Państwa
Zobacz też: Amber Gold. Koniec procesu przeciw prokuraturze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?