Jakie są Pana pierwsze skojarzenia z Powstaniem Wielkopolskim?
prof. Marian Gorynia, rektor UEP: Z Powstaniem Wielkopolskim mam dwa skojarzenia. Pierwsze, prywatne, wiąże się z dziadkiem mojej żony, który był powstańcem. Nazywał się Franciszek Kaczmarek i pochodził z Krobi. W trakcie I wojny światowej wcielony został do Armii Pruskiej i walczył na froncie niemiecko-francuskim. Walczył m.in. pod Verdun i w Turcji. Po zakończeniu wojny, nie został rozbrojony i do domu wracał z bronią na ramieniu. Traf chciał, że 27 grudnia znalazł się na dworcu w Lesznie, skąd chciał jechać dalej do domu. Na wieść o wybuchu powstania postanowił się jednak do niego przyłączyć.
Drugie skojarzenie jest zaś wynikiem czystego zbiegu okoliczności i wiąże się z moją pracą. Kilka lat temu Akademia Ekonomiczna zmieniała nazwę na Uniwersytet Ekonomiczny. Działo się to na mocy ustawy, która weszła w życie 27 grudnia 2008 roku, czyli dokładnie w 90. rocznicę wybuchu powstania. Było to dla mnie bardzo symboliczne wydarzenie, bo krótko przedtem zacząłem pełnić funkcję rektora uczelni.
Dlaczego warto dziś o powstaniu przypominać?
Nie wiem, czy powstaniem należy się za wszelką cenę chwalić czy chełpić, ale tak jak pan powiedział warto przede wszystkim o nim przypominać i informować. Dobra edukacja polega na prezentacji faktów. Gdyby nie Powstanie Wielkopolskie, nasz kraj na pewno nie istniałby w obecnym kształcie. To są fakty. Nie powinniśmy jednak narzucać narracji, zgodnie z którą Powstanie Wielkopolskie było jedynym zwycięskim, a we wszystkie inne pochłaniały wyłącznie ofiary. To przecież nieprawda. Myślę, że podczas celebracji jego kolejnych rocznic w dobrym tonie będzie pewien umiar. Informujmy, cieszmy się, ale nie przesadzajmy.
W związku z akcją „Chwalimy się powstaniem – pozdrowienia z Wielkopolski”, do naszej gazety dołączyliśmy okolicznościową pocztówkę. Do kogo mógłby ją Pan wysłać?
Kartkę „Głosu Wielkopolskiego” wysłałbym na pewno do kilku reprezentantów środowiska naukowego. Mam kilka pomysłów na znajomych z Warszawy, Gdańska, Katowic i Krakowa. Wahałbym się natomiast przed wysłaniem pocztówki do Niemiec. Stamtąd pochodzi i tam mieszka rodzina mojego zięcia. Nie chciałbym prowokować niezręcznych sytuacji. Kartkę mogliby natomiast otrzymać moi znajomi z Londynu, którzy kiedyś odwiedzili Poznań, lecz nie jestem pewien, co tak naprawdę zapamiętali z tej wizyty.
Partnerem akcji jest samorząd Województwa Wielkopolskiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?