Czytaj także:
Boruja Kościelna: Noworodek znaleziony w piwnicy
Uratowany noworodek: stan dziewczynki jest ciężki
Osoba, która je podłożyła, weszła do domu tylnymi drzwiami. Zwykle w ciągu dnia bywają one otwarte. Dziecko leżało w torbie na schodach prowadzących z piwnicy do mieszkania. Noworodek był owinięty w dwa cienkie ręczniki.
Pani Anna tak opisuje całe zdarzenie: - Było krótko po 10 rano. Siedziałam w pokoju na piętrze i oglądałam telewizję - mówi. - W pewnym momencie usłyszałam, jak otwierają się drzwi od piwnicy. Pomyślałam, że z pracy wrócił wcześniej mój mąż. Gdy jednak długo nie wchodził na górę, zeszłam na dół, żeby sprawdzić, co się dzieje. Wtedy na schodach zobaczyłam niebieską torbę i usłyszałam pisk przypominający odgłos kota. Bałam się zajrzeć do tej torby, zadzwoniłam więc do mojego brata. Gdy przyjechał, wspólnie zeszliśmy do piwnicy i otworzyliśmy torbę. Zobaczyliśmy, że w środku jest dziecko. Szybko wzięliśmy je na górę, zadzwoniliśmy po karetkę i znajomą położną. Ułożyliśmy dziecko na tapczanie i zaczęliśmy masować, bo było strasznie zziębnięte.
Noworodek trafił do szpitala w Nowym Tomyślu. - Dziewczynkę przywieziono do nas w ciężkim stanie. Była bardzo wychłodzona - opisuje doktor Małgorzata Kroll, koordynator oddziału noworodków nowotomyskiego szpitala. Została ogrzana, zaintubowana i odtransportowana do kliniki neonatologii poznańskiego szpitala.
- Około godziny 15 przyjęliśmy dziecko ze szpitala w Nowym Tomyślu - mówi Lesław Ciesiółka, rzecznik Szpitala Ginekologiczno-Położniczego przy ulicy Polnej w Poznaniu. - Dziewczynka waży około 1200 gramów, urodziła się w 30. tygodniu ciąży.
Lekarze nie chcieli mówić o rokowaniach ani udzielać szczegółowych informacji na temat stanu noworodka. Zaznaczali, że sytuacja jest poważna. Dziecko było mocno wyziębione, trzeba było podłączyć je do respiratora.
Matki dziecka szuka policja.
- Funkcjonariusze z wydziału kryminalnego i dzielnicowi prowadzą szeroko zakrojone działania zmierzające do odszukania matki noworodka - mówi Wojciech Laskowski, rzecznik policji w Nowym Tomyślu. - Rozmawialiśmy między innymi z mieszkańcami, dyrektorami szkół. Na razie nie mamy jednak żadnych konkretnych informacji na temat tego, kim może być osoba, która podrzuciła noworodka - zaznaczył nowotomyski policjant.
Również pani Anna zastanawia się, dlaczego osoba, która porzuciła dziewczynkę, wybrała właśnie jej dom.
- Na pewno nigdy nie zapomnę tego dnia - mówi ze wzruszeniem. Gdy patrzyłam na tę dziewczynkę, miała zamknięte oczka, ale ruszała rączkami i nóżkami. Jedyne czego teraz bym chciała, to żeby to dziecko przeżyło. Modlę się o to. Jeśli będzie taka możliwość, chciałabym je kiedyś odwiedzić - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?