Najpierw, jeden z gości Nowego Zoo zakradł się pod wybieg dla tygrysów i dźgał zwierzęta kijem na oczach publiczności. Niedawno pod osłoną nocy ktoś ukradł z ogródka dziecięcego małe koźlątko - Tadzika. Chociaż obydwie historie skończyły się happy-endem, Tadzik wrócił szczęśliwie do swojej mamy, a panu od dręczenia zwierząt zostały postawione zarzuty, mieszkańcy Poznania zarzucają poznańskiemu ogrodowi zoologicznemu przy ul. Krańcowej brak odpowiednich zabezpieczeń.
- Mieliśmy wybór - nie mówić nic i udawać, że nic się nie stało, albo nagłośnić sprawę i spróbować uratować nasze zwierzątko - mówi Małgorzata Chodyła, rzecznik zoo. - Wszystkie klatki zwierząt niebezpiecznych mają podwójne zabezpieczenia, tak by zwierzęta nie mogły z nich uciec. Zoo jest monitorowane, jest och-rona, ale jak widać to za mało.
Naszym cele nie jest stworzenie fortecy, a przyjaznego ogrodu dla każdego
Zarówno dyrekcja jak i pracownicy zoo zgodnie przyznają, że ogród odpowiednich zabezpieczeń nie posiada. Mimo że podobne sytuacje miały już miejsca - rok temu po ulicy Krańcowej błąkął się osiołek, to od tego czasu niewiele zmieniło się pod względem ochrony. Jak mówi Ewa Zgrabczyńska, dyrektor zoo - w ogrodzie brakuje ludzi do pracy.
Mieszkańcy poznańskiego zoo:
- Od stycznia wnioskujemy o dodatkowe etaty. Teraz zatru-dniamy 134 osoby. To na Nowe i Stare Zoo stanowczo za mało - mówi Małgorzata Chodyła. Na obszarze 120 ha, prawie 2 tysiącami zwierząt co dzień opiekuje się około 100 opiekunów. - W takim Berlinie na obszarze 35 ha pracuje 280 ludzi. Chcielibyśmy być ogrodem otwartym, by nasi pracownicy byli widocznie dla odwiedzających, by opowiadali o zwierzętach. Ale to dla nich dodatkowe obciążenie, gdy dwóch pracowników musi opiekować się 60 zwierzętami - tłumaczy.
Dlatego też, by do podobnych sytuacji, jak tej związanej z dręczeniem tygrysa, lub dokarmianiem zwierząt, nie dochodziło, dyrektor zoo, za zgodą urzędu miasta, zmieniła regulamin ogrodu. Za jego złamanie nakładane są kary pieniężne na gości zoo. Także na firmę ochroniarską.
- W weekendy terenu zoo pilnuje 5 ochroniarzy. Lista ich obowiązków jest długa. Nie mogą jednak przymykać oka na to, kto wchodzi do ogrodu. Jesli jest zakaz wjazdu na rowerkach to trzeba się do niego dostosować - tłumaczy Małgorzata Chodyła.
Dyrekcja zoo ma wnioskować w radzie miasta o zwiększenie środków z przeznaczeniem ich na dodatkową ochronę.
- W tej chwili monitorowane są kluczowe punkty ogrodu. Działa telefon alarmowy. W razie problemów wzywamy patrole interwencyjne. Jednak naszym celem nie jest stworzenie fortecy, a ogrodu przyjaznego rodzinom, edukacji. By tak było wiele zależy od ludzi, którzy nas odwiedzają - dodaje Chodyła.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?