Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowa domowa wojna pomnikowa

Sławomir Kmiecik
Polski przepis na pomniki? Weź porcję silnych emocji społecznych, dodaj sporo uczuć religijnych, garść polityki i szczyptę ideologii. Wymieszaj w mediach i wstaw do ognia sporów światopoglądowych. Monumenty szybko zaczną rosnąć. Jak jest urabiana i wlewana w zastygłe formy pamięć o ofiarach katastrofy smoleńskiej - pisze Sławomir Kmiecik.

To była tylko kwestia czasu. Pierwszy w kraju pomnik ku czci Lecha Kaczyńskiego został odsłonięty już pięć tygodni po katastrofie prezydenckiego samolotu. Stanął na Rynku Maślanym w Skórczu - w niewielkim mieście na skraju Borów Tucholskich, w którym prezydent przebywał rok wcześniej - 15 maja 2009 roku - z okazji 75-lecia nadania tej miejscowości praw miejskich. I właśnie o tym wydarzeniu przypomina granitowa tablica umieszczona na obelisku upamiętniającym tragicznie zmarłego Lecha Kaczyńskiego.

- Mieszkańcy Skórcza udowodnili dziś, że dla nich "Bóg, Honor, Ojczyzna" to nie są puste słowa - mówił obecny na uroczystości odsłonięcia Jacek Sasin, jeden z nielicznych ministrów w Kancelarii Prezydenta RP, który przeżył, gdyż 10 kwietnia nie było go na pokładzie rozbitego pod Smoleńskiem tupolewa 154 M.

Kolejne monumenty oddające hołd prezydentowi Kaczyńskiemu, jego małżonce oraz pozostałym 94 ofiarom katastrofy smoleńskiej są w fazie projektowania albo właśnie powstają. Już 1 listopada tego roku będzie gotowy pomnik wznoszony na cmentarzu wojskowym na warszawskich Powązkach. Ma mieć formę bloku białego granitu przełamanego na dwie, zapadające się w ziemię części, umieszczone na ciemnej nawierzchni pomiędzy rzędami nagrobków z czarnego kamienia.

Monument, którego autorem jest artysta rzeźbiarz Marek Moderau, stanie w godnym miejscu, u wylotu alei Profesorskiej, ale już wiadomo - o czym świadczą awantury wokół krzyża przed Pałacem Prezydenckim - że nie spełni oczekiwań wszystkich osób chcących w szczególny sposób upamiętnić 96 ofiar smoleńskiej katastrofy, w tym zwłaszcza Lecha Kaczyńskiego.

Dłonie do nieba
Politycy Prawa i Sprawiedliwości 10 sierpnia (dokładnie cztery miesiące po śmierci prezydenta) zaapelowali o powołanie komitetu honorowego budowy pomnika, który miałby stanąć w Warszawie na Krakowskim Przedmieściu - przed siedzibą głowy państwa, w miejscu, gdzie Polacy gromadzili się, składali kwiaty i zapalali znicze w pierwszych dniach po smoleńskiej tragedii. Patronat honorowy - jak ogłosił wicemarszałek Sejmu Marek Kuchciński - zgodziła się objąć Jadwiga Kaczyńska, matka Lecha i Jarosława.

Tydzień później obrońcy krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego oficjalnie przedstawili projekt monumentu. Obelisk Wierności Ojczyźnie, zaprojektowany przez artystę rzeźbiarza Maksymiliana Biskupskiego, autora między innymi wadowickiego pomnika papieża Jana Pawła II, ma mierzyć osiem metrów i przedstawiać 96 dłoni w różnych gestach, wychodzących z ziemi w kierunku nieba. Beata Gosiewska, wdowa po Przemysławie Gosiewskim, już na początku sierpnia zapewniła, że ten właśnie projekt wybrały i zaakceptowały rodziny ofiar katastrofy prezydenckiego samolotu. Ale to, co jest oczywiste dla środowiska związanego z PiS, zdaje się być nie do zaakceptowania dla ludzi władzy wywodzących się z PO. Spór o miejsce i formę upamiętnienia Lecha Kaczyńskiego już przerodził się w polsko-polską wojnę pomnikową, która swoją intensywnością i zasięgiem może się równać tylko z batalią o obalanie pamiątek po komunizmie, której byliśmy świadkami w latach 1989-1990.

Polska pomnikomania
Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz zapowiedziała, że postawienie przed Pałacem Prezydenckim pomnika zamiast krzyża jest niemożliwe, gdyż taką opinię wyraził stołeczny konserwator zabytków.

- Nie zwykłam naginać decyzji ekspertów - stwierdziła pani prezydent z PO, co wywołało gniew obrońców krzyża i liczne komentarze niezadowolonych polityków PiS. - Zasłanianie się decyzją konserwatora zabytków to próba zbudowania politycznego alibi - odpowiedział poseł PiS Arkadiusz Mularczyk.

Prezydent Bronisław Komorowski projekt postawienia przed swoją siedzibą pomnika upamiętniającego ofiary katastrofy z 10 kwietnia nazwał "dość dziwnym pomysłem". Z kolei minister kultury i dziedzictwa narodowego, Bogdan Zdrojewski, poparł zastrzeżenia służb konserwatorskich i w Radiu TOK FM przedstawił taką oto diagnozę: "W Polsce panuje jakaś pomnikomania i tych pomników stawiamy na potęgę. One są przypadkowe i jest to zjawisko niedobre. Doprowadzamy do tego, że Polska jest brzydsza. Bardzo często pomniki stawiane są nie tym, którym są dedykowane, tylko tym, którzy je budują, czyli upamiętniają się najczęściej twórcy. To jest zjawisko niepokojące".
Aluzja ministra do działań pomysłodawców budowy Obelisku Wierności Ojczyźnie na Krakowskim Przedmieściu była dość czytelna, ale słowa szefa resortu spotkały się z silną kontrargumentacją nie tylko ze strony PiS. - To była narodowa tragedia - mówił 15 sierpnia w Gdańsku arcybiskup Sławoj Leszek Głódź. - Dlatego naród oczekuje narodowego pomnika, w godnym miejscu w stolicy. Pragnienie narodu trzeba odczytywać, nie kluczyć, nie zwlekać - przestrzegał hierarcha.

Pół tysiąca papieży
Głos Kościoła katolickiego ma w Polsce duże znaczenie, więc można zakładać, że - mimo wahań, a nawet podziałów wśród biskupów - odniesienia religijne wzmogą aktywność budowniczych pomników Lecha Kaczyńskiego oraz pozostałych ofiar smoleńskiej katastrofy. W samej tylko Warszawie jest już kilka inicjatyw w tej sprawie, między innymi pomysł brata Bolesława Boguckiego z Archikonfraterni Literackiej przy katedrze św. Jana Chrzciciela, który w "prośbie spontanicznej" do Hanny Gronkiewicz-Waltz zaproponował, aby zmarłego prezydenta upamiętnić także na stołecznym placu Piłsudskiego, niedaleko Grobu Nieznanego Żołnierza. Spotkał się z odmową, ale wola ludu bywa silniejsza od urzędniczych uwag. Pewną wskazówką - przy całej odmienności sytuacji i przy zachowaniu stosownych proporcji - jest zjawisko masowego stawiania pomników papieżowi Janowi Pawłowi II, których w Polsce mamy już około 530, a także księdzu Jerzemu Popiełuszce (od niedawna błogosławionemu), któremu w kraju wystawiono do tej pory 47 miejsca pamięci.

Kwestionowanie tych monumentów uchodziłoby niemal za bluźnierstwo, ale nawet w przypadku posągów papieskich dochodzi do emocjonalnych sporów. W Ostrowi Mazowieckiej wiosną tego roku doszło do zdarzenia wręcz niebywałego - pomnik Jana Pawła II został... usunięty. Ale tylko przejściowo, do czasu postawienia nowego pomnika w miejsce poprzedniego, który - mówiąc delikatnie - nie był arcydziełem. Ten pierwszy zaprojektował dziesięć lat temu miejscowy artysta Zdzisław Skoczek, a figurę wykonała białostocka Pracownia Rzeźbiarstwa w Drewnie. Tani pomnik za 18 tysięcy złotych, mało przypominający papieża, stanął przed szkołą imienia Jana Pawła II i... nikomu w mieście się nie spodobał. Już po dwóch latach, pod wpływem mrozu, posągowi odpadł fragment ręki. Pomnik, który miał oddawać hołd, stał się karykaturą papieża. Dlatego społeczny komitet zamówił nową figurę z brązu, która w piątą rocznicę śmierci Jana Pawła II zastąpiła tę nieudaną, z nietrwałego materiału.

Cierpienie ze spiżu
Liczne kontrowersje dotyczą także pomników księdza Jerzego Popiełuszki, który w 1984 roku został zamordowany przez oficerów PRL-owskiej Służby Bezpieczeństwa. Męczeńska śmierć kapelana "Solidarności" sprawiła, że twórcom trudno uwolnić się od pokusy dosłownego wyrażania tragedii. Wątpliwości wielu odbiorców wywołuje na przykład poznański pomnik księdza Jerzego, który w 2005 roku został odsłonięty obok kościoła pw. Matki Bożej Bolesnej przy ulicy Głogowskiej. Figura autorstwa artysty rzeźbiarza Wiesława Koronowskiego przedstawia mocno wygiętą postać księdza Popiełuszki, ze związanymi rękami i nogami, w rozdartej sutannie. Kto jednak uważa, że to zbytnie epatowanie cierpieniem kapłana, powinien obejrzeć pomnik duszpasterza "Solidarności", który w lipcu tego roku pojawił się przy parafii pw. Św. Teresy od Dzieciątka Jezus w rybnickich Chwałowicach.

Obok dużego posągu kapłana umieszczono wbity w mur samochód (fiat 125p - taki sam, jak ten, którym uprowadzono ks. Popiełuszkę), jest tam również wystający z bagażnika sznur związany w pętlę, łańcuch symbolizujący zniewolenie, a także worek z wypadającymi kamieniami, które oprawcom służyły do obciążenia ciała księdza, żeby nie wypłynęło z Wisły. - Ekspozycja porażająca dosłownością - takie opinie wyraża większość oglądających, ale na tym poprzestają, bo z tragedią się nie polemizuje.

Niemal w tym samym czasie na cmentarzu komunalnym w Ząbkowicach Śląskich, z inicjatywy miejscowej Akcji Katolickiej, został wystawiony szokujący pomnik Dzieci Poczętych i Nienarodzonych. Przedstawia on między innymi biust bez głowy, wykrzywione twarze dzieci oraz konary, które przypominają rozłożone nogi. Rzeźbiarka i rzeczoznawca dzieł sztuki, Maria Bor, w mediach nazwała autora tego pomnika "biednym beztalenciem", które nie ma pojęcia o kompozycji i formie. Do demontażu kontrowersyjnego dzieła jednak nie dojdzie, gdyż władze miasta, które nawet zwolniły pomnik z opłat cmentarnych, uznały, że to rzecz indywidualnych gustów.
Gierek kontra Dmowski
Inaczej sprawa wygląda, gdy w grę wchodzi nie tylko wrażliwość estetyczna, ale także poglądy polityczne i rozrachunki z PRL. Dwa lata temu burzę wywołali mieszkańcy miejscowości Czumów koło Hrubieszowa, którzy postanowili postawić pomnik Edwardowi Gierkowi, komunistycznemu przywódcy rządzącemu Polską w latach 1970-1980. Pomysłodawca, miejscowy przedsiębiorca Marian Pawlak, oświadczył, że upamiętniający posąg z piaskowca, "dostojny i wielki", należy się jak mało komu byłemu I sekretarzowi KC PZPR, gdyż rozbudował kraj, w tym ich okolicę. Z podobnego założenia wychodzą działacze lewicy w Piotrkowie Trybunalskim, którzy od kilku lat walczą o możliwość zbudowania w swoim mieście pomnika Edwarda Gierka albo przynajmniej wmurowania tablicy ku jego czci. Przywódca PRL przez jakiś czas był nawet patronem jednego z piotrkowskich rond, ale ostatecznie przeważyły opinie, że nie należy upamiętniać komunisty, który zadłużył Polskę, a do konstytucji kazał wpisać kierowniczą rolę PZPR i wieczny sojusz ze Związkiem Radzieckim.

W Poznaniu długi czas toczyła się batalia o zburzenie pomnika innego bohatera PRL - generała Karola Świerczewskiego, który od 1975 roku stał na Grunwaldzie. Dla działaczy lewicy gen. Walter, co "kulom się nie kłaniał", stanowił symbol walki z Niemcami, zwycięskiego szlaku bojowego Wojska Polskiego sformowanego w ZSRR oraz triumfu komunizmu. Radni prawicy woleli w nim widzieć oficera Armii Czerwonej, który w 1920 roku szedł na Polskę, potem jako dowódca 2 Armii Wojska Polskiego w operacji łużyckiej wygubił naszych żołnierzy, a po wojnie zwalczał podziemie niepodległościowe, podpisując wyroki śmierci na polskich oficerów. Te historyczne racje zwyciężyły i w czerwcu ubiegłego roku rozebrano betonowy obelisk - ostatni komunistyczny pomnik w stolicy Wielkopolski.

Lewica nie pozostaje dłużna i w rewanżu zwalcza monumenty oddające hołd bohaterom środowisk narodowych i katolickich. W listopadzie 2006 roku w Warszawie został na przykład zdewastowany pomnik Romana Dmowskiego - przywódcy Narodowej Demokracji, głównego ideologa polskich nacjonalistów. Kilka zamaskowanych osób w nocy oblało monument różową farbą, zamalowało tablicę i napisy, wyrysowało swastyki, a na płytach chodnika odbiło z szablonów antysemickie cytaty z pism lidera endecji w II RP.

Bolszewicy i Bismarck
Jeszcze więcej emocji wywołują pomniki, które zahaczają o wielką politykę międzynarodową, a zwłaszcza nasze trudne relacje z sąsiadami. W Ossowie, gdzie odkryto szczątki czerwonoarmistów, którzy w 1920 roku uderzali na Warszawę, miał być 15 sierpnia tego roku odsłonięty pomnik przedstawiający prawosławny krzyż i 22 bagnety symbolizujące poległych bolszewików. Do uroczystości nie dopuściła jednak grupa osób, które - nie bez racji - stwierdziły, że taki gest w 90. rocznicę "cudu nad Wisłą" ociera się o polityczną prowokację. Przeciwnicy pamiątkowego nagrobka nieśli transparent z napisem "Pomnik hańba", protestowali kombatanci i okoliczni mieszkańcy, a Andrzej Kunert, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, przyznał, że - wbrew intencjom twórców mogiły - doszło to sytuacji zagrażającej powadze uroczystości.

Z pomnikami Niemców też mamy kłopoty. We wsi Nakomiady na Mazurach trzy lata temu odkopano obelisk z 1899 roku ku czci kanclerza Otto von Bismarcka, znanego z antypolskiej działalności. Miejscowy wójt postanowił ten pomnik wyeksponować, aby ściągnąć do wsi niemieckich turystów, licznie odwiedzających tereny dawnych Prus Wschodnich. Zaprotestował jednak ówczesny sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Andrzej Przewoźnik (który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem), a wraz z nim wojewoda warmińsko-mazurski Stanisław Szatkowski. Obaj zażądali demontażu obelisku sławiącego polakożercę Bismarcka, ale mieszkańcy wsi wykazali opór, gdyż profity z wizyt gości z Niemiec bardziej przemawiały im do wyobraźni.

W polsko-polskiej wojnie o pomniki jest wiele emocji, lecz wypada przyznać, że i tak wykazujemy mniejszą zapalczywość niż inni Europejczycy. We Francji od lat kontrowersje budzi jedyny w tym kraju pomnik Jana Pawła II, stojący od 2006 roku w miejscowości Ploërmel w Bretanii. Dwa lata temu anarchiści obwiesili figurę papieża papierem toaletowym i nadmuchanymi prezerwatywami. Ataki są tak częste, że statua jest obecnie monitorowana przez kilkadziesiąt kamer.

Dalej zaszły sprawy w hiszpańskiej Granadzie, gdzie proamerykańscy radni z prawicowej Partii Ludowej postawili statuetkę Billa Clintona, który zachwycał się zachodami słońca w ich mieście. Tak to wzburzyło przeciwników byłego amerykańskiego prezydenta, że codziennie, mimo patroli policji, obrzucali pomnik jajami i pomidorami. Władze miejskie w końcu dały za wygraną i posąg usunęły...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski