Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nielegalne reklamy sklepu z Wildy zalewają miasto. Plakaciarze przyłapani

Karolina Koziolek
Nielegalne reklamy sklepu z Wildy zalewają miasto
Nielegalne reklamy sklepu z Wildy zalewają miasto Maciej Urbanowski
Natalia i Andrzej w ubiegły poniedziałek przeżyli starcie z mężczyznami rozwieszającymi słynne już reklamy mebli z ul. Przemysłowej. Plakaty co najmniej dyskusyjnej urody zalewają miasto w większości nielegalnie. Historia "wrażliwej społecznie" pary zakończyła się jednak na... komisariacie.

- Mężczyzn z plakatami zauważyliśmy na ul. Ściegiennego. Było przed 21. Mój narzeczony poprosił mnie o aparat i zrobił im zdjęcia. Pojechaliśmy dalej, ale plakaciarze ruszyli za nami, widzieli, że mamy aparat. W pewnym momencie zajechali nam drogę, wyskoczyli z samochodu i ruszyli w naszą stronę - opowiada Natalia. - Andrzej wrzucił wsteczny bieg, a ja natychmiast zaczęłam dzwonić na policję.

Telefon nie odpowiadał, więc pojechali na komendę przy ul. Szylinga. Plakaciarze ruszyli za nimi. - Na policjantów czekaliśmy prawie pół godziny - mówi Natalia. Jej zdaniem to sporo jak na historię, kiedy są ścigani przez wiele ulic przez podejrzanie wyglądających mężczyzn (na zdjęciu widać, że są to dość rośli panowie). O to długie czekanie para ma pretensje do policji.

- Tym bardziej, że chodzi o ważny społeczny problem zaśmiecania miasta przez nielegalne reklamy, straszące na płotach i ogrodzeniach - podkreślają.

Ostatecznie zgłoszenia o możliwym wykroczeniu zgłosiły... obie strony. Natalia i Andrzej - "zaśmiecanie miasta" (jako dowody posłużą ich zdjęcia, monitoring oraz zeznania, jakie złożyli w piątek). Plakaciarze z kolei zgłosili, że robiono im "nielegalnie zdjęcia". Policja jednak się tym nie będzie zajmować.

- Konsekwencje może ponieść osoba, która rozpowszechnia wizerunek innej osoby bez jej zgody. Wobec pani Natalii nie prowadzimy postępowania - wyjaśnia Maciej Święcichowski z biura prasowego policji.

Inaczej w przypadku plakaciarzy. Sprawa trafiła do zespołu ds. wykroczeń.

- Policjanci ustalą, czy mężczyźni mieli zgodę właścicieli budynków na rozwieszenie reklam - tłumaczy Maciej Święcichowski.
Nasz rozmówca ze sklepu meblowego najpierw twierdził, że nie zna sprawy, a potem odmówił odpowiedzi na pytania, dlaczego firma rozwiesza nielegalne reklamy i czy jest szansa, że zakończy ten proceder.

Sprawę poruszyło również Stowarzyszenie Ulepsz Poznań, przy okazji przypominając historię Tomasza Genowa, który został ukarany przez policjantów za zrywanie nielegalnych reklam, m.in. właśnie sklepu z ul. Przemysłowej.

WIDZIAŁEŚ COŚ CIEKAWEGO? ZNASZ INTERESUJĄCĄ HISTORIĘ? MASZ ORYGINALNE ZDJĘCIA?
NAPISZ DO NAS NA ADRES [email protected]!

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski