Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Nie wiedzieliśmy, że będzie to zamek". Trwa proces sądowy w sprawie inwestycji w Stobnicy. Przesłuchano kolejnych świadków

Natalia Szewczyk
Natalia Szewczyk
Zamek w Stobnicy
Zamek w Stobnicy Łukasz Bukowski
Przed Sądem Rejonowym w Obornikach toczy się proces w sprawie kontrowersyjnej budowy zamku w Stobnicy w sercu Puszczy Noteckiej. Ława oskarżonych złożona z inwestorów, architekta i urzędników stoi w obliczu zarzutów m.in. poświadczania nieprawdy w dokumentach i działalności zagrażającej środowisku. Przesłuchano kolejnych świadków.

Sześć osób na ławie oskarżonych

Przed Sądem Rejonowym w Obornikach toczy się proces w sprawie głośnej inwestycji w sercu Puszczy Noteckiej. Zdaniem prokuratury doszło tu do fałszowania dokumentów i zniszczenia środowiska.

O zamku w Stobnicy zrobiło się głośno latem 2018 r., gdy CBA wszczęło śledztwo w sprawie decyzji urzędniczych związanych z jego budową. Obiekt, wzniesiony na obszarze Natura 2000, wzbudza kontrowersje m.in. ze względu na swoją wysokość górującą na kilkadziesiąt metrów nad otaczającym krajobrazem.

Pod koniec 2020 roku prokuratura skierowała akt oskarżenia przeciwko sześciu osobom - Pawłowi N., Dymitrowi N., Waldemarowi S., Iwonie P., Bernadecie G. i Markowi J. - oskarżając ich m.in. o poświadczanie nieprawdy w dokumentach oraz prowadzenie działalności zagrażającej środowisku. Żaden z oskarżonych nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów, a atmosfera wokół sprawy jest napięta i pełna kontrowersji.

Sąd umorzył, prokuratura skutecznie się odwołała

W czerwcu 2022 roku Sąd Rejonowy w Obornikach zdecydował się umorzyć postępowanie karne wobec niektórych inwestorów. Prokuratura złożyła zażalenie na tę decyzję. W listopadzie ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Poznaniu uchylił decyzję sądu niższej instancji i skierował sprawę trzech oskarżonych do ponownego rozpatrzenia.

Kolejne przesłuchania

Teraz nadeszła kolejna odsłona procesu przez obornickim sądem. Głównym bohaterem był główny specjalista ds. ochrony przyrody i obszarów Natura 2000 w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Poznaniu, który pełnił tę funkcję w momencie ubiegania się przez inwestorów o zgodę na budowę.

- Zajmowałem się postępowaniem w związku ze złożonym wnioskiem jednego z oskarżonych, o wydanie decyzji o ochronie przyrody. Wezwałem wnioskodawcę o uzupełnienie braków wniosku, chodziło wówczas o kwestię zagospodarowania terenu pokrycia szatą roślinną, czyli jaki teren zostanie przekształcony w wyniku realizacji inwestycji. Wniosek został uzupełniony, przedstawiał faktyczne zagospodarowanie i przekształcenie terenu w wyniku tej inwestycji. Inwestor przedstawił oświadczenie, w którym wskazał, że inwestycja nie przekroczy 2 ha

- zeznawał.

- W 2018 zarządzono kontrolę przez Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska. Dyrektor Generalny stwierdził wówczas, że postępowania były prowadzone dobrze, ale polecił wznowić postępowanie z art. 118 o ochronie przyrody z powody kwestii związanej z rzeczywistym przekształceniem terenu w związku z inwestycją. Z zebranej analizy wynikało, według Generalnego Dyrektora, że obszar inwestycji w wyniku jej realizacji przekroczył 2 ha. Oznaczało to wtedy, że inwestycja kwalifikowałaby się jako inwestycja mogąca znacząco oddziaływać na środowisko i wymagałaby decyzji o uwarunkowaniach dla środowiska. Takiej decyzji jednak nie było, a byłaby wymagana przed decyzją wydaną na podstawie art. 118 o ochronie środowiska

- kontynuował świadek.

Czytaj też: Architekt zamku w Stobnicy sfałszował dokument ws. powierzchni inwestycji? Sąd wątpi w dowody prokuratury i uchyla decyzję ws. projektanta

W dalszej części pracownik RDOŚ zeznał, że wezwał inwestora do wyjaśnienia w jaki sposób inwestycja przekształci teren. Jak podkreśla, w trakcie realizacji takich prac potrzebny jest plac budowy, który również może mieć wpływ na środowisko. Po zakończeniu budowy plac jest likwidowany, ale ważne jest to, jak inwestycja w całości zmieni teren z punktu widzenia środowiskowego.

- Powodem wznowienia postępowania w Regionalnej Dyrekcji była kontrola Generalnej Dyrekcji. Były też informacje z Ministerstwa Środowiska dotyczące analizy map oraz zdjęć satelitarnych. W chwili wydania decyzji nie wiedzieliśmy, że będzie to zamek. Regionalna Dyrekcja znała skalę przedsięwzięcia. Wiedziała, że będzie to budynek mieszkalny, wielorodzinny oraz budynek gospodarczy

- zeznał.

Jak przyznał świadek, w RDOŚ znano kubaturę budowli oraz jej wysokość. Wspomniał, że deklarowano 15 kondygnacji, w tym 14 nadziemnych w najwyższym miejscu tego budynku.

Jak była rola starosty?

Podczas rozprawy padło pytanie o związek starosty obornickiego w sprawie. Jeden z obrońców oskarżonej próbował dowiedzieć się od świadka, czy starosta po wydaniu postanowienia z dnia 10 kwietnia 2015 roku był związany tym postanowieniem, a jeśli nie, to czy mógł samodzielnie wydać taką decyzję albo zwrócić się o wydanie takiej decyzji? Decyzja dotyczyła uwzględnienia warunków zabudowy i w oparciu o to wydano pozwolenie na budowę.

Na to pytanie świadek udzielił wyczerpującej odpowiedzi.

- Starosta obornicki był związany decyzją. Nie ma w Regionalnej Dyrekcji wewnętrznego dokumentu wskazującego na określoną interpretację. Kierownictwo wydziału wskazywało na konkretną interpretację

"To budynek wielorodzinny"

Jako drugi stanął na mównicy świadek, który wykonywał projekt budowlany instalacji elektrycznej.

- Opracowywałem projekt instalacji elektrycznej. Zwrócił się do mnie o to architekt Waldemar S., zasiadający na ławie oskarżonych. Projekt był potrzebny do uzyskania pozwolenia na budowę. Na podstawie dostarczonych mi dokumentów wiedziałem, że przygotowuję projekt budowlany instalacji elektrycznej dla budynku mieszkalnego wielorodzinnego. Wielkość mieszkania powyżej 1000 mkw. przy opracowywaniu tego projektu nie była dla mnie zaskoczeniem. Nie spotkałem się wcześniej z taką powierzchnią mieszkania, ale wiedziałem że budynek w Stobnicy został zakwalifikowany jako budynek o wysokim standardzie

- zeznawał świadek.

Jak podkreślał świadek, nie był on na miejscu inwestycji i nie sprawował nad nim nadzoru autorskiego.

Oskarżona prostuje swoje wyjaśnienia

Podczas rozprawy głos zabrała również jedna z oskarżonych, Iwona P.

- W protokole znalazł się błędny zapis mojej wypowiedzi dotyczący kontroli w miejscu inwestycji. Chcę powiedzieć, że jeszcze przed kontrolą dokładnie sprawdziłam wymiary, zarys i kształt budynku porównując szkic geodezyjny z wytyczenia z projektem budowlanym. Zrobiłam to przed kontrolą w siedzibie urzędu. Na miejscu kontroli nie weryfikowałam informacji ze szkicu geodezyjnego. Byłam pewna, że wymiary są zgodne. To wynikało z zapisów w dzienniku budowy oraz oświadczeń kierownika budowy. Na miejscu kontroli nie mierzyłam wymiarów i nie weryfikowałam wymiarów o których wiedziałam z dokumentacji geodezyjnej

- mówiła oskarżona Iwona P.

Z uwagi na długość zeznań pierwszego świadka, pozostali wezwani zostali zwolnieni do domu. Sąd wysłucha ich zeznań podczas kolejnego posiedzenia.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

Zamek w Rydzynie w pięknej zimowej odsłonie. Perła Wielkopol...

Obserwuj nas także na Google News

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Nie wiedzieliśmy, że będzie to zamek". Trwa proces sądowy w sprawie inwestycji w Stobnicy. Przesłuchano kolejnych świadków - Oborniki Nasze Miasto

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski