Nie można dostać się do okulisty w Centrum Św. Jerzego. NFZ żąda wyjaśnień

U pięcioletniego syna Justyny Wiśniewskiej wykryto poważną wadę wzroku. Dziecko musi być pod stałą opieką okulisty. Matka zdecydowała się na Centrum Medyczne św. Jerzego. Zaczęła chodzić tam z synem. Ostatni raz była dwa miesiące temu. Jak się jednak okazało, zapisanie dziecka na wizytę kontrolną graniczy już z cudem.

- Dowiedziałam się, że aby zarejestrować się na kolejną wizytę, mam dzwonić do centrum w środę 19 września. Bo tylko wtedy syn będzie miał szansę dostać się na listę pacjentów, którzy leczą się "na fundusz" - mówi Justyna Wiśniewska. I dodaje, że do centrum dzwoniła od rana do późnego popołudnia. Najpierw telefon był zajęty, potem nikt już nie odpowiadał.

- Ponownie próbowałam więc w czwartek. Wtedy dowiedziałam się, że jest już za późno, a lista jest zamknięta. Poinformowano mnie, że ze swoimi uwagami mogę udać się do NFZ. Dwa miesiące czekałam na możliwość zapisania się do specjalisty - dodaje J. Wiśniewska.

Tymczasem Centrum św. Jerzego to jedno z niewielu miejsc w Poznaniu, w których prowadzone są badania przesiewowe najmłodszych dzieci. U starszych wykonuje się diagnostykę po to, by szybko rozpoznać i rozpocząć leczenie wady wzroku. Centrum ma kontrakt z NFZ na leczenie w poradni - w tym roku to ponad 318 tys. zł. Dlaczego więc tak trudno się tam dostać?

- Placówka powinna zapewnić rejestrację na podstawie zgłoszenia: osobistego, telefonicznego lub za pośrednictwem osoby trzeciej. Pacjent może dokonać wyboru sposobu rejestracji. Wskazywanie przez poradnię wybranego dnia na rejestrację to ograniczenie praw pacjentów do świadczeń opieki zdrowotnej - mówi Agnieszka Jankowska z wielkopolskiego oddziału NFZ.

I deklaruje: - W związku z informacjami "Głosu" o nieprawidłowościach w rejestracji pacjentów w Centrum św. Jerzego wszczęliśmy postępowanie wyjaśniające.

- Wykorzystujemy teraz 30 proc. naszego potencjału. Już od trzech lat na próżno staramy się w funduszu o zwiększenie kontraktu, bo zgłaszają się do nas tłumy pacjentów. Nic dziwnego, że są ogromne problemy z zapisami - ripostuje Janusz Prętkiewicz, szef centrum.