MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie było powtórki sprzed ośmiu lat. Lech Poznań w bólach pokonuje Vikingur Reykjavík 4:1 i jest o krok od fazy grupowej Ligi Konferencji

Bartosz Kijeski
Bartosz Kijeski
To nie była łatwa przeprawa, jednak najważniejsze, że dla poznaniaków zakończyła się szczęśliwie. Lech Poznań pokonał po dogrywce Vikingur Reykjavík 4:1 (4:2 w dwumeczu) i awansował do ostatniej rundy kwalifikacji Ligi Konferencji. Ostatnim rywalem Kolejorza w drodze do fazy grupowej europejskich pucharów będzie FC Dudelange.

Lech Poznań w całej swojej historii ośmiokrotnie rozpoczynał dwumecz w europejskich pucharach porażką 0:1. Tylko raz udało się odrobić straty i awansować do kolejnej rundy. Było to dokładnie 24 lipca 2014 roku, a przeciwnikiem niebiesko-białych było estońskie Nomme Kalju. Wówczas lechici pokonali rywala 3:0 i awansowali do kolejnej rundy Ligi Europy, w której trafili na... Stjarnan. Skala rywala poznaniaków pozwalała dawać nadzieję, że ta statystyka zostanie poprawiona. Jednak kibice mieli mieć pełne prawo do zmartwień, po tym co zobaczyli w Reyjkjaviku.

Podczas meczu z Vikingurem trener van den Brom postanowił wystawić "nową" parę stoperów. Tym razem na środku obrony zagrał Alan Czerwiński oraz Antonio Milić. W tym sezonie jest to ósmy wariant, z którego postanowił skorzystać holenderski szkoleniowiec.

Przeciwnicy Kolejorza wystawili praktycznie taką samą jedenastkę, co w pierwszym pojedynku. Trener Amar Gunniaugsson postanowił dokonać zaledwie jednej korekty. Za Birnira Snaera Ingasona wystąpił Viktor Orlygur Andrason.

Mecz od początku był bardzo chaotyczny. Kolejorz próbował kreować swoje sytuacje, jednak skutecznie przeszkadzali im goście, którzy z minuty na minutę wybijali lechitów z rytmu. I to właśnie piłkarze Vikingura stworzyli sobie najgroźniejsze akcje. Najpierw groźnie uderzał Sigurpalsson, a następnie Andarson, jednak w każdej sytuacji piłka minimalnie mijała bramkę Filipa Bednarka.

W 12. minucie bardzo mocno zakotłowało się pod bramką Jonssona. Po kontrze Kolejorza swoich szans w odstępie pięciu sekund swoich sił próbowali Amaral, Ishak oraz Velde, lecz za każdym razem futbolówka trafiała w defensorów Vikingura. Kilka chwil później w stuprocentowej sytuacji po drugiej stronie był Helgi Gudjonsson, aczkolwiek jego strzał zatrzymał Bednarek.

Cierpliwość kibiców do gry Kolejorza szybko się wyczerpała. Już w 20. minucie najzagorzalsi fani niebiesko-białych zaczęli gwizdać. Kolejorz z uporem maniaka próbował akcji długimi piłkami z pominięciem defensywy Vikingura. W 32. minucie spotkania przyniosło to wyczekiwany efekt. Prostopadłą piłkę na prawej stronie boiska otrzymał Kristoffer Velde, a ten idealnie dograł do kapitana Lecha, który bez problemu umieścił piłkę w siatce.

Tym samym Kolejorz zdobył bramkę w meczu przeciwko Islandczykom po 340 minutach. Ostatnim zawodnikiem, który to zrobił był Mirosław Okoński w 1982 roku w spotkaniu z Vestmannaeyją (3:0).

Ta bramka napędziła lechitów i tuż przed przerwą wynik podwyższył Velde. Norweg otrzymał fantastyczne podanie ze środka pola od Joela Pereiry, a 22-latek pewnie wykończył tę akcję. To drugi gol skrzydłowego w europejskich pucharach.

Wynik ten premiował Lecha do gry w kolejnej rundzie, dlatego też poznaniacy na drugą część gry wyszli bez większej presji. Musieli ustrzegać kontr ze strony gości, bowiem jedna stracona bramka mogła doprowadzić do dogrywki.

W 80. minucie blisko pola karnego piłkarza Vikingura faulował Joel Pereira. Strzał islandczyka był jednak zbyt łatwy dla golkipera Kolejorza. Kilka sekund później lechici wyszli z kontrą, a mecz mógł definitywnie zamknąć Mikael Ishak jednak jego strzał wylądował na słupku. Vikingur postanowił się otworzyć i postawić wszystko na jedną kartę, natomiast Lech wyczekiwał na okazję, których stworzył jeszcze kilka. Najlepszą z nich miał Joao Amaral, który w sytuacji sam na sam posłał piłkę prosto w trybuny.

Kolejorz tworzył sobie mnóstwo sytuacji, jednak żadna z nich nie znalazła swojego zakończenia w sieci. Kiedy wszystko wskazywało na to, że sędzia zakończy to spotkanie, swoją ostatnią akcję przeprowadzili goście. Na nieszczęście niebiesko-białych była to udana akcja a stadion przy Bułgarskiej strzałem z najbliższej odległości uciszył Danijel Djuric.

W dogrywce Kolejorz zadał cios swoim rywalom bardzo szybko. Już pięć minut po wznowieniu spotkania było 3:1 dla Lecha, a pięknym strzałem zza pola karnego, popisał się Filip Marchwiński. Piłka jeszcze przeszła po rękawicach Ingvara Jonssona, jednak uderzenie było na tyle silne, że futbolówka przełamała rękawice islandzkiego golkipera.

Przez ostatnie dziesięć minut Vikingur grał w osłabieniu. Czerwoną kartkę, za drugą żółtą ujrzał kapitan Julius Magnusson.

W ostatnich minutach rzutu karnego nie wykorzystał Afonso Sousa, jednak chwilę później ustalił wynik na 4:1.

Lech Poznań w IV rundzie kwalifikacji do Ligi Konferencji zmierzy się z luksemburskim Dudelange, który kilkanaście minut wcześniej odpadł z kwalifikacji do Ligi Europy przegrywając w dwumeczu ze szwedzkim Malmoe 2:5.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski