Sprawa terenu Fundacji Rozwoju Miasta Poznania na Umultowie ma swój ciąg dalszy. Fundacja, chcąc zarobić na swojej ziemi (rejon ul. Miętowej), planuje wybudować tam osiedle. Mieszkańcy nie mówią o nim inaczej niż "deweloperskie". I nie przekonuje ich nawet to, że fundacja ogłosiła konkurs architektoniczny, który miał wyłonić "ciekawy i miły projekt".
O sprawie w "Głosie" pisaliśmy w ubiegłym roku. 500 mieszkańców podpisało się wówczas pod petycją na rzecz zablokowania budowy 4-kondygnacyjnych bloków. Po protestach i sprzeciwie radnych pomysł rzeczywiście upadł. Fundacja w porozumieniu z dewe-loperem UWI (który przygotował pierwotny projekt osiedla) postanowiła ostatecznie ogłosić konkurs architektoniczny na zagospodarowanie terenu.
Celem konkursu był: "Niebanalny pomysł na osiedle w zabudowie jednorodzinnej, odbiegający od aktualnych realizacji, wnoszący nową jakość w tym segmencie budownictwa mieszkaniowego" - jak głosi pierwsze zdanie regulaminu konkursowego.
Ostatecznie złożono sześć projektów (część pracowni postanowiła zbojkotować konkurs jako z gruntu nieuczciwy. Architekci bali się, że deweloper przejmie ich prawa autorskie). W wtorek jury konkursowe, w którym zasiadają m. in. członkowie SARP-u, wybierze najlepszy projekt do realizacji.
- Żaden z projektów nie powalił mnie na kolana - przyznaje szczerze Jan Kaczmarek, prezes fundacji. - Tak czy inaczej zadbamy, by na naszej działce powstało coś ciekawego, miłego i ładnego - zapewnia.
Przekonuje też, że fundacja - mająca w statucie zapis o wspieraniu miasta zgodnie z oczekiwaniami mieszkańców - nie działa z chęci zysku.
- Samodzielnie budując osiedle, nie zarobimy więcej, niż gdybyśmy teren sprzedali po kawałku prywatnym inwestorom - mówi Kaczmarek. - Przyświeca nam wyłącznie myśl, by stworzyć ładne osiedle, drugi Sołacz - mówi.
Te porównania do Sołacza wyjątkowo nie podobają się mieszkańcom. - Od początku to słyszymy. Ale to nie jest Sołacz! Tu nie da się zrobić drugiego Sołacza - denerwuje się Antoni Rost, jeden z mieszkańców.
Mimo sporych ustępstw ze strony fundacji, mieszkańcy wciąż mają dla niej wiele zastrzeżeń. - Nasz przedstawiciel miał brać udział w obradach jury. Ostatecznie wykluczono nas. W dobrej wierze czekaliśmy na informacje, ale nas pominięto - oburza się Przemysław Popowski, w którego sąsiedztwie ma powstać osiedle. - Zobaczyliśmy projekty na stronie UWI. To nie jest to, co nam obiecano. Zabudowa jest za gęsta. To zwykłe osiedle deweloperskie, a nie żadna nowa jakość - dodaje.
Nastroje łagodzi Łukasz Mikuła, radny, przewodniczący komisji polityki przestrzennej poprzedniej kadencji Rady Miasta. - Jeśli rzeczywiście jakieś obietnice ze strony fundacji nie zostały spełnione, to nieelegancko - ocenia. - Przyglądając się projektom osiedla nie przyznam jednak racji mieszkańcom, że zabudowa jest za gęsta. Wydaje się nawiązywać do tego, co znajduje się w sąsiedztwie. Chętnie jednak spotkam się z mieszkańcami i posłucham ich argumentów - konkluduje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?