Szkoda tylko, że twórczynie nie skontaktowały się z żyjącą autorką albo nie zaprosiły jej na premierę. Może wtedy okazałoby się, że nie taki diabeł straszny jak go malują. Autorki przedstawienia krytycznie przeczytały powieści Małgorzaty Musierowicz, ale miały do tego prawo. Jeśli pisarka się z taką interpreatacją własnej twórczości nie zgadza, może polemizować. Ale od razu iść do sądu?
Oczyma wyobraźni już widzę kolejnych autorów, którzy opatentują tytuły swoich utworów. I recenzentów, którzy będą ich unikać z obawy przed naruszeniem prawa... Wiem, że skandal pomaga promocji, ale wiem również, że nadmierne przywiązanie autora do dzieła, szkodzi. Przekonali się o tym spadkobiercy Bertolta Brechta, którzy bardzo dokładnie obwarowali licznymi warunkami możliwość wystawiania jego sztuk na scenie. Efekt jest taki, że dramaty Brechta prawie zniknęły z teatralnych afiszów. Nikt nie zyskał. Stracił autor.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?