Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mord Pod Czarnym Kotem, czyli jak pisarze i czytelnicy pisali kryminał

Norbert Kowalski
Przez całe wakacje najbardziej znani polscy pisarze kryminałów razem ze swoimi czytelnikami pisali opowiadanie kryminalne. A wszystko działo się Pod Czarnym Kotem - na miejscu zbrodni.

Późna noc, dom na skrzyżowaniu poznańskich ulic Opalenicka i Wolsztyńska. Gdzieś w oddali słychać muzykę. On wisi na parkanie, a jego szyja jest przywiązana do płotu drutem kolczastym. Tylko czy ten drut jest na tyle mocny, by utrzymać ciało? Może jeszcze oplatać ręce i nogi i przypinać tego człowieka do płotu. Dwoje mężczyzn przywozi jego ciało, np. taczką. Ale to chyba nie wyjdzie…

- Ford transit - krzyczy ktoś z publiki
- Ma pan rację. Musi być samochód. Od razu pomyślmy także o fałszywym tropie. To jest bardzo ważne w kryminale. Musi być coś co zmyli śledczego i będzie zagadką dla czytelnika…

To tylko fragment ze spotkania autorskiego Marka Krajewskiego z czytelnikami w winiarni Pod Czarnym Kotem. Spotkania niezwykłego, podczas którego pisarz wraz z publiką wspólnie… pisali opowiadanie kryminalne.

- Pracowałam za barem w Czarnym Kocie i razem z Marcinem Kubiakiem, szefem winiarni, wymyśliliśmy, że fajnie byłoby zorganizować spotkania z pisarzami kryminalnymi. Nie chcieliśmy jednak, żeby to były zwykłe spotkania. Szukaliśmy jakiegoś pomysłu z przymrużeniem oka. I padła propozycja wspólnego pisania opowiadania - wspomina Joanna Jodełka, pisarka i współorganizatorka całej akcji.

I dodaje: - Podczas tych spotkań chciałam uniknąć pytania do pisarzy: "Co jest inspiracją do tworzenia książki?". Ono się pojawia zawsze. A tak naprawdę nigdy nie wiadomo, jak na nie odpowiedzieć, bo wszystko może być inspiracją. Chciałam pokazać, jakie tropy podczas pisania mogą przychodzić do głowy i jak poszczególne wątki mogą się rozwijać. Zależało mi, by to wszystko ukazać na jakimś konkretnym przykładzie.

Pisarze szybko się zgodzili i można było przejść do realizacji pomysłu. W spotkaniach uczestniczyli już Ryszard Ćwirlej, Mariusz Czubaj, Katarzyna Bonda, Marek Krajewski, Jacek Dehnel, Piotr Tarczyński czy Vincent Severski. Wspólnie z czytelnikami pisali historię, która zaczynała się od morderstwa… Pod Czarnym Kotem. A bohaterami opowiadania są stali bywalcy winiarni.

- To są prawdziwe postaci. Sama historia, jak i motywacje poszczególnych osób to konfabulacja, ale już opisy poszczególnych osób - ich wygląd - to prawda. A miejsce morderstwa narzucało się samo - opowiada Marcin Kubiak, właściciel winiarni i współorganizator akcji.

Tłumy na spotkaniach
Końcówka sierpnia, kolejna środa i kolejne cotygodniowe spotkanie Pod Czarnym Kotem. Dziesięć minut przed godziną dwudziestą. Dziesięć minut przed rozpoczęciem spotkania z Vincentem Severskim. Wszystkie miejsca są już zajęte. A ludzie wciąż przychodzą. Jedni biorą krzesła z lokalu, inni stoją. Zaczyna się spotkanie. Vincent Severski odczytuje kolejne fragmenty swojej części opowiadania. Wśród obecnych co chwilę słychać śmiech. Humor i zabawa - Severski poszedł zdecydowanie w tę stronę.

- Nie umiem pisać kryminałów, więc próbowałem ukryć swoje ułomności humorem - wyjaśnia pisarz.

Tym razem nie było wspólnych pomysłów. Severski przygotował swoją część opowiadania już przed spotkaniem. Ale to wyjątek. Normalnie pytań, pomysłów i propozycji ze strony publiczności nie brakowało.

Tak było na wcześniejszych spotkaniach, na które również przychodziły tłumy. Początkowo odbywały się one w budynku winiarni. Ten jednak szybko okazał się za mały i wspólne pisanie opowiadania przeniesiono na podwórko przed budynkiem. Z każdym kolejnym spotkaniem przychodziło na nie coraz więcej osób.

- To fantastyczna inicjatywa intelektualna, towarzyska i poznawcza. Dzięki temu mamy bezpośredni kontakt z autorem. Razem możemy pisać, dyskutować i wspólnie uczestniczyć w świetnym wydarzeniu - nie ma wątpliwości Agnieszka Pantkow-ska. Wraz ze swoją koleżanką opuściły tylko jedno spotkanie. Pierwsze…

- Tylko dlatego, że wtedy jeszcze nie wiedziałyśmy o tym pomyśle. Po raz pierwszy przyszłyśmy dopiero na drugie spotkanie. To zupełnie inny sposób spędzania wolnego czasu. Daje możliwość odprężenia się po pracy i przed kolejnym dniem pracy - dodaje Agnieszka Kowalska.

Równie energicznie i pozytywnie do przedsięwzięcia podeszli także sami autorzy.

- Świetny pomysł, który daje sporo zabawy i wiele przyjemności ludziom. Wcześniej nie brałem udziału w takiej akcji więc byłem ciekaw i podekscytowany tym przedsięwzięciem - opowiada Marek Krajewski.

Trudniejsze do napisania niż cała książka
Mimo że całe opowiadanie nie będzie zbyt długie, jego współautorzy nie mają żadnych wątpliwości, że pisanie takiej powieści przez kilka osób wraz z publiką jest trudniejsze niż napisanie całej książki.

- Skonstruowanie zagadki kryminalnej na 30 stronach z dobrą akcją i tropami, tak by czytelnik miał zagwozdkę, jest niesłychanie trudne. A skonstruowanie takiej zagadki na kilkunastu stronach przez kilka osób, które nie spotkały się ze sobą graniczy z cudem - mówi pół żartem, pół serio Jacek Dehnel.

I wyjaśnia:
- Dostajemy postaci scharakteryzowane w pięciu linijkach, a to są żywi ludzie, o których czytamy po raz pierwszy i nie znamy żadnego kontekstu. Wyobrażamy ich sobie, ale zdajemy sobie też sprawę, że pisalibyśmy inaczej, gdyby każda z postaci była scharakteryzowana na stronę i znalibyśmy miejsce akcji oraz kontekst.

A Piotr Tarczyński wtrąca:
- To, że ktoś, np. poszedł do toalety niewiele nam mówi, bo nie znamy tego miejsca. Ja sam dzisiaj poszedłem do tej toalety z opowiadania. Nie tylko dlatego, że musiałem z niej skorzystać, ale chciałem zobaczyć i poznać to miejsce.

Wszelkie trudności i niedogodności nie zraziły jednak twórców i publiczności, którym ostatecznie wspólnym wysiłkiem udało się napisać swoje opowiadanie. Pod koniec września odbędzie się jednak jeszcze jedno spotkanie. Tym razem gościem będzie Gaja Grzegorzewska, która napisze epilog do powieści.

Zagadka morderstwa Pod Czarnym Kotem ostatecznie została rozwiązana. Joanna Jodełka podsumowała ją krótko:
- Takiego zakończenia w życiu się nie spodziewałam.

Całe opowiadanie zostanie wydrukowane i wzbogacone o rysunki. Będzie możliwe do kupienia, a wszelkie zyski będą przeznaczane na cele charytatywne. Dobra zabawa została połączona z możliwością pomocy innym.
- Myślałem, że ludzie już przestali czytać. Jednak nasza zabawa pokazała, że to nieprawda. Ludzie nadal czytają książki i ich potrzebują - kończy Marcin Kubiak.

Fragmenty opowiadania

"Od razu go zobaczyła, mimo że ogródek nie był oświetlony. Na dworze było już szaro, ale jeszcze nie zapadły kompletne ciemności, dlatego łatwo można było dostrzec siedzącą na fotelu postać z opuszczoną głową.

- Zasnął - pomyślała. Nie pierwszy raz zasypiał na siedząco z opuszczoną głową. Przez chwilę zastanawiała się czy nie dać mu jeszcze chwilę pospać. W końcu w knajpie nic się wielkiego nie działo…

Sama nie wiedząc dlaczego, ruszyła przed siebie. Położyła mu rękę na ramieniu i lekko nim potrząsnęła. Spodziewała się, że szef podniesie głowę i spojrzy na nią zaspanym wzrokiem… Tymczasem stało się coś zupełnie innego. Bezwładne ciało mężczyzny odsunęło się od niej, przez sekundę zastygło w bezruchu a potem runęło na ziemię. Widząc to zamarła z przerażenia, tym większego, że w plecach jej szefa tkwiło coś grubego i twardego. Znała doskonale ten kształt. To był ten wielki, stalowy, ostry jak brzytwa nóż, którym jeszcze niedawno kroiła ser".

"Wiem, kto zabił. Jeśli sprawca przyzna się teraz, zostanie to uwzględnione w sądzie (…)

Zebrała się zgraja oszustów i mądrali, a nie wiedzą jak porządnie kogoś zabić. Nawet książki kryminalnej porządnie by nie napisali. Dobrze, że rozwiązałem tę zagadkę - pomyślał inspektor".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski