– We wrześniu w sali przy ul. Bukowskiej zaczęłam zajęcia z młodzikami i młodziczkami. Pierwsze kroki w pracy z młodzieżą okazały się dla mnie zachętą do tego, by iść w kierunku poważniejszej trenerki. Poza tym czuję ulgę, że nie muszę już być na najwyższych obrotach, bo przez 23 lata w jakimś stopniu zajmowałam się katowaniem własnego ciała – tłumaczyła brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro.
Lista jej osiągnięć i tytułów jest imponująca. Wychowanka Orlą Trzciel poza olimpijskim podium ma na koncie 12 krążków ME, dwa razy była medalistką MŚ i 17 razy stawała na najwyższym stopniu podium podczas zawodów MP. Ten ostatni wyczyn będzie niezwykle trudny do powtórzenia.
– Czy któryś z tytułów mistrzyni Polski był zagrożony? Może to zabrzmi nieskromnie, ale nie przypominam sobie takiej sytuacji. Czy czegoś żałuję? Tak, tego, że przegrałam przez nieuwagę walkę z Rosjanką na igrzyskach w Londynie i nie zdobyłam medalu – przyznała Michalik.
Czytaj też: Monika Michalik z gratulacjami i myślami o kolejnych igrzyskach
Zapytaliśmy naszą mistrzynię także o to, czy należy się martwić o jej następczynie.
– Po pierwsze to chciałabym, żeby moje rekordy były jak najszybciej pobite. Po drugie to w polskich zapasach nadchodzi czas nowego i zdolnego pokolenia. W juniorkach od lat zdobywamy medale na międzynarodowych imprezach. Nie chcę jednak też być nadmierną optymistką i powiem, że przejście do seniorek i rywalizacja z najlepszymi na świecie to zupełnie inna bajka – przekonywała była poznańska zapaśniczka.
Zajęcia z adeptkami zapasów w Grunwaldzie nie są jedynym pomysłem Michalik na życie po życiu.
– Chciałabym też odwiedzać swoje rodzinne strony i służyć pomocą na treningach młodych zawodniczek w Trzcielu. Z Poznania nie zamierzam się wyprowadzać, ale stamtąd pochodzę i tam też jestem wzorem dla młodzieży. Jak dużym mogłam się przekonać podczas uroczystości nadania mojego imienia hali w Szkole Podstawowej, do której swego czasu sama uczęszczałam. Na odsłonięciu pamiątkowej tablicy byli chyba wszyscy, którzy interesują się sportem – zauważyła Michalik.
11 stycznia w siedzibie Polskiego Komitetu Olimpijskiego odbędzie się jej oficjalne pożegnanie. Będą kwiaty i gratulacje, no i pewnie pytania o igrzyska w Tokio, na których nie zobaczymy już jednej z najlepszych polskich zapaśniczek.
– Może dwa lata temu myślałam jeszcze o wyjeździe do Japonii. W 2018 r. miałam jednak pierwszą operację kolana, a w tym roku we wrześniu drugą. Mogę normalnie się po nich poruszać, ale do wyczynowego sportu moje kolano już się po prostu nie nadaje. Nie chciałam też robić czegoś na siłę i potem mieć do siebie pretensje, że nie osiągnęłam wyznaczonego celu. Nie lubię robić czegoś na pół gwizdka, stąd decyzja o zakończeniu kariery – tłumaczyła podopieczna trenera Mateusza Gucmana.
Poza tym okazuje się, że w lipcu przyszłego roku Michalik pojawi w zapaśniczej hali w Tokio, ale w roli kibica.
– Będę całym sercem wspierać mojego o 11 lat młodszego brata, Tadeusza, który występuje w stylu klasycznym w barwach Sobieskiego Poznań. Kiedy zdobył on we wrześniu kwalifikację olimpijską to aż się popłakałam. Pomyślałam sobie, że jednak Michalik pojedzie do Tokio... Cieszę się, że będę trzymała za niego kciuki za matą. Czy może liczyć na moje fachowe odpowiedzi? W domu, przed wyjazdem na zawody możemy wymienić się doświadczeniami, ale potem już obowiązuje czytelna zasada podziału ról i zadań. Za podpowiedzi i taktykę walki odpowiadają trenerzy, a nie siostra – zakończyła Michalik.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?