MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Michniewicz nie podzielił Polski, tylko postawił pieczątkę na awansie reprezentacji do mundialu [KOMENTARZ]

Radosław Patroniak
Radosław Patroniak
Czesław Michniewicz nie boi się zaskakujących decyzji personalnych, ciętych ripost i polemik, a to nie wszystkim dziennikarzom się podoba
Czesław Michniewicz nie boi się zaskakujących decyzji personalnych, ciętych ripost i polemik, a to nie wszystkim dziennikarzom się podoba Lucyna Nenow / Polska Press
Po wyborze Czesława Michniewicza na selekcjonera piłkarskiej kadry nie brakowało w Polsce głosów, że to kontrowersyjny wybór, że były szkoleniowiec Lecha Poznań, Legii Warszawa czy Zagłębia Lubin pasuje do ligowej piłki, a nie do reprezentacji, że jeździł zeznawać do Wrocławia jako świadek w aferze korupcyjnej, że wreszcie są lepsi kandydaci do robienia za „strażaka”, po ucieczce Paulo Sousy do Brazylii, jak choćby Adam Nawałka czy Jerzy Brzęczek. Apogeum polskiego piekiełka zawarte zostało w tytule „Przeglądu Sportowego” o tym, że Michniewicz podzielił Polskę na pół. No i co po tej nagonce na trenera zostało? Pustka, wstyd i krótka pamięć tych, którzy jeszcze przed chwilą odsądzali go od czci i wiary.

Dla mnie Michniewicz był gotowy do pracy z kadrą już 15 lat temu, kiedy to pojechał na Łazienkowską z Manuelem Arboledą, ograł Legię i zdobył mistrzostwo Polski. Wtedy też przełknął pierwszą gorzką pigułkę, bo przeczytał dzień później w gazecie – „Taki mistrz jaka liga” (gdyby Legia zdobyła tytuł nikt w Warszawie nie odważyłby się tak napisać). A przecież jego droga na mundial w Katarze zaczęła się wcześniej, we Wronkach i w Poznaniu, któremu przywrócił dumę, zdobywając z Lechem Puchar Polski w 2004 r. Do dzisiaj spotykam w stolicy Wielkopolski ludzi, którzy uważają, że od tego czasu Kolejorz nie miał już lepszego trenera. Co ciekawe zdania nie zmienili nawet po jego przeprowadzce na Łazienkowską...

Zobacz też: Czesław Michniewicz karierę trenerską zaczynał w Lechu Poznań

Na temat warsztatu, przedmeczowych analiz i sytuacyjnych anegdot selekcjonera napisano już elaboraty. Nie będę się więc powtarzał. Powiem tylko, że to profesjonalista pełną gębą, a przy tym serdeczny i zazwyczaj uśmiechnięty człowiek. Po wtorkowym meczu ze Szwecją był też zapłakany, ale wiadomo, że prawdziwy mężczyzna łez się nie wstydzi... Tak samo jak całowania murawy i przyznania się do tego, że w kilka sekund ma się przed oczyma całe życie, niczym Reksio ze słynnej bajki, stawiający stemple na swoim wizerunku. Wiadomo, że bez poświęcenia i zaangażowania piłkarzy wyjazdu na MŚ by nie było, ale ktoś na tym awansie musiał postawić pieczątkę i zrobił to właśnie Michniewicz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski