Dla mnie Michniewicz był gotowy do pracy z kadrą już 15 lat temu, kiedy to pojechał na Łazienkowską z Manuelem Arboledą, ograł Legię i zdobył mistrzostwo Polski. Wtedy też przełknął pierwszą gorzką pigułkę, bo przeczytał dzień później w gazecie – „Taki mistrz jaka liga” (gdyby Legia zdobyła tytuł nikt w Warszawie nie odważyłby się tak napisać). A przecież jego droga na mundial w Katarze zaczęła się wcześniej, we Wronkach i w Poznaniu, któremu przywrócił dumę, zdobywając z Lechem Puchar Polski w 2004 r. Do dzisiaj spotykam w stolicy Wielkopolski ludzi, którzy uważają, że od tego czasu Kolejorz nie miał już lepszego trenera. Co ciekawe zdania nie zmienili nawet po jego przeprowadzce na Łazienkowską...
Zobacz też: Czesław Michniewicz karierę trenerską zaczynał w Lechu Poznań
Na temat warsztatu, przedmeczowych analiz i sytuacyjnych anegdot selekcjonera napisano już elaboraty. Nie będę się więc powtarzał. Powiem tylko, że to profesjonalista pełną gębą, a przy tym serdeczny i zazwyczaj uśmiechnięty człowiek. Po wtorkowym meczu ze Szwecją był też zapłakany, ale wiadomo, że prawdziwy mężczyzna łez się nie wstydzi... Tak samo jak całowania murawy i przyznania się do tego, że w kilka sekund ma się przed oczyma całe życie, niczym Reksio ze słynnej bajki, stawiający stemple na swoim wizerunku. Wiadomo, że bez poświęcenia i zaangażowania piłkarzy wyjazdu na MŚ by nie było, ale ktoś na tym awansie musiał postawić pieczątkę i zrobił to właśnie Michniewicz.
Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?