Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasta ledwie dyszą pod ciężarem długów. Poznań zbankrutuje?

Bogna Kisiel, Krzysztof M. Kaźmierczak
Barbara Sajnaj, skarbnik Poznania zapewnia, że wskaźnik zadłużenia nie przekroczy 60 procent
Barbara Sajnaj, skarbnik Poznania zapewnia, że wskaźnik zadłużenia nie przekroczy 60 procent Fot. Waldemar Wylegalski
Pętla zadłużenia, jesteśmy na skraju przepaści, statek tonie, czas zmienić kapitana - takie stwierdzenia padały na ostatniej sesji Rady Miasta w odniesieniu do stanu finansów Poznania. Wiele polskich miast znajduje się w bardzo złej kondycji ekonomicznej.

- Sytuacja finansowa miasta jest trudna - przyznaje Barbara Sajnaj, skarbnik miasta. I podkreśla: - Jednak stwierdzenia, że stoimy na skraju przepaści, czy bankructwa są bardzo przesadzone.

Na wtorkowej sesji poznańscy radni zgodzili się na propozycję zaciągnięcia jeszcze w tym roku kredytu w wysokości 284 mln zł.

Hanna Koszczyńska-Karaś, dyrektor wydziału finansowego Urzędu Miasta wyjaśnia, że miasto planuje podpisać ok. siedmiu umów na mniejsze kwoty kredytu (28- 43 mln zł).

- Chcemy uzyskać, jak najkorzystniejsze warunki - zapewnia H. Koszczyńska-Karaś. - Spłaty nastąpią w różnych okresach, w latach 2013-2020. Niektóre z tych kredytów weźmiemy na rok.

1,9 mld wyniesie pełne zadłużenie Poznania na koniec tego roku.

284 mln zł miasto potrzebuje na inwestycje, spłatę emisji obligacji i kredytów. Przewiduje się, że pełne zadłużenie Poznania na koniec roku wyniesie 1,9 mld zł. Z tej kwoty wyłączone jest ustawowo ponad 484 mln zł (to m.in. fundusze przeznaczone na inwestycje z dofinansowaniem unijnym, które nie są brane pod uwagę przy obliczaniu wskaźnika zadłużenia gminy).
W tym roku wskaźnik zadłużenia dla Poznania wyniesie 54,12 proc. Przypomnijmy, że dług gminy nie może przekroczyć 60 proc. jej dochodów.

- W przyszłym roku nieznacznie się pogorszy, ale nie przekroczy dopuszczalnych 60 proc. - dodaje B. Sajnaj. - Od 2014 r. będzie obowiązywał nowy wskaźnik, liczony ze średniej arytmetycznej nadwyżki operacyjnej, ustalonej dla trzech poprzednich lat budżetowych.

Im będzie on wyższy, tym większe będą możliwości inwestycyjne miasta i spłaty kredytów. Dlatego Poznań od kilku lat zaciska pasa, tnie wydatki bieżące, zwiększając nadwyżkę operacyjną (różnica między dochodami i wydatkami bieżącymi). Jest jedno zadanie, nad którym z pewnością Poznań musi popracować - to dochody ze sprzedaży majątku. Inne miasta osiągają z tego tytułu lepsze wyniki.

Ryszard Grobelny, prezydent Poznania przypomina, że już od 2009 r. informował o nadejściu trudnych czasów.

- Na tle innych miast Poznań wypada podobnie, a w niektórych aspektach nawet lepiej - zaznacza B. Sajnaj. - Warto zwrócić uwagę, że my podajemy całe zadłużenie. Niektóre miasta decydują się na realizację inwestycji poprzez swoje spółki i to one są zadłużone. W przyszłości jednak i tak te samorządy będą musiały podwyższyć ich kapitał, co znajdzie odzwierciedlenie w wyższym zadłużeniu budżetu miasta.

284 mln zł kredytu zaciągnie miasto jeszcze w tym roku. Będzie go spłacać do 2020 r.

Zupełnie coś innego wynika jednak z raportu Instytutu Kościuszki, który m.in. monitoruje stan finansów miast wojewódzkich. Według jego badań dotyczących 2011 roku, gdyby uwzględnić ukryty dług, generowany przez spółki miejskie, to najbardziej zadłużonymi miastami w Polsce są: Szczecin, Bydgoszcz i właśnie Poznań (powyżej 90 proc.).

Natomiast z analizy uchwał budżetowych przeprowadzonej przez Instytut Kościuszki, wynika, że żadne miasto wojewódzkie nie przekroczyło w ubiegłym roku ustawowej granicy zadłużenia (wynosi ona 60 proc.). Najbliżej niej były Kraków i Wrocław ze wskaźnikami 59 proc.
2012 rok może jednak zakończyć się dla niektórych miast znacznie gorszymi wynikami niż ubiegłoroczne. Niepokojące sygnały docierają z Krakowa, który dotąd balansował na granicy bankructwa. W połowie roku jego dług wyniósł ponad 2,33 mld zł i był wyższy niż dopuszczalny próg 60 proc. Deficyt Krakowa już prawie czterokrotnie przekroczył plan na ten rok i wynosi 220 mln zł. Miastu grozi utrata płynności finansowej.

Podobnie jak Poznań wiele miast ratuje się pożyczkami na pokrycie deficytu budżetowego. Niektóre z nich są wyższe niż w stolicy Wielkopolski np. Łódź zamierza wziąć 313 mln zł kredytu na pokrycie wydatków na inwestycje. Jeśli ten plan zostanie zrealizowany to miasto to będzie miało na koniec roku zadłużenie w wysokości 1,8 mld zł, co stanowi 56,8 proc. dochodów.
Wporównaniu do tych miast wręcz optymistyczne nastroje panują we Wrocławiu, który wprawdzie ma 2 mld zł długu, ale zamierza na koniec roku osiągnąć zadłużenie na poziomie 53,5 proc. swojego budżetu.

W jeszcze lepszej sytuacji jest Gdańsk, któremu na początku roku wróżono utratę płynności finansowej z powodu inwestycji na Euro 2012. Wskaźnik zadłużenie miasta nie przekroczył jednak dotąd 50 proc., a na koniec roku spodziewany jest wynik o kilka procent lepszy niż przed rokiem, gdy wynosił 54,79 proc.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski