- Możemy jeszcze korzystać z restauracji, więc by obiekt nie niszczał i nie został zdewastowany postanowiliśmy go otworzyć - tłumaczy Janusz Kalida, prezes Meridian S.A, jednak o umowie z drugą spółką mówić nie chce. Ta jednak, sama postanowiła zabrać głos w sprawie.
- To jest czas, w którym chcemy prowadzić restaurację z jej przeznaczeniem, by zadowolić klientów, którzy już tutaj byli i dopiero będą. Myśleliśmy o tym, by zostać najemcami Meridiana kiedy wybuchła burza medialna wokół tego obiektu. Wszelkie działania, byśmy przejęli obiekt pojawiły się kilka tygodni przed ponownym otwarciem lokalu. Mieliśmy chęci, by podjąć jakieś kroki i reaktywować to miejsce, więc zaczęliśmy rozmowy z Meridian S.A.- tłumaczy Szymon Nosal, współwłaściciel Meridians Sp. z o.o, nowy zarządca restauracji na Sołaczu.
Czytaj również:
Okazuje się jednak, że jest to działanie, na które Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych się nie zgadza. - Spółka Meridian S.A. nie może podnajmować lokalu innym podmiotom. Z prawnego punktu widzenia sami nie są nawet najemcą, bo nigdy miasto nie zawarło z nimi umowy najmu. Po doniesieniach medialnych zwróciliśmy się do przedstawicieli Meridian S.A. z prośbą o wyjaśnienie tej kwestii, bo w obecnym punkcie nie wiemy z kim mamy prowadzić negocjacje - tłumaczy Jarosław Pucek i dodaje: - Meridian S.A. jak i Meridians Sp. z o.o muszą sobie zdawać sprawę, że według grudniowego wyroku sądu, po upływie sześciu miesięcy mogą zostać wyrzuceni z restauracji.
Mimo to kwietniowa eksmisja stoi pod znakiem zapytania. By miasto mogło ją przeprowadzić musi, wyrokiem sądu, zapłacić na rzecz przedsiębiorstwa Meridian S.A 2,8 miliona złotych zwrotu nakładów poczynionych w nieruchomości.
To dla przedstawicieli spółki Meridians wystarczający powód, by nie obawiać się kwietniowego terminu.
- Najpierw miasto musi spełnić wszystkie postanowienia sądu. Zresztą uważamy, ze byłaby to niepowetowana strata dla Poznania, gdyby ZKZL nie dogadał się w sprawie lokalu ze spółką Meridian S.A.- komentuje Szymon Nosal.
Z kolei Jarosław Pucek, uspokaja i tłumaczy, że nawet jeśli termin eksmisji by się wydłuży i tak w końcu do niej dojdzie.
- W 2009 roku złożyliśmy pozew o bezumowne korzystanie z lokalu, gdzie podliczyliśmy lata niepłacenia czynszu. Sprawa została zawieszona na jakiś czas, ale znów jest w toku. Będziemy dążyć do potrącenia wzajemnych roszczeń - mówi Jarosław Pucek.
Czytaj również:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?