Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań z jednym uniwersytetem. Czy tego chce miasto?

Karolina Koziolek
PIA 2013, czyli wspólna inauguracja uczelni. Od lewej rektorzy: prof. J. Wysocki, prof. M. Gorynia, prof. B. Marciniak, prof. G. Skrzypczak i prof. T. Łodygowski
PIA 2013, czyli wspólna inauguracja uczelni. Od lewej rektorzy: prof. J. Wysocki, prof. M. Gorynia, prof. B. Marciniak, prof. G. Skrzypczak i prof. T. Łodygowski Waldemar Wylegalski
Umysły niektórych rozgrzewa idea superuniwersytetu, który powstałby po połączeniu uczelni. Jednak czy one same tego chcą i co zyska na tym Poznań? Prestiż, więcej studentów? To realne?

Na uczelniach gorący czas wyborów nowych władz. Nazwiska nowych rektorów zna już Uniwersytet Medyczny oraz Akademia Wychowania Fizycznego. Wyborczy miesiąc zwieńczą wybory na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza, które mają odbyć się 4 kwietnia, oraz wybory na Akademii Muzycznej dzień później.

Nowi rektorzy będą musieli zmierzyć się z tematem łączenia poznańskich uczelni publicznych, który od lat jest obecny w debacie akademickiej. Jedna wielka uczelnia to sposób na podniesienie wyników naukowych, ale także jeden z pomysłów na radzenie sobie z niżem demograficznym.

- Jeden uniwersytet to przede wszystkim idea połączenia kilku poznańskich uczelni wyższych, w celu stworzenia „superuniwersytetu”. Multidyscyplinar-ność takiego ośrodka pomogłaby poznańskim instytucjom naukowym znaleźć się na wyższych lokatach najważniejszych rankingów naukowych, takich jak chociażby lista szanghajska. Idea urzeczywistniana jest w tej chwili poprzez tworzenie kierunków międzyuczelnianych, np. prawno-ekonomiczny, który UAM prowadzi wspólnie z Uniwersytetem Ekonomicznym - wyjaśnia dr Dominika Narożna, rzecznik UAM.

O pomyśle mówi się od lat. Kamieniem milowym w tej dyskusji miała być Poznańska Inauguracja Akademicka w 2013 r., czyli PIA. Zdaje się, że po raz pierwszy po wojnie wszystkie uczelnie publiczne w stolicy Wielkopolski wspólnie otworzyły rok akademicki. Wielka uroczystość, z rektorami i senatami uczelni, odbyła się w Sali Ziemi na MTP, a jej specjalnym gościem był prezydent Bronisław Komorowski. Wspólna inauguracja miała podkreślić „studenckość” Poznania, poniekąd była chwytem marketingowym, który miał przyciągnąć licealistów.

- Mam nadzieję, że PIA będzie wyznaczała cykl poznańskiego życia akademickiego - mówił wówczas Ryszard Grobelny. Prezydent jednak się przeliczył. PIA była pierwsza i... ostatnia.

Dla tych, którym idea superuniwersytetu działa na wyobraźnię, przewodniczący Kolegium Rektorów i zarazem rektor UAM już trzy lata temu miał kilka słów na ostudzenie emocji.

Prof. Bronisław Marciniak przekonywał, że takie inicjatywy jak PIA to jedynie krok w integracji poznańskiego środowiska naukowego. - Nie znaczy to jednak, że staniemy się wkrótce jedną uczelnią - wyjaśniał rektor UAM.
Środowisko boi się o pracę

Na razie to, co łączy poznańskie uczelnie, to wspólne kierunki studiów. Ale to pojedyncze przykłady. Poza tym do „superuni-wersytetu” jest daleko. - Opinia publiczna padła ofiarą nadinterpretacji tematu jednego uniwersytetu. Być może zapowiedzi szły zbyt szeroko. W środowisku nigdy nie było pomysłu, aby stworzyć jedną wielką uczelnię w sensie operacyjnym - twierdzi prof. Marian Gorynia, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego. - Owszem prezydent Bronisław Komorowski był zachwycony ideą, bo mieliśmy szansę znaleźć się jako kraj na liście szanghajskiej. Jednak, jak widać, mimo iż minęło trochę czasu, nic się nie wydarzyło w tej sprawie.

Rektor Gorynia przytacza anegdotę, którą opowiedział byłemu prezydentowi: W Europie leżą dwa kraje: Francja i Luksemburg. Graniczą ze sobą, w obu mówi się po francusku. Dlaczego ich nie połączyć? Odpowiedź: Bo Luksemburg chce pozostać bogaty.

- W Poznaniu są takie „uczelnie-Luksemburgi” i „uczelnie-Francje”. Przy czym „uczelnie-Luksemburgi” nie chcą się łączyć z innymi, bo wiedzą, że na tym stracą - objaśnia prof. Gorynia.

Rektor UE twierdzi zarazem, że PIA nie była niczym innym niż tylko „demonstracją współpracy” między uczelniami. I niczym więcej. Uważa też, że żadna z osób kandydująca na rektora, w jakiejkolwiek publicznej szkole wyższej, nie będzie mówić głośno o łączeniu uczelni.

- Weźmy taki kierunek jak chemia. Jest w tej chwili chyba na sześciu uczelniach w Poznaniu. Pracują tam naukowcy, którzy związali z uczelnią całe swoje życie. Co będzie, jeśli połączymy uniwersytety w jeden? Okaże się, że tyle kierunków pod nazwą chemia nie będzie już potrzebnych. Ludzie stracą pracę. To powód, dla którego środowisko akademickie nie jest zainteresowane łączeniem - deklaruje rektor.
Zdecydują nowi rektorzy

Od idei wielkiego łączenia odżegnuje się też rektor Politechniki Poznańskiej prof. Tomasz Łodygowski. Wskazuje przykłady z Europy czy USA, z których wynika, że duży wcale nie znaczy lepszy. - Weźmy MIT, jedną z najlepszych uczelni technicznych świata, przecież jest mniejsza niż nasza politechnika. To nie w wielkości jest siła. Inna sprawa, że MIT ma budżet większy niż Poznań z Krakowem razem wzięte. Liczyłem kiedyś - zapewnia prof. Łodygowski.

Rektor politechniki uważa, że nie ma sensu łączyć się na siłę.

- Po co nam taka wielkość dla wielkości? - pyta. - Łatwo rzucić hasło, ale przecież chodzi o to, by zmiana niosła za sobą lepszą jakość. A tu jakoś tego nie widzę.

O tworzeniu „superuniwersytetu” decydować będą nowi rektorzy, którzy lada moment zostaną wybrani na kolejne cztery lata. W większości uczelni nastąpi zmiana władzy. Dotychczasowy rektor pozostanie prawdopodobnie tylko na politechnice. Tam prof. Tomasz Łodygowski nie ma konkurenta, a wybory już 21 marca.

Wiadomo, że do zmiany władzy dojdzie na Uniwersytecie Medycznym. Tam wybory już się odbyły. Kończącego ustawowe dwie kadencje prof. Jacka Wysockiego, obecnego rektora, we wrześniu zastąpi prof. Andrzej Tykarski. Nowy rektor został również wybrany na Akademii Wychowania Fizycznego. Prof. Jerzego Smorawińskiego zastąpi prof. Dariusz Wieliński. W poprzedniej kadencji był prorektorem ds. studiów.

Wybory wciąż przed UAM, Politechniką Poznańską, Uniwersytetem Ekonomicznym, Uniwersytetem Przyrodniczym, Uniwersytetem Artystycznym, Akademią Muzyczną.

Uniwersytet Artystyczny czy Akademia Muzyczna tematu „superuniwersytetu” nie traktują zbyt życzliwie. Uważają, że szkoły artystyczne straciłyby na takim połączeniu.
- Za naszą szkołą stoi blisko 100 lat tradycji. Łączenie się z innymi uczelniami i bycie częścią obszernej instytucji nie jest w naszym interesie. Utracimy swoją specyfikę - uważa prof. Wojciech Hora, który kandyduje na rektora UA.

Podobnego zdania jest prof. Andrzej Syska jego konkurent w walce o fotel rektora. Poza tym obu kontrkandydatów wiele różni. Walka to odpowiednie słowo, gdy chodzi o wybory na tej uczelni. Kontrkandydaci wyraźnie się od siebie odcinają. Jeden (prof. Andrzej Syska) ma namaszczenie obecnego rektora, drugi (prof. Wojciech Hora), zdaniem rektora, wyrwał się jak filip z konopi.

- Prof. Hora nie dał się poznać jako organizator. Owszem, jako dydaktyk jest znakomity, ale czy to wystarczy? - komentuje prof. Marcin Berdyszak, obecny rektor uczelni, który ustępuje ze stanowiska. - W tej chwili mamy do czynienia z kampanią nienawiści, także wobec mnie. To kuriozalne. Na zewnątrz idzie przekaz o przepychankach, nie widać merytorycznej dyskusji - mówi otwarcie rektor o sytuacji na uczelni.

Rekomendowany przez niego prof. Andrzej Syska wypowiada się bardziej ostrożnie. - Nie ma wojny, są tylko dwie wizje uczelni. Wolę nie uprawiać kampanii negatywnej, ale mówić o tym, co się zmieni - przyznaje. I wylicza pożytki płynące z nowej infrastruktury. Uczelnia niebawem odda do użytku nowy budynek w podwórzu głównego gmachu przy al. Marcinkowskiego. Będą tam pracownie: fotograficzna, filmowa, drukarnia, postprodukcja filmowa, pracownia rzeźby.

Jednak konkurent prof. Syski wytyka mu, że temat jest przedstawiany w różowych barwach, tymczasem rzeczywistość nie jest różowa. - W salach brakuje sprzętu, o którym się mówi, jakby już tam był. Wiele zapowiada, że części z obiecywanego nowoczesnego wyposażenia nie będzie - punktuje prof. Hora.

Obaj kandydaci są zgodni co do jednego, uczelnia, bardziej niż łączyć z innymi, musi otworzyć się na świat. Potrzebni są studenci z zagranicy, bo różnorodność dobrze wpływa na twórczość. Obaj snują więc plany wymian międzynarodowych.

- Zajmuję się tym od ośmiu lat, odkąd jestem prorektorem. Dzięki mnie uczelnia należy do dwóch liczących się sieci zrzeszających uczelnie artystyczne. Wiem, jak otworzyć uczelnię - mówi prof. Andrzej Syska.

Wygląda na to, że walka na UA będzie zacięta. Nie ma jednoznacznego faworyta. Obaj kandydaci twierdzą, że mają spore poparcie.
Od tematu nie uciekniemy

Na Uniwersytecie Przyrodniczym też przed wyborami jest gorąco, ale tam przyjęto taktykę, żeby nie rozmawiać z prasą.

- Wybory to wewnętrzna sprawa uczelni - powiedział, zapytany o swój program wyborczy, jeden z kandydatów, prof. Janusz Olejnik. Z kolei prorektor prof. Jan Pikul w ogóle odmówił rozmowy.

Jedyną z kandydujących osób, która podjęła się merytorycznej rozmowy, jest prof. Małgorzata Szumacher-Strabel, dziekan Wydziału Medycyny Weterynaryjnej i Nauk o Zwierzętach. Co sądzi o połączeniu uczelni, o idei superuniwersytetu?

- Sądzę, że od dyskusji o jednym uniwersytecie prawdopodobnie nie uciekniemy - uważa. - W ciągu najbliższych kilku lat konieczna będzie poważna rozmowa na ten temat. To sprawa wymagająca consensusu rad wydziałów i senatów, wbrew którym nie można podejmować decyzji - mówi.

Jej zdaniem sam Uniwersytet Przyrodniczy nie potrzebuje rewolucji, pewne zmiany są jednak konieczne, by wzmocnić jego pozycję naukową.

- Uczelnia powinna postawić na rozwój naukowy. To od jakości uprawianej nauki i innowacyjności zależy dydaktyka oraz prestiż uczelni - przekonuje.

Szumacher-Strabel zaznacza, że chciałaby poprawić warunki uprawiania nauki, a także zwiększyć kontakty z przedsiębiorcami, by ułatwić studentom wejście na rynek pracy. - Bardzo zależy mi na rozwoju tej uczelni. Mam tu do przepracowania jeszcze ponad 20 lat - podsumowuje.
Muzycy nie chcą łączenia

Ponownie kandydująca na stanowisko rektora, prof. Halina Lorkowska, rektor Akademii Muzycznej, również nie bagatelizuje tematu łączenia poznańskich uczelni. - Sporo na ten temat rozmawiamy, jednak wiele jeszcze takich rozmów przed nami - przyznaje. - Jeśli kiedykolwiek zdecydujemy się na konsolidację uczelni publicznych w naszym mieście, to nie wyobrażam sobie, by działały jako jedna instytucja, która odgórnie decyduje o pozostałych. Szczególnie o tak specyficznych jak nasza - uważa.

Nikt z pytanych nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, w jakiej perspektywie czasowej łączenie się uczelni stanie się koniecznością. Ani także na jakich warunkach.

- Potrzebne są rozmowy - kwitują.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski