Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobylepole: Schronisko dla zwierząt gotowe w 2018 roku? Mieszkańcy nadal protestują

Błażej Dąbkowski
Schronisko przy ul. Bukowskiej jest już reliktem, nie spełnia współczesnych norm. Zaplecza weterynaryjne i edukacyjne są zbyt małe
Schronisko przy ul. Bukowskiej jest już reliktem, nie spełnia współczesnych norm. Zaplecza weterynaryjne i edukacyjne są zbyt małe Waldemar Wylegalski
Chcą ciszy i spokoju, walczą o to już od blisko 3 lat, ale urzędnicy mimo oporu rady osiedla i mieszkańców już podjęli zdecydowane kroki, by schronisko dla zwierząt na ul. Kobylepole powstało. - Do tej pory stać było miasto jedynie na fasadowe konsultacje. Mieszkańcy pewnie w końcu pogodzą się z inwestycją, ale jeśli rady mają pełnić rolę klakierów władzy, to lepiej będzie, jak się je rozwiąże - mówi Krzysztof Bartosiak, przewodniczący Rady Osiedla Antoninek-Zieliniec-Kobylepole.

W przyszłym roku ma zostać wbita pierwsza łopata pod nową inwestycję przy ul. Kobylepole. Inwestycję, która od blisko trzech lat spędza sen z powiek lokalnym mieszkańcom. Dlaczego tak ogromne emocje budzi schronisko dla zwierząt, które zostanie przeniesione z ul. Bukowskiej na wschód miasta?

- To walka o coś więcej niż nasz spokój i ciszę w tej okolicy - irytuje się Krzysztof Bartosiak, przewodniczący Rady Osiedla Antoninek-Zieliniec-Kobylepole, który zapewnia, że prywatnie jest miłośnikiem czworonogów. - Władze miasta, urzędnicy i radni miejscy pokazali nam, że nikt nie liczy się z peryferiami, a rady osiedla są sztucznym konstruktem, bo - jak widać po naszym przypadku - osoby, które tu nie mieszkają, zdają się lepiej znać nasze problemy - dodaje.

Zostało pokwitowanie

Choć o potrzebie przeniesienia schroniska z ul. Bukowskiej w inne miejsce mówiło się już od wielu lat, to w 2013 r. urzędnicy poinformowali o narodzinach koncepcji jego nowej siedziby.

Ta, zgodnie z zamysłem magistratu i władz Poznania, miała powstać na działce przy ul. Kobylepole. Na 8 hektarach zapowiadano utworzenie hotelu dla zwierząt, centrum szkolenia psów, kliniki weterynaryjnej, a kołem zamachowym, mającym przynosić zyski, miała być spopielarnia. Pierwsze spotkanie konsultacyjne odbyło się w listopadzie, wtedy też przedstawiono wizualizację obiektu mającego pomieścić ok. 300 zwierząt i po raz pierwszy usłyszano o obawach mieszkańców. Bartosiak jako lider Stowarzyszenia Przystanek Folwarczna był wtedy zaangażowany w walkę o remont ul. Folwarcznej i połączenie osiedla z pętlą tramwajową na Franowie.

- Chcieliśmy się wtedy przekonać, jak duży opór istnieje wśród mieszkańców ul. Kobylepole i Darzyboru. Pod petycją zebraliśmy ponad 400 podpisów i przekazaliśmy ją przewodniczącemu rady miasta. Do dziś z naszej inicjatywy pozostało tylko pokwitowanie - opowiada Krzysztof Bartosiak. - Pewnie, że mogliśmy pójść na plac Wolności i zorganizować równie sporą manifestację, lecz nie tędy droga - tłumaczy.
Na chwilę konflikt został zażegnany po tym, jak prezydent Jacek Jaśkowiak przyznał, iż wskazane w poprzedniej kadencji rozwiązania nie są właściwe, obiecał też szukać alternatywy. Ta, choć społecznicy z Przystanku Folwarczna i rady osiedla ją wskazywali... spotkała się z innym protestem. Na początku 2015 r. głos zabrali miłośnicy zwierząt, a także organizacje pozarządowe zajmujące się czworonogami. Wystosowali swoją petycję i wygrali. Upadł pomysł, by zamiast zatrzymywać schronisko w Poznaniu, powiększyć międzygminne schronisko dla zwierząt w Skałowie k. Kostrzyna i tam przenieść psy i koty z obiektu przy ul. Bukowskiej.

Psy bez standardów

- To nie był trafiony pomysł, bo wszędzie odchodzi się od tworzenia molochów. Nasze schronisko będzie lepsze, bardziej nowoczesne. Gdyby zostało wyprowadzone z miasta, nie pojawiałoby się w nim tak wielu wolontariuszy i darczyńców, więc nie byłoby dla kogo prowadzić działań edukacyjnych. Obawiam się, że spadłaby liczba adopcji, a tych w ubiegłym roku mieliśmy 900 - tłumaczy Małgorzata Lamperska, rzeczniczka poznańskiego schroniska.

Obiekt przy ul. Bukowskiej jest przestarzały, jego budowę rozpoczęto jeszcze w głębokim PRL-u w 1963 r. Dziś nie spełnia standardów, które mocno zmieniły się przez ponad pół wieku - boksy są stare, ścieżki zwierząt zdrowych i chorych, na co nie pozwalają przepisy, się krzyżują, a zaplecze weterynaryjne zbyt małe. Do tego miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego nie pozwala na jego rozbudowę. Najgorsze są zimy, bo choć budy udało się ocieplić, to pracownicy kilka razy dziennie zmuszeni są wymieniać im wodę. Obecnie w schronisku przebywa ok. 160 zwierząt. Koty mieszkają w kontenerach przekazanych schronisku przez Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych. - To po prostu relikt. Z jednej strony rozumiem mieszkańców obawiających się uciążliwego sąsiedztwa, ale z drugiej po latach na pewno docenią inwestycję, bo sami na niej zyskają, choćby dostęp do wybiegu dla psów, weterynarza dla swoich pupili - podsumowuje M. Lamperska.
Czego więc obawiają się mieszkańcy i RO? - Niektórzy próbowali nam wmówić, że nie lubimy zwierząt, a to bzdura. Na Koby-limpolu znajdują się głównie domki jednorodzinne, gdzie niemal każdy posiada zwierzaka. Ludzie chcą mieć trochę spokoju, a zaskakiwanie ich tak poważnymi decyzjami bez zasięgnięcia ich opinii powoduje takie konflikty. Na nasze osiedle spadł deszcz lekceważących decyzji, jak choćby tramwaj na Fra-nowo bez połączenia z osiedlem czy budowa oddziału zakaźnego odgradzającego możliwość przejścia do Szpitala Miejskiego na ul. Kurlandzkiej - twierdzi przewodniczący RO.

Dodaje też, że nikt nie wziął pod uwagę stanu technicznego jedynej drogi dojazdowej do schroniska - ul. Kobylepole i jej przepustowości w stosunku do natężenia ruchu oraz braku odpowiedniego stanu infrastruktury wodno-kanalizacyjnej Darzyboru.

- Przy okazji dowiedzieliśmy się, że natężenie hałasu samochodowego na rozjeździe Kobylepole-Borówki-Darzyborska nie mieści się w przewidzianych prawem normach i możemy wystąpić o postawienie tu ekranów akustycznych. Schronisko może spowodować wygenerowanie dodatkowego ruchu samochodowego - wyjaśnia.

Populistyczne hasła?

Radny Tomasz Lewandowski, który doprowadził do wpisania budowy schroniska do porozumienia programowego z PO, uważa, że argumenty RO nie są merytoryczne.

- Wcześniej podnoszono sprawę braku infrastruktury wodno-kanalizacyjnej, a ten problem zostanie rozwiązany, kiedy na Darzyborze powstaną bloki socjalne. Wątpliwości związane z hałasem też zostały rozwiane po badaniach przeprowadzonych przez akustyka. Wolałbym, by mieszkańcy nie sięgali po populistyczne hasła, a podjęli dialog. Schronisko i tak tam powstanie.
Mimo oporu mieszkańców obiekt, jak przewiduje Maciej Dźwig, dyrektor Usług Komunalnych w Poznaniu, zostanie oddany w 2018 r. Obecnie przygotowywany jest raport oddziaływania na środowisko, który po sporządzeniu zostanie przedstawiony Wydziałowi Ochrony Środowiska.

- W tym roku zajmiemy się stroną proceduralną, począwszy od uzyskania decyzji środowiskowej, przez pozwolenie na budowę, po ogłoszenie przetargu i wybór wykonawcy inwestycji - wymienia M. Dźwig.

Zwraca też uwagę, że na prośbę mieszkańców Miejska Pracownia Urbanistyczna wcześniej szukała alternatywnych lokalizacji dla schroniska. Bezskutecznie. - Odniosłem wrażenie, że rada osiedla ostatnio podejmuje rzeczowe rozmowy i możliwy jest kompromis - uważa Dźwig.

Przy ul. Kobylepole za dwa lata schronisko będzie mogło pomieścić do 300 psów i kotów, koszt jego powstania oblicza się na 30 mln złotych, które zostały wpisane do Wieloletniej Prognozy Finansowej 2016-2020.

Pomysł na działkę, która zostanie po schronisku, też już się pojawił. Wydział Gospodarki Nieruchomościami prowadzi właśnie rozmowy z hiszpańskim inwestorem, który zainteresował się wykupem gruntu.

- To przykre, że decydenci nie są tak zdeterminowani w postawieniu nam domu kultury, służącego integracji z pensjonariuszami Monaru czy Pogotowia Społecznego - przypomnę, że one też znajdują się na naszym terenie, a wykazują się taką empatią w stosunku do zwierząt. Do tej pory stać było miasto jedynie na fasadowe konsultacje. Mieszkańcy pewnie w końcu pogodzą się z inwestycją, ale jeśli rady mają pełnić rolę klakierów władzy, to lepiej będzie, jak się je rozwiąże, skoro nie mają nic do powiedzenia w sprawach mieszkańców - twierdzi K. Bartosiak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski