Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wizerunek zdystansowanego ojca ustępuje miejsca zaangażowanemu tacie

Magdalena Baranowska-Szczepańska
Pan Adam uwielbia spędzać czas ze swoimi córkami. Alicja i Helenka także chętnie bawią się z ojcem.
Pan Adam uwielbia spędzać czas ze swoimi córkami. Alicja i Helenka także chętnie bawią się z ojcem. Adrian Wykrota
Życie ojca po narodzinach dziecka zmienia się drastycznie, kto nie jest na to gotowy, powinien poczekać z decyzją o ojcostwie – mówi psycholog Adam Stepnowski-Said, który pracuje z ojcami oraz tata 4-letniej Alicji i prawie 2-letniej Helenki.

Współcześni ojcowie bardzo różnią się od tych sprzed 20, 30 czy nawet 10 lat. Kiedyś kulturowo się przyjmowało, że opieka nad dzieckiem należy wyłącznie do matki. Dziś ojcowie biorą urlopy ojcowskie, bez skrępowania zmieniają pieluchy w parku, etc. Daleko nam jeszcze do Szwecji, gdzie po narodzinach dziecka, rodzice oboje biorą taki urlop, a potem dzielą się nim po połowie, ale w Polsce zmiana roli ojca jest mocno zauważalna. Czy to tylko znak czasu, czy coś jeszcze się za tym kryje?

Trudno jednoznacznie stwierdzić, jak mocno i jak głęboko zmieniła się rola ojca. Pamiętajmy o tym, że panowie, których widzimy zmieniających dzieciom pieluchy w kilku parkach kilku dużych miast, to cały czas kropla w ogromnym morzu ojców. Dane Głównego Urzędu Statystycznego z 2014 roku wskazują, że z dwutygodniowego urlopu ojcowskiego skorzystał tylko co trzeci uprawniony tata, a z możliwości podzielenia się z matką urlopem rodzicielskim skorzystało niecałe dwa procent ojców.

Dlaczego?
Prawdopodobnie ma to związek z tym, że ojcowie częściej zatrudnieni są w pełnym wymiarze oraz zarabiają średnio o dwadzieścia procent więcej niż kobiety. To tylko suche liczby, które jednak pokazują nam, że ewolucja roli ojca jest nierozerwalnie związana z wieloma innymi sprawami, takimi jak sytuacja kobiet i mężczyzn na rynku pracy oraz równouprawnienie i powiedziałbym „równo-obciążenie” obydwu płci.

Ale jednak pewne zmiany są widoczne.

Oczywiście. Ojcowie częściej i chętniej spędzają czas z dziećmi, spacerują z nimi po mieście w wózkach, nosidłach, a nawet chustach. Jest to również związane z większym społecznym przyzwoleniem na zabieranie ze sobą dzieci w różne miejsca, obecnie w Poznaniu staje się standardem wyposażenie restauracji, kawiarni czy urzędów w przewijaki, krzesełka, miejsca do zabawy dla dzieci. Natomiast w kulturze, w filmie, w reklamie, w warstwie psychologicznej i społecznej rola ojca staje się coraz bardziej dynamiczna, atrakcyjna, „fajna”. Społeczny wizerunek zdystansowanego, dominującego „ojca” – chcąc nie chcąc – musi troszkę się przesunąć i podzielić miejscem z wizerunkiem partnerskiego, zaangażowanego „taty”.
Istnieje jednak coś takiego jak lęk przed „zmamieniem”. Znane są badania przeprowadzone na niemieckich ojcach, którzy zostali z dziećmi w domu, bo żona lepiej zarabiała. Zapytani, o przyczyny takiej decyzji, bali się przyznać, że zostali z dzieckiem w domu, bo lubią spędzać z nim czas...

Myślę, że w taki sposób przedstawiony „lęk przed zmamieniem” dotyczy zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Kluczem do zrozumienia tego zjawiska jest zdanie „zostać z dziećmi w domu”. Rozumiem to jako obawę przed uwięzieniem w domu, brakiem aktywności, frustracją potrzeb, brakiem możliwości realizowania się, rozwijania, osiągania celów i sukcesów, lęk przed izolacją od otoczenia. Rozwiązaniem jest zostać z dziećmi, ale niekoniecznie lub nie tylko w domu. Warto więc szukać wokół siebie innych mam i ojców w podobnej sytuacji, uczestniczyć w grupach zabawowych dla rodziców z dziećmi, w warsztatach dla rodziców, wspólnie z naszymi dziećmi angażować się w atrakcyjne dla nas i dla nich działania artystyczne, kulturalne, sportowe i inne. Warto też zapoznać się z ofertą lokalnych organizacji pozarządowych. Zapraszam gorąco wszystkich ojców wraz z dziećmi w wieku przedszkolnym do udziału w cyklu bezpłatnych spotkań „Tata na Starcie – Podwórkowa Grupa Zabawowa”, które będziemy realizować na terenie Poznania w te wakacje, szczegóły można znaleźć na stronie www.motylarnia.org.

Chłopaki nie tylko nie płaczą, chłopaki nawet nie mówią o swoich uczuciach – czy tak naprawdę jest?

Tak, w tych zdaniach jest dużo prawdy, podczas zajęć dla ojców „Warsztaty dla Taty”, które od kilku lat prowadzę wspólnie z psychologiem Dariuszem Bronowskim, zauważamy, że mężczyznom trudno przychodzi rozpoznawanie i nazywanie nawet podstawowych uczuć. Na pytanie „Co wtedy czułeś?” jako mężczyźni mamy tendencję do odpowiadania: „Czułem się kiepsko”, „Czułem się źle” lub „Czułem się normalnie, tak jak zawsze”. Wypowiedzenie zdań: „Czuję złość”, „Jestem zachwycony” lub co gorsza „Przestraszyłem się”, „Jest mi smutno” to dla wielu mężczyzn spory wysiłek.

Czy takie zachowania można wyćwiczyć na warsztatach?

Tak, podczas warsztatów zachęcamy ojców do wykonania tego wysiłku, ponieważ rozpoznawanie i nazywanie uczuć to bardzo przydatna umiejętność. Pomaga ona samym ojcom zarządzać własnymi uczuciami i radzić sobie ze stresem, umożliwia lepsze zrozumienie partnerki i dogadanie się z nią, a wreszcie jest to podstawowa i jedna z najskuteczniejszych metod wychowawczych. Poza tym warto pamiętać, że rozmawianie z dzieckiem o uczuciach jego i naszych to świetny sposób na docenianie, wzmacnianie poczucia własnej wartości, stawianie granic i omawianie trudnych sytuacji.
Jedną z głównych obaw tych mężczyzn, którzy mają zostać ojcami, jest ta, że skończy się namiętność w ich związku. Bo przecież młoda mama poświęca się wyłącznie dziecku i zapomina o potrzebach taty... Jak temu zaradzić? Jak wytłumaczyć, że przecież wcale tak nie musi być?

Takie spostrzeżenia niejednokrotnie pojawiają się w rozmowach podczas warsztatu dla ojców. Staramy się wtedy rozmawiać o różnych rolach, które pełni mężczyzna: bycie ojcem, zarabianie na rodzinę, bycie partnerem i wiele innych. O każdy z tych obszarów życia należy świadomie dbać, utrzymując między nimi równowagę, błędem jest przekonanie, że wszystko jakoś ułoży się samo. To, że relacje między partnerami wychowującymi małe dziecko będą się zmieniały, jest naturalne i nieuchronne, natomiast sam przebieg tych zmian zależy od zaangażowania i działania obu stron.

Ojcowie obawiają się, że partnerki będą mniej interesować się nimi i przeleją swoje uczucia i bliskość na dziecko. Mamy z kolei mogą obawiać się, że ich partnerzy stracą zainteresowanie nimi ze względu na intensywne przemiany, jakim poddane jest ciało kobiety podczas ciąży i po porodzie. Najskuteczniejsze rozwiązanie to otwarta komunikacja, akceptacja, mówienie sobie o tych uczuciach i myślach, dbanie o siebie nawzajem i szukanie różnych możliwości bycia parą w tej nowej sytuacji. Praktyczna propozycja to zorganizowanie nawet krótkiej „randki” bez udziału dzieci, na której partnerzy będą rozmawiać o wszystkim tylko nie o dzieciach.

Dla niektórych mężczyzn posiadanie dziecka oznacza koniec wolności, mniej czasu dla siebie. Nie wszyscy są w stanie zrezygnować ze swoich pasji, by np. z dzieckiem posiedzieć w piaskownicy... Bo mogą uważać to za stratę czasu. Czy takie rzeczy da się połączyć?

Mówiąc brutalnie, sposób spędzania wolnego czasu zmienia się drastycznie, kto nie jest na to gotowy, powinien jeszcze poczekać z decyzją o byciu ojcem. Ale oczywiście to tylko część prawdy, przy odpowiedniej organizacji wiele pasji można, a nawet trzeba zachować. Dziecko potrzebuje taty, który ma pasje i zainteresowania, który jest „jakiś”. To nasze cechy i działania będą dziecko inspirować, motywować, zachęcać do aktywności i rozwoju. Samo skupienie się na małym człowieku i wpatrywanie się w niego jak w obrazek nie wystarczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski