Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak okiełznać zbuntowanego nastolatka?

Magdalena Baranowska-Szczepańska
Bunt nastolata jest naturalny. Niektórzy młodzi ludzie przechodzą go "łagodnie", inni burzliwie i z komplikacjami...
Bunt nastolata jest naturalny. Niektórzy młodzi ludzie przechodzą go "łagodnie", inni burzliwie i z komplikacjami... 123rf
Nadchodzi niespodziewanie, choć przecież wszyscy rodzice zdają sobie sprawę z tego, że kiedyś nadejść musi. Okres dojrzewania wybucha jednak w ciągu chwili i wywraca życie większości rodzin do góry nogami!

I tak oto nagle z grzecznego i dobrze uczącego się dziecka w domu zjawia się osoba, która trzaska drzwiami, wszystko neguje i zupełnie nie przejmuje się szkołą.

– Bo zbuntowany nastolatek to taka chodząca bomba z opóźnionym zapłonem, którą trzeba delikatnie rozbroić – mówi Barbara Zboralska-Słupińska, psycholog.

Aleksandra Chmielnik-Rubczak jest trenerem rozwoju emocjonalnego dzieci i młodzieży. Prowadzi warsztaty dla nich i ich rodziców, którzy nie potrafią znaleźć wspólnego języka. Sama jest mamą 19-latki oraz macochą dwóch 13-latek i doskonale zdaje sobie sprawę z problemów, z jakimi borykają się rodzice dorastających pociech.

– Nie ma jednego „przepisu” na to, jak okiełznać burzę hormonalną u dziecka – mówi i dodaje, że współczesna szkoła nie rozwiązuje tych problemów, które była w stanie „naprawiać” jeszcze kilkanaście lat temu.– Rodzice muszą za wszelką cenę starać się podtrzymywać więź z dojrzewającym dzieckiem, bo kiedy przegapimy ten moment, to stracimy tę więź na zawsze.

Bunt nastolatków, jest naturalnie wpisany w rozwój człowieka i trochę tak jak z chorobami, łatwiej przechodzi się go wcześniej niż później.

– Niektórzy przechodzą go „łagodnie” i to tak, że można go nie zauważyć, inni z kolei gwałtownie i z „powikłaniami” – tłumaczy Bogumiła Zboral-ska-Słupińska, psycholog i podpowiada, że Maurice Debesse w swojej książce pt. „Etapy wychowania” nazywa ten okres wiekiem niepokojów dojrzewania, uświadamiając wszystkim, że młodemu człowiekowi w tym okresie jest samemu trudno ze sobą wytrzymać.
Zwizualizuj złość i wyrzucić ją z siebie!

Maria ma 13 lat. Jak sama przyznaje, „coś z nią nie tak”. Ona czuje, że dorasta i jakiś jej element buntuje się przeciwko temu, co mówi i podpowiada mama i tata.

– Z grzecznej córki zmieniła się w ciągu kilku miesięcy w wykrzykującą swoje roszczenia nastolatkę. Kłóci się o wszystko, robi na złość rodzeństwu i przestała się uczyć – mówią rodzice nastolatki, którzy szukają pomocy, bo ich metody wychowawcze już się wyczerpały.

Aleksandra Chmielnik-Rubczak ma na co dzień kontakt ze zbuntowanymi nastolatkami i ich rodzicami. Mówi wprost: współcześni rodzice rozpieszczają swoje dzieci.

– Zdmuchujemy im pyłek spod stóp i staramy się za wszelką cenę „ulepszyć” życie, np. wyręczając z domowych obowiązków, drżąc o to, że gdy się nieodpowiednio ubiorą, to będą przeziębieni, a jak się nie nauczą na sprawdzian, to dostaną jedynkę – przekonuje. – Młodzi ludzie muszą znać pewne wartości, mieć obowiązki i pokorę, by przekształcić się w dorosłą osobę. Ale jeśli się nie zrażą na własnych błędach, to nie zrozumieją, że rodzice, którzy ich próbują ostrzec przed konsekwencjami, działają wyłącznie w dobrej wierze – podkreśla trenerka rozwoju osobistego i emocjonalnego dzieci i młodzieży.

Na warsztatach proponuje zbuntowanym nastolatkom, by zwizualizowali swoją złość i wyrzucili ją z siebie. A troskliwym rodzicom stara się tłumaczyć, by uzbroili się w cierpliwość i zrozumieli, że nie ma recepty na natychmiastowe wyjście z sytuacji.

– Najważniejsze jest to, by podtrzymywać kontakt z dzieckiem. Trzeba rozmawiać, tłumaczyć, ale nie dawać kazania. Lepiej rzucać krótkie komunikaty i czekać na reakcję. Zrzędzeniem niczego nie da się osiągnąć. Dziecko musi samo zrozumieć, ale my musimy podsuwać te mądre rozwiązania – tłumaczy.
Trzeba starać się narobić jak najmniej błędów

Bogumiła Zboralska-Słupińska zgadza się z tą teorią i dodaje: – Często mówię rodzicom, że ten trudny okres muszą „dobrze przeczekać” i starać się narobić jak najmniej błędów. To z kolei oznacza ze strony rodzica wielką czujność, cierpliwość i mnóstwo rozmów, na co odpowiedzią ze strony młodych ludzi mogą być niegrzeczności, krytyka, tzw. fochy, przewrotne „gry”, w które nie należy dać się wciągnąć. Psycholog twierdzi również, że w przypadku buntu nastolatków nie działa tzw. reguła wzajemności. Z tego powodu nie warto stawiać ultimatum, nie warto walczyć.

– Tylko metody negocjacji i mediacji mogą być pomocne. Nie należy oczekiwać, że młody człowiek zobaczy poświęcenie rodzica, że odwzajemni jego uprzejmość. Nie chcę powiedzieć, że należy tolerować różne nieakceptowane zachowania, bo oczywiście nie należy. Ale nie można obrażać się na dziecko z powodu trudnych do zaakceptowania przez nas poglądów czy zachowań. Zdumiona jestem, jak wielu współczesnych rodziców tak właśnie robi – dodaje B. Zgoral-ska-Słupińska. – Muszę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że młodym ludziom, wbrew pozorom, bardziej zależy na opinii, nawet negatywnej, rodziców, niż na pozostawieniu im zupełnie wolnego wyboru.

W tym okresie nie wystarczy słuchać jednym uchem, trzeba dużej uwagi, by usłyszeć to, co rzeczywiście młody człowiek chce powiedzieć.

– Warto pamiętać, najważniejsze przekazy mówione są jakby mimochodem „z jedną nogą za drzwiami’, stąd ta potrzeba dużej uważności i elastyczności – podkreśla.

Oktawia Gorzeńska jest Wielkopolanką, pochodzi z Pleszewa. Po studiach polonistycznych, które skończyła w Poznaniu, wyjechała do Gdyni. Tam dalej się edukowała i uczyła w szkole. Dziś jest dyrektorką największego publicznego gimnazjum. Znana jest z otwartości, energii i pomysłowości. Ma na swoim koncie kilkanaście międzynarodowych projektów, w których uczestniczyła razem z uczniami. Ma też sporo nagród. Czy znalazła także receptę na zbuntowanych gimnazjalistów?
Dajemy im przestrzeń i wspólnie działamy

– Bunt to przecież coś naturalnego, a ja uparcie wierzę, że buntownicy zmieniają świat, więc może porzućmy pomysł okiełznania, a zastanówmy się, jak zaangażować zbuntowanych nastolatków i sprawić, by ich bunt, a tym samym energia – były wykorzystane dla dobra innych – mówi Oktawia Gorzeńska i dodaje, że jej zdaniem recepta jest prosta, co wcale nie oznacza, że łatwa. – My dajemy naszym uczniom przestrzeń do podejmowania inicjatyw, zapraszamy do koordynowania największych szkolnych imprez, jesteśmy otwarci na pomysły i inspiracje, ale... zawsze rozmawiamy. Znajdujemy czas, by przedyskutować pomysły, bo przecież oddanie przestrzeni, nie oznacza bezgranicznej wolności, a szkoła to miejsce, gdzie spotykają się trzy strony dialogu: uczniowie, rodzice i kadra, tak więc każda idea oznacza dialog i często kompromis.

Uczniowie w gdyńskim gimnazjum mają swoją hyde-parkową ścianę, sami nie tylko stworzyli zasady korzystania z niej, ale też pilnują, czy wszyscy tych reguł przestrzegają. W sali bez drzwi, do której wstawiono sofy, stoły i krzesła, mogą spotkać się, by porozmawiać, zrobić lekcje czy przedyskutować projekt.

– Znajduje się tam także pudełko inspiracji oraz sznurek pomysłów, gdzie zostawiają propozycje wydarzeń szkolnych i potrzebnych. Wszystkie są wspólnie analizowane i w miarę możliwości wdrażane. Nasi uczniowie mają poczucie sprawstwa, a to sprawia, że ich buntownicza moc często czyni ich zmieniaczami rzeczywistości – mówi Oktawia Gorzeńska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jak okiełznać zbuntowanego nastolatka? - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski