Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubimy, gdy inni mają gorzej...

Redakcja
Nie chcemy pozwolić, aby innym było lepiej niż nam. Z radością nie pozwalamy wjeżdżać innym kierowcom na nasz pas. Sami z kolei wpadamy w furie...
Nie chcemy pozwolić, aby innym było lepiej niż nam. Z radością nie pozwalamy wjeżdżać innym kierowcom na nasz pas. Sami z kolei wpadamy w furie... 123rf
Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe - to powiedzenie zna niemal każdy, ale nie każdy je stosuje. Bo właśnie przykrości innych sprawiają, że czujemy się lepiej. Dlaczego tak się dzieje i od czego zależy? - zastanawia się Elżbieta Sobańska

CZYTAJ TEŻ:
Teoria braków

Nie wpuściłeś innego kierowcy na swój pas jezdni, a może plotkowałaś o koleżance z pracy? To nic zaskakującego, bo takie sytuacje przytrafiają się każdego dnia. Nie chcemy pozwolić, aby innym było lepiej niż nam. A jeśli im jest gorzej, tym nam poprawia się humor.

A to dlatego, że czerpanie przyjemności z nieszczęść innych jest charakterystyczne dla naszego funkcjonowania. Tego rodzaju zachowanie jest spowodowane naszym dążeniem do własnego szczęścia i na tym też bazuje umniejszanie sukcesów innych osób.

Nie chcemy pozwolić, aby innym było lepiej niż nam. Z radością nie pozwalamy wjeżdżać innym kierowcom na nasz pas. Sami z kolei wpadamy w furie...

- Żyjąc w sieci społecznej definiujemy nasze szczęście w relacji do dobrostanu innych ludzi. Co prawda empatyzujemy często z tymi co mają gorzej, ale zarazem przez to postrzegamy lepiej siebie - tłumaczy dr Konrad Maj, psycholog społeczny ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. - Nie ma jasnej definicji szczęścia, dla każdego oznacza ono coś innego. Ale wiąże się to z tym, że swoją sytuację oceniamy na tle innych ludzi. Czasem, gdy widzimy, że w naszym życiu mamy niedostatki, to zamiast zastanowić się nad zmianą postępowania, łatwiej jest zmienić postrzeganie tego, co jest wokół nas, a stosowane wtedy różne docinki mają funkcję umniejszającą dokonania ludzi, którzy nas otaczają.

Ponadto, ludzie często chcą dowiadywać się o problemach innych, podchodzą do tego z dużą atencją i dlatego takim zainteresowaniem cieszą się plotki. Może pani z księgowości romansuje, a kierownik działu sprzedaży nie przykłada się do pracy. Ale to nie jest jakaś nieżyczliwość, ale tak naprawdę myślenie o sobie samym, tyle że poprzez porównanie się.

- Nierzadko media przyzwyczajają nas do doszukiwania się wad u innych, np. wtedy, kiedy pokazują ludzi sukcesu, polityków czy celebrytów bez "masek", żebyśmy widzieli, jacy oni są naprawdę. Ludzi drażni, że jakaś sławna osoba jest praktycznie bez skazy - mówi psycholog społeczny. - Dlatego też tak bardzo rozpowszechnione jest takie ciekawe zjawisko jak pokazywanie w internecie zdjęć gwiazd bez makijażu. Możemy dzięki temu się dowartościować - myślimy wtedy sobie "a wcale ona nie jest taka idealna, więc tym bardziej ja nie muszę być".

CZYTAJ TEŻ:
Plotki i kłamstwa w internecie - jak z nimi walczyć

O ile takie porównywanie się jest bierną formą dowartościowywania się, na tyle są też aktywne zachowania, kiedy np. puszczamy w obieg rozmaite pewne informacje. Przejawem tego jest donosicielstwo do rozmaitych służb, przeważnie motywowane złośliwością, często pozostające bez związku z faktami.

Niekiedy ludzie obmawiają innych za ich plecami, albo wyładowują swoją frustrację anonimowo w internecie. Nierzadko te krzywdzące stwierdzenia mijają się z prawdą, ale przynoszą też "korzyści" ich autorom.

- Jesteśmy zatem nie tylko odbiorcą rozmaitych negatywnych informacji na temat innych, ale również ich kreatorem. Motywacją do takich zachowań jest również potrzeba rywalizacji, która jest w obecnym świecie mocno zaktywizowana, po prostu znacznie częściej niż kiedyś trzeba "przepychać się", "walczyć o swoje" - mówi dr Konrad Maj. - Takie postępowanie nie oznacza, że jesteśmy egoistami z natury. Jesteśmy jednak bardzo przyzwyczajeni, że musimy rywalizować i to różnymi sposobami. Liczymy na to, że jeśli kogoś "obrzucimy błotem", to nam będzie łatwiej, poprzez atak na wizerunek konkurenta, inni w końcu zaczną nas dostrzegać jako tych nieco lepszych.

CZYTAJ TEŻ:
Medycy czują się bezkarnie szkalowani

Taka sytuacja przytrafiła się Karolinie, która nie godziła się na nieprawidłowości dotyczące sporządzania dokumentacji w swojej firmie.

- Poinformowałam o tym przełożonych, co skończyło się tym, że te osoby awansowały, a mnie po pewnym czasie zwolniono dyscyplinarnie, bo… nie wywiązywałam się ze swoich obowiązków - opowiada kobieta.

Jak podkreśla dr K. Maj, zbyt mało edukuje się nas, żebyśmy cieszyli się swoimi, nawet małymi, sukcesami. Co ciekawe, ta "zła edukacja" zaczyna się już w dzieciństwie.

Czerpiemy przyjemność z dogryzania innym. Tacy jesteśmy!

- Przecież już w szkole podstawowej są przykłady takiego zachowania, kiedy dziecko przynosi do domu bardzo dobrą ocenę. Rodzice chwalą, ale pytają się też "a jak tam inni wypadli?". I jeśli usłyszą "też dobrze", to nierzadko wprost mówią dziecku, że to jednak nie jest wcale takie duże osiągnięcie - opowiada psycholog społeczny SWPS. - Niestety, wmawia się od dzieciństwa, że nasz sukces jest uwarunkowany kontekstowo - jest zależny od tego jak on wygląda na tle sukcesów innych. Ludzie więc stale się porównują.

Przez to nie potrafimy cieszyć się z małych rzeczy, z drobnych osobistych sukcesów. Wtedy, kiedy mamy poczucie subtelnej presji warto zmienić, nawet na jakiś czas, otoczenie, wyjechać gdzieś gdzie normy są zupełnie inne, ludzie żyją w inny sposób, mają inne dążenie i pragnienia.

- Gdybyśmy nagle ogarnięci wirem rywalizacji i dążenia do sukcesu finansowego mogli nagle znaleźć się gdzieś w dżungli w Ameryce Południowej, gdzie ludzie cieszą się, że spadł wiosenny deszcz lub udało się rozpalić ognisko, może wtedy przekonalibyśmy się, że sukces może mieć różne znaczenie - uważa Maj. - A tymczasem ludzie często swój stan uzależniają od tego, jaki jest kurs waluty, czy został wygrany przetarg, jaka partia polityczna czy drużyna sportowa aktualnie wygrywa. Zbyt duży nacisk kładzie się na to, że tego rodzaju sprawy mogą decydować o naszym szczęściu.

Jacy są Polacy?
Jednak jako naród na tle Europy jesteśmy nadal kulturą ludzi narzekających, często sfrustrowanych, i przez to nierzadko złośliwych, nieufnych. O wiele za dużo przeżywany i wyrażamy negatywnych emocji. Bo im częściej wyraża się negatywne emocje, tym silniej się je przeżywa.

W kontaktach międzyludzkich brakuje radości, uśmiechu, a w mówieniu o bieżącej sytuacji dominuje pesymizm "jest tylko bieda", "będzie gorzej".

- Ten negatywizm, choć się zmienia, to jest to proces bardzo powolny. Teraz młodzi ludzie wyjeżdżają za granicę, uczą się odmiennego spojrzenia na rzeczywistość - mówi dr K. Maj. -Nadmiar optymizmu też nie jest co prawda wskazany, ale nie chodzi o to, żebyśmy stali się narodem na wzór amerykański z powszechnym "keep smiling" (uśmiechaj się cały czas - ang.), ale więcej optymizmu z pewnością bardzo nam się przyda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski