Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lipno: Milion złotych kary za nielegalną wycinkę [ZDJĘCIA]

Daniel Andruszkiewicz
Daniel Andruszkiewicz
Lipno ma zapłacić prawie milion złotych kary za nielegalną wycinkę kilkudziesięciu drzew w miejscowym parku. Władze zapowiadają odwołanie od decyzji urzędników starostwa powiatowego, tłumacząc, że zrobiły to w trosce o bezpieczeństwo mieszkańców, bo większość drzew była w fatalnym stanie i mogła runąć przy silniejszym wietrze. W tej sprawie śledztwo prowadzi również leszczyńska prokuratura.

Czytaj też - WYCINKA PRZY SZPITALU

Gmina Lipno już 14 marca złożyła w Starostwie Powiatowym w Lesznie wniosek o wycięcie 58 drzew, które zdaniem urzędników powinny zniknąć z parku. Uzasadniali go tym, że niektóre z pni były chore, suche lub pochylone, było też kilka wiatrołomów.

- Wniosek był, ale władze nie czekając na naszą odpowiedź, przystąpiły do wycinki. Starostwo, rozpatrując go, musiało przeprowadzić wizję lokalną i stwierdzić, czy uzasadnienie jest zgodne ze stanem rzeczywistym. Kiedy na miejscu pojawił się nasz pracownik, z zakłopotaniem wyjaśniono mu, że drzew już nie ma, bo zostały wycięte - tłumaczy Krystian Maćkowiak, sekretarz Starostwa Powiatowego w Lesznie.

W parku zostały tylko gałęzie, korzenie i trociny. Władze przyznały wtedy, że przeprowadziły wycinkę niezgodnie z prawem. Starostwo wszczęło postępowanie administracyjne i naliczanie kary za każdy usunięty pień. Jako że nie było ich już w parku, urzędnicy sporządzili wycenę na podstawie wniosku złożonego wcześniej przez gminę. Każde drzewo było w nim skrupulatnie opisane i obfotografowane.

Po obliczeniach okazało się, że gmina Lipno musi zapłacić aż 857 tysięcy złotych kary.
- Nie zgadzamy się z takimi wyliczeniami, bo nie wycięliśmy wszystkich drzew, ale o dziesięć mniej niż widnieje we wniosku. Zamierzamy odwołać się od decyzji starostwa, bo większość z nich była chora. Przykładowo jedno z nich, które wyceniono na 133 tysiące złotych było wiatrołomem. Nie zostało więc wycięte, ale tylko usunięte - zauważa Grzegorz Szulczyk, zastępca wójta Lipna.

Szulczyk nie zaprzecza, że gmina złamała prawo. Zapewnia jednak, że drzewa wycięto w dobrej wierze. Pośpiech wynikał jedynie z faktu, że z końcem marca rozpoczynał się okres lęgowy ptaków i nie można w tym czasie prowadzić tego typu prac.
- Zapowiedzi meteorologiczne mówiły o wichurach i istniała obawa, że drzewa po prostu runą. Nie spodziewaliśmy się konsekwencji - mówi Szulczyk.

Te mogą być poważniejsze niż kara finansowa. Po donosie jednego z mieszkańców sprawę bada teraz Prokuratura Rejonowa w Lesznie. Jeśli śledczy stwierdzą fakt popełnienia przestępstwa, to w konsekwencji wójt gminy Lipno może stanąć przed sądem za niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień.

Najnowsze informacje z Wielkopolski wprost na Twoją skrzynkę - zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski