W tym samym czasie rozpoczęła się pierwsza przygoda europejska Lecha. Druga skończyła się dwa tygodnie temu w Bradze, a przecież chcielibyśmy, by ta rezydencja Poznania w Lidze Europy trwała jak najdłużej. Dziś gościlibyśmy słynny Liverpool i znów od Kaponiery po Bułgarską miasto przeszywałby dreszcz emocji.
Szkoda takiego elektryzującego czwartku, tym bardziej że Kolejorz w tym sezonie miał patent na firmowe zespoły. Miałby też lekko ułatwione zadanie, bo "The Reds" w LE grają bez swojej nowej gwiazdy, Urugwajczyka Luisa Suareza (to on był ojcem ostatniego zwycięstwa Liverpoolu nad Manchesterem United), a do Bragi nie poleciał też kapitan Steven Gerrard. Nasz niedawny rywal, któremu będę kibicował (zawsze to lepiej jak pogromca Lecha pokona następną przeszkodę), nie będzie bez szans w starciu z legendą, tym bardziej że nie jest aż tak słaby jak sugerowano w polskich mediach (zresztą ostatnia wygrana z Benficą świadczy o czymś innym).
Europejska prezentacja Dumy Wielkopolski miała jeszcze jeden ważny aspekt, mimo że odbywała się na wybrakowanym stadionie. Będziemy o niej prawdopodobnie dłużej pamiętać niż o meczach Euro 2012.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?