Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lider obrony Warty Poznań podsumowuje rundę jesienną. "Nie chcemy szukać żadnych usprawiedliwień"

Bartosz Kijeski
Bartosz Kijeski
Dawid Szymonowicz jest ważną postacią w zespole trenera Dawida Szulczka.
Dawid Szymonowicz jest ważną postacią w zespole trenera Dawida Szulczka. Adam Jastrzębowski
Dawid Szymonowicz jest niekwestionowanym liderem defensywy Warty Poznań. 28-latek do ekipy z Dolnej Wildy dołączył w październiku 2021 roku i stał się żołnierzem Dawida Szulczka, występując praktycznie w każdym możliwym spotkaniu. Defensor Zielonych w rozmowie z nami podsumował minioną rundę jesienną, co najbardziej szwankowało, gdzie można szukać pozytywnych aspektów w grze Warty oraz o tym, czy nie czuje się niedocenionym zawodnikiem naszej ekstraklasy.

Końcówka rundy jesiennej daje trochę do myślenia w okresie świąteczno-noworocznym?
Doskonale wiedzieliśmy, że to będzie ciężki koniec roku. Terminarz tak się ułożył, że mieliśmy trudne mecze oraz wyjazdy. Chociaż sam finisz to tylko podsumowanie. Od początku tego sezonu, czyli te pół roku w naszym wykonaniu po prostu poniżej naszych oczekiwań. Zarówno indywidualnie, jak i drużynowo.

Zobacz też: Nowy trener Lecha Poznań Mariusz Rumak: Chcę wrócić do tego, co dobrze funkcjonowało

Zajmujecie miejsce tuż nad strefą spadkową. Gdyby wyniki nie ułożyły po waszej myśli, to przezimowalibyście pod kreską. To nie jest pewnie coś, co sobie zakładaliście przed sezonem. Co najbardziej zawiodło w tej rundzie?
Tych punktów jest zdecydowanie za mało. Zdajemy sobie z tego sprawę. Sytuacja w tabeli jest ciężka, ale też nie jest dramatyczna. Też nie chodzi o to, żeby teraz się załamać. Ten sezon od początku nam się nie układał. I to na wielu płaszczyznach. Od kontuzji począwszy, o to, że gdzieś niektórzy zawodnicy bardzo późno dołączali do drużyny. Jednak przede wszystkim ogromny wpływ miały te powtarzające się kontuzje. Te dłuższe, jak na przykład Adama Zrelaka czy Michała Kopczyńskiego, ale też te takie drobne, o których często się nie słyszy. Przeważnie to były urazy mechaniczne. Czemuś takiemu nie da się zapobiec. To też nie pozwalało złapać odpowiedniej stabilizacji. Cały czas coś wybijało nas z rytmu. Choć bez usprawiedliwiania, to oczywiście tylko jeden z powodów, dlaczego tak to wyglądało.

To jest bardzo pechowy sezon, bo tych nieszczęść było całkiem sporo.
Podkreślam, że nie ma też co szukać usprawiedliwień. Nawet jeżeli ktoś wypada, czy nie jest obecnie w dyspozycji, to mimo wszystko drużyna powinna prezentować się lepiej. No i też tabela mówi sama za siebie. W tej rundzie powinno być zdecydowanie więcej punktów. Aby te święta i ta przerwa była po prostu spokojniejsza. Dla nas jako zawodników, ale też dla całego klubu.

Zarzucało się wam w tym sezonie, że nie gracie atrakcyjnie w piłkę. Wtedy jednak zbieraliście punkty. Po czasie, kiedy zaczęliście grać otwarty futbol i podejmować więcej ryzyka, to już tak nie wyglądało kolorowo.
Myślę, że Warta jest znana ze swojego stylu, bo przecież nie pierwszy sezon gramy w ten sposób W tym sezonie było tak, że próbowaliśmy to kilkukrotnie zmieniać. Rozpoczynaliśmy rozgrywki z Adamem Zrelakiem, który jest bardzo ważną postacią w ofensywie. Wówczas możemy prezentować ten styl, z którego po prostu byliśmy znani już wcześniej. Po kontuzja Adama przez ostatnie pół roku trzeba było jednak szukać zastępstwa, czy innych rozwiązań. I tak to się całe pół roku ciągnęło. Po prostu nie wskoczyliśmy w tym sezonie na swoje odpowiednie obroty.

Jaka to była dla pana runda? Najtrudniejsza od momentu przybycia do Warty?
Była ciężka. Jeśli cała drużyna nie funkcjonuje odpowiednio, to te problemy się nawarstwiają. Dodatkowo miałem w ciągu tego pół roku dwa poważne urazy głowy. To też trochę wybijało z rytmu. Przez to nie zawsze trenowałam i nie zawsze mogłem grać. Cieszę się z tego, że już jest ta przerwa, że będzie można odpocząć i to po prostu wszystko zresetować, by po Nowym Roku wrócić z nowymi siłami.

À propos urazów, oglądając mecze z pana udziałem, miałem takie wrażenie, że jest pan trochę ulepiony z innej gliny. Potrafi pan włożyć głowę, gdzie ktoś boi się wstawić nogę, tak jak było, chociażby w zremisowanym meczu z Ruchem.
Nie można mówić, że cały czas mi się coś dzieje. Tak jak mówię, to był po prostu pech. Rzadko się zdarza, że akurat ktoś w taki sposób wyskakuje z głową w walce o piłkę. Tamten uraz był dość poważny i można powiedzieć, że troszeczkę przez niego się wycierpiałem.

Właśnie, ten mecz z Ruchem był dla was strasznie pechowy. Oprócz pańskiego urazu, kontuzji nabawił się Adrian Lis, a mecz, który był wygrany, zremisowaliście na własne życzenie.
Ogólnie w całej tej rundzie w tych bezpośrednich starciach z drużynami z dolnych rejonów tabeli było pechowo. Myślę, że to właśnie tych punktów najbardziej brakuje. Wygraliśmy tylko z ŁKS-em. A tak to był remis z Ruchem, remis z Koroną, porażka z Puszczą. W mojej opinii bezpośrednie starcia z rywalami z dołu tabeli będą najważniejsze w walce o utrzymanie się.

Kiedy mierzycie się z dużo silniejszym rywalem, potraficie się przeciwstawić. Tak było w starciach z Lechem, Rakowem, Legią. Ostatnio z Pogonią potrafiliście wyjść grabarzowi spod łopaty. W pojedynkach ze słabszymi nie macie już takiej werwy. Na te tuzy motywujecie się bardziej?
W szatni czujemy, że w tych bezpośrednich starciach z ekipami z dolnych rejonów tabeli, te pogubione punkt bolą najbardziej. Zdajemy sobie sprawę, że w rundzie wiosennej te mecze z sąsiadami w tabeli będą dla nas kluczowe. Rozpoczynamy 2024 rok od spotkania domowego z Rakowem. Później jedziemy na Ruch, potem u siebie z Radomiakiem i ponownie wyjazd do Krakowa na spotkanie z Cracovią.

Mówi się, że trener zawsze rozpoczyna skład od podania nazwiska bramkarza. Mam jednak wrażenie, że szkoleniowiec Dawid Szulczek zaczyna od pana. Czuję się pan u niego liderem?
Faktem jest, że za kadencji trenera Szulczka zdecydowaną większość meczów rozpoczynałem w pierwszej jedenastce. Jednak to czy jestem liderem, trzeba by zapytać samego trenera.

A jak układa współpraca drużyny z trenerem? Jest on takim kumplem, czy podchodzi do wszystkiego taką twardą ręką?
Trener Szulczek potrafi to wyważyć. Kiedy trzeba, potrafi zrestartować i zapytać, co słychać w domu, co u rodziny. Jednak kiedy sytuacja wymaga tego, żeby dosyć mocno zareagować, to nie ma z tym problemu. Myślę, że jest taką osobą, która potrafi to wszystko bardzo dobrze wyważyć.

Był pan w Jagiellonii, Cracovii, Rakowie, Termalice, ale to chyba tutaj odnalazł pan swoje miejsce na ziemi.
W Warcie udało mi się załapać regularność w graniu. Podczas tych występów potrafiłem ustabilizować formę i ją zdecydowanie dłużej trzymać na odpowiednim poziomie. Przede wszystkim też bardzo dobrze się czuję w Poznaniu. Dobrze nam się też tutaj żyje z rodziną. To tu urodziło nam się dziecko, także wraz z partnerką jesteśmy bardzo zadowoleni z pobytu w stolicy Wielkopolski.

A czuję się pan na tyle silny, aby spróbować sił w nieco silniejszym klubie w ekstraklasie?
Trudne pytanie, bo kilka miesięcy temu przedłużyłem swój kontrakt w ekipie Zielonych. Czuję się tutaj naprawdę dobrze. Na ten moment nie myślę o zmianie klubu, ale w piłce wszystko tak bardzo szybko się dzieje, szybko się zmienia, że bardzo trudno jest myśleć gdzieś o przyszłości w perspektywie, chociażby następnych 6 miesięcy.

W Poznaniu jest pan zawodnikiem bardzo szanowanym, natomiast w lidze często niedoceniany. Przeszkadza to panu?
Myślę, że nie. To też jest taka sytuacja, że trochę zawsze inaczej patrzy się na zawodników w tych mniejszych i tych większych klubach. Myślę, że to, że w mediach o kimś się mniej lub więcej mówi, uzależnione jest od przynależności klubowa, która jest decydująca. Osobiście to mi nie przeszkadza. Nie mam z tym problemu.

A co wyróżnia Wartę od innych zespołów? Co jest takiego wyjątkowego w tym klubie?
Warta jest chyba pierwszym klubem, w którym byłem w ekstraklasie, gdzie zdecydowana większość to są polscy zawodnicy. To jest polska szatnia, co się wiąże z tym, że po prostu atmosfera wśród zespołu jest zdecydowanie inna. Gdy ktoś odchodzi z klubu, to powoduje to uczucie smutku. Tak było dotychczas w większości przypadków w Warcie Można powiedzieć, że jesteśmy jedną wielką rodziną.

Czego mogę życzyć panu w podczas tej przerwy?
Zdrowia i spokoju w przyszłym roku. Natomiast Warcie utrzymania się w lidze, bo to będzie zdecydowany priorytet.

Sprawdź, co trzeba wiedzieć o nowym (starym) trenerze Lecha Poznań >>>

Mariusz Rumak znów za sterem. Co trzeba wiedzieć o nowym (st...

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski