Sąd nie mógł wysłuchać zeznań ostatniego świadka - nauczycielki, gdyż ta nie stawiła się na rozprawę. Natomiast zaskoczony oskarżony dowiedział, że... nie zdał do następnej klasy.
Jacek L. i trzej jego koledzy postanowili zrobić sobie przerwę w zajęciach i wyskoczyli na ul. Nowy Rynek, aby pograć na automatach zręcznościowych. W drodze powrotnej do szkoły, pędząc volkswagenem golfem ul. Przemysłową, Jacek L., który kierował autem, na łuku drogi stracił panowanie nad pojazdem i wjechał w narożnik kamienicy. Wypadku nie przeżył jeden z pasażerów, który doznał poważnego urazu głowy. Na wniosek prokuratury, Jacek L. trafił do więzienia, ale po interwencji jego adwokata i odwołaniu się do Sądu Okręgowego w Poznaniu, mężczyzna po miesiącu opuścił areszt.
Trwający od kilku miesięcy proces zbliża się do końca i wszystko wskazywało, że sąd wyda wyrok. Tak się jednak nie stało, gdyż na rozprawę nie stawił się ostatni świadek - nauczycielka oskarżonego. Kobieta przysłała wyjaśnienie, że może to zrobić, ale dopiero po połowie sierpnia. Sąd odczytał natomiast fragmenty pisma, jakie nadesłał dyrektor szkoły, do której uczęszcza Jacek L. Okazało się, że oskarżony otrzymał dwie oceny niedostateczne z języka polskiego i matematyki, a naganne zachowanie uniemożliwia mu zdawanie egzaminów poprawkowych.
- Jestem w tym momencie zdziwiony - mówił na sali sadowej Jacek L. - Wszyscy nauczyciele mówili, że będę miał poprawkę.
Sprawa wywiązywania się ze szkolnych obowiązków oraz zmiany zachowania to jeden z kluczowych wątków toczącego się procesu. Adwokat oskarżonego stara się wykazać, że jego klient po tragicznym wypadku zmienił swoje zachowanie i postawę. Tym czasem z zeznań i dokumentów wyłania się nieco inny obraz. Jacek L. wagarował, był wulgarny, nie przywiązywał wagi do nauki. Także teraz, gdy dowiedział się o tym, że nie dostał promocji do następnej klasy, nie potrafił sądowi w sposób rzeczowy wyjaśnić tej sytuacji. Powtarzał jedynie, że był przekonany, że przeszedł do następnej klasy. Swoje zachowanie w szkole też ocenił jako poprawne. O tym, że oskarżony nie zmienił się od chwili tragicznego wypadku, jest przekonany pełnomocnik matki, a wyznaczane kolejne terminy pogłębiają tylko to przekonanie.
- Zeznania świadka, który był dziś nieobecny w sądzie, mają mieć wpływ na wymiar kary i ewentualne warunkowe zawieszenie. Nie sądzę jednak, by tak było - powiedział mecenas Jarosław Powierza.
Proces zostanie wznowiony dopiero po wakacjach. Wtedy sąd chce wysłuchać ostatniego świadka. Być może także ogłosi wyrok.
Czytaj także: Leszno, Rydzyna: Śmiertelny wypadek i groźny karambol
Czytaj także: Leszno: Wpadł pod pociąg i tylko się potłukł
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?