Ogień w Nomi pojawił się w sobotę tuż przed godziną czwartą rano. Płomienie rozprzestrzeniały się bardzo szybko, bo wewnątrz znajdowało się mnóstwo farb, lakierów, pianek i drewnianych materiałów, które są łatwopalne.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Leszno: Liczenie strat po wielkim pożarze marketu [ZDJĘCIA]
Sklep na skrzyżowaniu Alei Jana Pawła II i ulicy Korcza sąsiadował z kilkoma budynkami mieszkalnymi, a więc zagrożenie było duże. Nikt jednak nie odniósł obrażeń, choć z jednego z mieszkań ewakuowano kobietę. Na miejscu pracowali zawodowi strażacy z Leszna, Gostynia i Kościana oraz ochotnicy z kilku okolicznych miejscowości. Przez ponad cztery godziny walczyli z płomieniami.
Potem przeczesywali pogorzelisko i próbowali wyjaśnić przyczyny pojawienia się ognia. Udało się tylko ustalić, że jego źródło znajdowało się na zewnątrz, prawdopodobnie w kontenerze na tyłach sklepu.
- Meldunek mówił o tym, że palą się śmieci. Tak też było, ale już wtedy ogień widać było również wewnątrz.
Zniszczenia są bardzo duże i określenie przyczyny pojawienia się ognia będzie bardzo trudne. Policja już powołała biegłego z zakresu pożarnictwa, który je bada - wyjaśnia mł. kpt. Stefan Biernaczyk rzecznik prasowy Miejskiej Komendy PSP w Lesznie.
Strażacy nie pamiętają drugiego tak dużego pożaru w Lesznie. Świadczą o tym również ogromne straty, które wstępnie oszacowano na 3,5 miliona złotych. Market Nomi był ubezpieczony, ale należy się spodziewać, że postępowanie wyjaśniające w tej sprawie będzie trwało przez co najmniej kilka miesięcy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?