Najpierw Wisła Kraków, teraz Legia Warszawa. Lecha czekały dwa mecze z wielkimi jak na polskie warunki firmami, choć pogrążonymi w kłopotach. Wisła nie radzi sobie pod względem organizacyjnym, Legia zaś sportowym. Pierwszy z tych dwóch sprawdzianów wypadł blado.
- Mecz z Wisłą może nie był wielkim widowiskiem, ale gola jednak strzeliliśmy i prowadziliśmy. Tyle, że nie potrafiliśmy dowieźć korzystnego wyniku do końca meczu. Zabrakło nam koncentracji - ocenił Szymon Pawłowski, pomocnik Lecha Poznań.
- Z Górnikiem Łęczna udało nam się wygrać po golu w 90. minucie, tym razem w ten sposób straciliśmy punkty. Taka jest piłka. Szkoda, że jak już nam nie idzie, to nie potrafimy takiego meczu przepchnąć i wygrać - przyznał uczciwie Pawłowski. W zawodnikach momentami znów widoczna była apatia, czego - zdawało się - oduczył ich już trener Nenad Bjelica.
- Kilka z naszych piłkarzy nie było tego dnia po prostu sobą. Musimy się obudzić, może dobrze, że przegraliśmy i właśnie ta porażka z Wisłą nam uświadomi, że coś nie gra - zauważył opiekun poznaniaków.
Lech w spotkaniu z Wisłą znów miał wyraźne problemy z konstruowaniem akcji. - Cała nasza gra nie była taka, jak tego oczekiwaliśmy. Nie było gry na jeden czy dwa kontakty. Za dużo było z naszej strony holowania piłki. W drugiej połowie mieliśmy dużo strat i niedokładności. Gra nam się nie kleiła - nie ukrywał pomocnik.
Ostatnie domowe spotkanie Lecha również zakończyło się remisem (0:0 z Arką Gdynia) i również wtedy lechici mieli kłopoty ze stworzeniem sytuacji, a gdy już te się pojawiły - z wykończeniem.
Bilans wygranych zaledwie trzech z siedmiu domowych meczów nikogo nie może zadowalać, ale... na wyjazdach wcale nie jest lepiej.
W tym sezonie Kolejorz na obcych stadionach wygrał tylko raz. Dystans do czołówki powoli się powiększa. Reasumując, Lech wygrał w lidze tylko 33 procent meczów. - Tracimy kolejne punkty u siebie, jest jeszcze jednak podział punktów. Teraz chcemy wygrać z Legią i wtedy zaczniemy myśleć o Pucharze Polski - dodał Pawłowski.
Strata do lidera z Gdańska wynosi już dziewięć punktów.
- Będziemy pracować nad tym, żeby lepiej to wyglądało. Chodzi głównie o punkty, niby cztery punkty w dwóch ostatnich meczach to nie jest zły wynik, ale jeśli mamy walczyć o czołowe lokaty, to musimy wygrywać u siebie - mówił Radosław Majewski.
- Gdybyśmy wygrali, to inaczej byśmy podchodzili do następnego meczu - dodał Majewski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?