Lech przegrał w niedzielę przy Bułgarskiej tylko bitwę. Na pewno jeszcze nie wojnę, bo przecież do rozegrania jest aż 18 kolejek. Choć w warszawskich mediach o Legii mówi się już teraz jak o mistrzu Polski, to nie zmienia w żaden sposób faktu, że losy tytułu rozstrzygną się dopiero wiosną. Kolejorz ma na razie niewielką stratę do lidera. Cztery punkty są absolutnie do odrobienia. Nie takie różnice poznaniacy byli w stanie zniwelować, a Legia stracić. W poprzednim sezonie warszawski zespół, mając dużo większą przewagę i mistrzostwo praktycznie w zasięgu ręki, kompletnie zepsuł finisz rozgrywek i z wielki trudem utrzymał miejsce na podium.
Trener drużyny z Łazienkowskiej Jan Urban raczej nie będzie miał pieniędzy na transfery, może nawet stracić jednego z obiecujących młodych graczy. Lech natomiast szykuje ofensywę transferową. - Nie skąpimy na wzmocnienia, czekamy na odpowiedni moment. Zimą nie powtórzy się sytuacja z lata - zapewnił podczas spotkania z kibicami Piotr Rutkowski.
Lecz zanim poznamy nazwiska nowych piłkarzy, trzeba jeszcze w tej rundzie postarać się zdobyć jak najwięcej punktów. Rywale nie są łatwi, ale absolutnie w zasięgu ekipy Kolejorza. Najpierw broniące się przed spadkiem Podbeskidzie, a potem przy Bułgarskiej Śląsk oraz w Kielcach Korona. Trener Rumak musi nie tylko zestawić nową linię obrony, ale także mentalnie odbudować zespół.
- Po tej porażce ślad w psychice na pewno zostanie - twierdzi były trener Lecha Czesław Michniewicz. Rumak jednak miał już przygotowany plan na wypadek pesymistycznego scenariusza niedzielnego starcia i teraz go wprowadza.
- Porażka zaboli, ale nie chciałbym, abyśmy wpadli w dołujący marazm, w wypadku ewentualnej przegranej - przekonywał jeszcze przed meczem z Legią. Teraz szkoleniowiec musi wraz z drużyną przeanalizować błędy i potraktować je jako wypadek przy pracy.
Wyścig z czasem
W tej chwili największy problem stanowi defensywa. Przeciwko Podbeskidziu na pewno nie zagrają kontuzjowany Manuel Arboleda oraz pauzujący za kartki Hubert Wołąkiewicz. Pod znakiem zapytania stoi też występ Marcina Kamińskiego. W jego przypadku trwa wyścig z czasem. Fizjoterapeuci robią wszystko, by doprowadzić do stanu używalności jego staw skokowy. Rokowania są podobno niezłe. Z kolei Łukasz Trałka, którego kontuzja wyglądała na poważniejszą, choć trenował wczoraj jeszcze indywidualnie, raczej będzie gotowy do gry w Bielsku-Białej.
Podbeskidzie też osłabione
Zespół "Górali" też przystąpi do poniedziałkowego meczu poważnie osłabiony. Z uwagi na nadmiar żółtych kartek nie wystąpią dwaj najbardziej doświadczeni zawodnicy - pomocnik Dariusz Łatka oraz lewy obrońca Marek Sokołowski.
Podbeskidzia, które w razie porażki z Lechem będzie niemal w krytycznej sytuacji, nie wolno jednak lekceważyć. Choć podopieczni Mariusza Sasala jeszcze w tej rundzie nie wygrali u siebie żadnego meczu (4 porażki i 2 remisy) spisują się ostatnio coraz lepiej. Nie przekłada się to jeszcze na wyniki, ale w ostatnim meczu z Piastem, "Górale" mieli aż cztery stuprocentowe sytuacje i gdyby nie dobra gra bramkarza gliwiczan, ten mecz na pewno nie zakończyłby się przegraną 0:1 ekipy z Bielska-Białej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?