Sprawa transferu Kriwca do chińskiego klubu rozstrzygnęła się w ciągu kilku dni poprzedniego tygodnia. Jeszcze w miniony czwartek Białorusin zagrał 45 minut w meczu Kolejorza z Żetysu Tałdykorgan, a w poniedziałek był już na badaniach lekarskich w Hamburgu. Sam Kriwiec, jak również oba kluby - KKS Lech oraz Jiangsu Sainty FC - ustalili już szczegóły transferu definitywnego.
- Przede wszystkim chciałbym podziękować Siergiejowi za zaangażowanie i profesjonalizm, który niejednokrotnie podziwialiśmy podczas jego pobytu w Poznaniu. Mistrzostwo Polski czy niezwykłe spotkania fazy grupowej Ligi Europy z Manchesterem City oraz Juventusem Turyn z jego udziałem, na zawsze pozostaną w naszej pamięci. Dziś musimy jednak skupić się na teraźniejszości i przyszłości, dlatego wspólnie ze sztabem szkoleniowym podjęliśmy decyzję o transferze definitywnym Siergieja. Jestem przekonany, że to nowe wyzwanie będzie dla niego źródłem satysfakcji, czego mu serdecznie życzę - powiedział Piotr Rutkowski, członek zarządu do spraw sportu KKS Lech Poznań.
26-letni Siergiej Kriwiec grał w Lechu przez ostatnie dwa i pół roku (od wiosny 2010 roku), a trafił do Poznania z białoruskiego klubu Bate Borysów. Teraz chiński klub ma zapłacić Kolejorzowi około 500 tysięcy euro za przejście Kriwca. Wiele więc wskazuje na to, że klub z Bułgarskiej będzie mógł sprowadzić napastnika Saidi Ntibazonkizę z Cracovii. O transferze tego zawodnika z Burundi, informowaliśmy wiele tygodni temu, kiedy kończyły się rozgrywki ekstraklasy. Wtedy oceniano, że Ntibazonkiza była za drogi dla Lecha. Obecnie wydaje się, że poznański klub może zapłacić na przejście tego zawodnika około 300 tysięcy euro. Kierownictwo Kolejorza chciałoby wypożyczyć Ntibazonkizę z opcją ewentualnego kupna. Czy tak się rzeczywiście stanie, czy na taką umowę zgodzi się właściciel Cracovii, przekonamy się w najbliższych dniach.
Tymczasem stało się jasne, że w samolocie do Ałmaty, obok Siergieja Kriwca, zabraknie także Łukasza Trałki, który stał się nowym zawodnikiem Kolejorza pod koniec maja. Trałka doznał urazu podczas meczu z Żetysu (naderwanie mięśnia czworogłowego) i musi przejść rehabilitację. Wszystko wskazuje na to, że przerwa potrwa dłużej, niż początkowo zakładano. Trałka może być zdolny do treningu i gry dopiero za dwa tygodnie.
Tak więc kadra trenera Mariusza Rumaka przed rewanżem z Żetysu nieco się zmniejszyła, ale to nie przeszkadzało w kolejnym treningu przed pucharowym starciem w Kazachstanie. W poniedziałek o godzinie 14 (w porze meczu w Tałdykorganie), lechici trenowali przy Bułgarskiej. Podczas zajęć sztab szkoleniowy sporo czasu poświęcił akcjom oskrzydlającym. Poznaniacy pracowali nad odpowiednim rozegraniem piłki do boku i wykańczaniem akcji po dośrodkowaniach. Poza tym sporo było gry wewnętrznej na zmniejszonym boisku. Na zakończenie zajęć lechici wykonywali rzuty wolne, ale nie mieli treningu rzutów karnych. W wtorek podopieczni trenera Rumaka ponownie będą trenowali o godzinie 14.
Czwartkowy przeciwnik Kolejorza rozegrał w poniedziałek ligowe spotkanie w swoim kraju. Ekipa Żetysu przegrała wysoko na swoim boisku z Szachtiorem Karaganda 1:5 i nadal zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. Z kolei dzisiaj wieczorem Kolejorz pozna ewentualnego przeciwnika w drugiej rundzie eliminacyjnej Ligi Europy (w Estonii odbędzie się spotkanie JK Nomme Kalju z azerskim Chazarem Lenkoran, pierwszy mecz zakończył się remisem 2:2).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?