O co gra Lech w tym sezonie, kibice w Poznaniu wiedzą już od początku sezonu. Gdyby jednak ktoś miał wątpliwości, to rozwiał je Maciej Skorża.
– Wiem, że ten mecz to jedna z ostatnich szans Górnika na to, by pozostać w przyszłym sezonie w ekstraklasie, ale my jesteśmy w takiej sytuacji, że plany przeciwnika nie mają dla nas większego znaczenia. Musimy zagrać tak, by zdobyć trzy punkty. Nic innego się dla nas nie liczy – przyznał szkoleniowiec poznańskiej drużyny.
W wyjściowej jedenastce gospodarzy pojawiło się trzech nowych piłkarzy w stosunku do meczu z Wisłą Płock, a mianowicie Mikael Ishak, Adrien Ba Lous, Nika Kwekweskiri.
To nie oni byli jednak bohaterami pierwszej akcji. Do Joao Amarala pięknie fałszem zagrał Joel Pereira i piłka wylądowała w siatce. Portugalski duet kompletnie zaskoczył piłkarzy z Łęcznej, którzy wyglądali po straconej bramce tak jakby dostali obuchem w głowę. Trener Górnika, Mariusz Prasoł mówił, że ma plan na to spotkanie, ale już po 4 min mógł go wyrzucić do kosza. Strzelec bramki w następnych 15 minutach mógł już skompletować hat-tricka.
Najlepszą okazję do podwyższenia wyniku miał jednak Adrien Ba Loua, który jednak piłkę uderzył za słabo i Maciej Gostosmki wybił piłkę z linii bramkowej.
Nawałnica trwała dalej i zakończyła się powodzeniem w 26 min, kiedy to z bliska trafił do siatki Jesper Karlstroem (Szwed zdobył pierwszą bramkę w barwach Lecha). Asystę zaliczył Ishak, który nie dał się przepchnąć obrońcy Górnika. Chwilę później mogło być już 3:0, ale piłka po uderzeniu Niki Kwekweskiriego przeszła tuż obok słupka.
Koncertową grę lidera w pierwszej połowie podsumował gol Mikaela Ishaka po efektownym podaniu Amarala. Szwed wyszedł na czystą pozycję i zdobył 15. gola w sezonie strzałem w długi róg. Przy okazji statystyki w całym sezonie poprawił sobie też Portugalczyk, kompletując 20 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej (12 bramek i 8 asyst). Lech przeważał totalnie, czego dowodem było choćby jego 17 strzałów do przerwy.
W przerwie sporo pracy mieli trenerzy, bo Maciej Skorża musiał myśleć o oszczędzaniu swoich piłkarzy przed kolejnymi meczami, a Mariusz Prasoł o uniknięciu kompromitacji. Chciałby pewnie wymienić całą jedenastkę, ale ostatecznie posłał do boju trzech nowych graczy.
Obraz gry jednak nie uległ zmianie. Wciąż inicjatywa należała do miejscowych, którzy grali ze swobodą i przekonaniem o wyższości nad drużyną gości. Goście mieli świeże ogniwa w składzie, ale nadal nie mieli świeżości w grze.
Kibice zajęli się więc chóralnymi śpiewami i spekulacjami, kto może być po środowych meczach najgroźniejszym rywalem Kolejorza w walce o majstra.
Zespół z Łęcznej próbował się odgryzać, ale nie miał argumentów i okazji do skorygowania wyniku. Najlepszą z nich wypracował sobie Bartosz Śpiączką, ale po jego główce szybko sytuację wyjaśnił Barry Douglas.
Teraz Lech może już spokojnie myśleć o niedzielnym meczu w Poznaniu ze Stalą Mielec.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?