MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań jedzie do Zabrza na ciężki mecz z Górnikiem

Hubert Maćkowiak, Maciej Lehmann
Lech będzie mógł przerwać świetną passę Górnika, który u siebie jest niepokonany od  2 października 2010 r.
Lech będzie mógł przerwać świetną passę Górnika, który u siebie jest niepokonany od 2 października 2010 r. Marek Zakrzewski
Jutro Kolejorz zagra z Górnikiem. Zarówno w Zabrzu, jak i Poznaniu, emocji nigdy nie brakowało. Złamana noga Kamila Drygasa, czerwona kartka Dimitrije Injacia, puste trybuny i bramka samobójcza. Tak wyglądały ostatnie mecze z zabrzanami. Teraz też szykują nam się duże emocje.

Żaden z piłkarzy poznańskiego Lecha nie będzie miło wspominał ostatniego październikowego meczu w Zabrzu. 10 miesięcy temu, Kolejorz był wtedy w poważnych tarapatach, bo nie potrafił łączyć meczów pucharowych z rywalizacją w ekstraklasie. Wydawało się, że po niezłym meczu w Manchesterze, który zakończył się honorową porażką 1:3, poznaniacy poradzą sobie z zabrzanami. Tymczasem Lech grał tragicznie. Trener Jacek Zieliński zupełnie nie potrafił poderwać do walki zespołu, a na dodatek Kamil Drygas złamał nogę po starciu z Adamem Danchem w 19. minucie. Jakby tego było jeszcze mało niespełna kwadrans przed końcem rozgrywający 100 mecz w barwach Lecha Dimitrije Injać ukarany został czerwoną kartką.

Czytaj także:
Zagłębie Lubin - Lech Poznań 1:1
Lech Poznań: Bakero chce nowego napastnika?

- Jeśli dobrze pamiętam, to w Zabrzu zobaczyłem wtedy pierwszy czerwony kartonik, odkąd jestem w Poznaniu, a przecież nie jestem boiskowym brutalem. Szczerze mówiąc, był to jeden z gorszych naszych meczów - wspomina Dimitrije Injać. Po tym pojedynku lechici spadli na 14. miejsce w tabeli, a zarząd klubu zdecydował się szukać nowego trenera, bo uznano, że Zieliński stracił kontrolę nad drużyną i nie jest w stanie wydobyć jej z zapaści.

Zobacz filmy w serwisie Glos.TV:
Nowa trybuna kaliskiego stadionu
Krzysztof Kotorowski o meczu z Górnikiem

W sezonie 2008/2009 Lech też okrutnie męczył się w Zabrzu i bardzo szczęśliwie zremisował z Górnikiem 1:1, dzięki samobójczej bramce Pawła Strąka w 90. minucie. Tym razem jednak ten zawodnik nie zagra, ponieważ razem z Damianem Gorawskim i Michałem Karwanem znajduje się w B-klasowych rezerwach Górnika. Klub z Zabrza chciał rozwiązać z nim kontrakt obowiązujący do 2013 roku. Piłkarz początkowo się zgodził, ale potem zmienił zdanie. Woli nie przemęczać się w rezerwach i co miesiąc kasować po ok. 50 tysięcy złotych. To sytuacja dość podobna do tej w Lechu, ale na szczęście w tej chwili, trudno dostrzec więcej podobieństw między jutrzejszymi rywalami.

Górnik gra bardzo przeciętnie, dwa razy zremisował 1:1 ze Śląskiem we Wrocławiu oraz z Widzewem u siebie, gładko przegrał 1:3 w Warszawie z Legią, a w ostatniej kolejce w niesamowitych okolicznościach wygrał z GKS Bełchatów strzelając zwycięskiego gola dopiero w doliczonym czasie gry. To był najgorszy mecz kolejki, piłkarze obu zespołów pokazali antyfutbol.

Zobacz także: Układają murawę na Stadionie Miejskim

Kolejorz natomiast jest na fali. I to na fali wznoszącej, bo po każdym meczu lechici zbierają coraz więcej pochwał. Nasi piłkarze przełamali kompleks obcych boisk, gra sprawia im przyjemność, czują się mocni i nie mogą doczekać się kolejnego starcia.

- Na mecz czekamy cały tydzień, więc każdy z nich możemy i powinniśmy traktować jak finał - mówi Jose Maria Bakero, a jego zdanie potwierdzają też zawodnicy.

- Zdajemy sobie sprawę z tego, że z każdym meczem może być trudniej, bo rywale wiedzą już jak gramy. My jednak znamy swoją wartość. W czterech meczach zdobyliśmy dziesięć punktów, a apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jedziemy tam grać swoje i zdobyć trzy punkty. Jestem przekonany, że w dalszym ciągu będziemy potrafili zaskoczyć rywala czymś nowym. To jest ostatni mecz przed przerwą na zgrupowania reprezentacji narodowych i chcielibyśmy po nim utrzymać fotel lidera - mówi Hubert Wołąkiewicz.

Czy lechici muszą się bać piątkowego meczu? Niekoniecznie, bo możliwe, że zabrzanie jeszcze na dobre nie wyleczyli się ze swojego kompleksu na tle Lecha. Oprócz wspomnianej na wstępie porażki w zeszłym sezonie, przez wiele lat Kolejorz regularnie zdobywał w Zabrzu punkty, a Górnik należał do ich ulubionych przeciwników. Poznaniacy będą teraz chcieli pokazać, że ubiegłoroczna porażka była tylko wyjątkiem od reguły. - Chcemy wygrać w Zabrzu. Znów widać u nas wiarę w sens tego, co robimy, a poza tym dobre rezultaty na pewno jeszcze bardziej zachęcą sympatyków Lecha do dopingowania nas na Bułgarskiej- zaznacza Ivan Djurdjević.

Dziś rozpoczyna się otwarta sprzedaż karnetów, więc zdobycie trzech punktów w Zabrzu, może mieć też przełożenie na frekwencję przed kasami. Faworytem będzie oczywiście Lech, ale trzeba liczyć się też z tym, że rywale wysoko zawieszą poprzeczkę przed naszym zespołem. Tym bardziej że na własnym boisku są niepokonani od 2 października 2010 roku. Ładna serią, którą Kolejorz ma wielką szansę przerwać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski