Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań - FK Pelister. Wynik 4:0 [ZDJĘCIA Z MECZU]

Maciej Lehmann
Maciej Lehmann
Lech Poznań - FK Pelister. Wynik 4:0 [ZDJĘCIA Z MECZU]
Lech Poznań - FK Pelister. Wynik 4:0 [ZDJĘCIA Z MECZU] Waldemar Wylegalski
Za nami pierwsza runda meczu eliminacji do Ligi Europy. Lech Poznań - FK Pelister. Wynik 4:0. Bramki dla Kolejorza strzelali kolejno: Nicki Bille Nielsen, Mario Situm, Radosław Majewski i raz jeszcze Mario Situm. Obejrzyjcie zdjęcia z meczu!

Mimo rekordowo szybkiego początku sezonu, poznaniacy pokazali, że są już w niezłej dyspozycji, zwłaszcza strzeleckiej. Łatwo wygrali z Pelisterem Bitola 4:0 i rewanż za tydzień będzie już tylko formalnością. W II rundzie czeka ich jednak rywal z dużo wyższej półki.

- Nie jesteśmy jeszcze optymalnie przygotowani do sezonu, bo oczywiście w tym momencie nie możemy jeszcze być, ale drużyna jest dobrze umotywowana do tego meczu i to jest bardzo ważne. Dlatego powinniśmy sobie poradzić - mówił przed meczem ze zdobywcami Pucharu Macedonii trener Lecha Nenad Bjelica.

Rywal był dla lechitów anonimowy. O Pelisterze nie było zbyt dużo informacji. Poznaniacy jeszcze nie rywalizowali z klubem z tego kraju, na dodatek zespół gości w poprzednim sezonie był beniaminkiem i znawcy futbolu bałkańskiego, niewiele wiedzieli o piłkarzach tego klubu.

- Nie wiemy, jak będzie wyglądał nasz rywal w trakcie meczu, bo oni też są w trakcie przygotowań, dlatego musimy skoncentrować się na sobie. Kluczem do zwycięstwa będzie realizacja tego, co sobie założymy - twierdził szkoleniowiec.

Macedończycy, po pełnej wrażeń podróży do Poznania (ich samolot miał awarię i dotarli drogą awaryjną przez Frankfurt), nie kryli, że szczytem ich marzeń będzie bezbramkowy remis.

- Wylosowaliśmy najtrudniejszą drużynę w koszyku. Lech to mocny faworyt tego dwumeczu, jednak będziemy chcieli pokazać się z jak najlepszej strony - mówił trener Naci Sensoy.

Chorwacki szkoleniowiec Kolejorza zdecydował się wystawić taki sam skład jak w wygranym 3:0 sparingowym meczu z Hapoelem Beer Szewa, z dwoma debiutantami Dilaverem i Situmem. Lechici zaczęli trochę ospale, cierpliwie wymieniali podania, jakby chcieli wysondować na co rzeczywiście stać ekipę Pelisteru. Co prawda już w 6 min. piłka wpadła do bramki gości, ale arbiter gola nie uznał. Stwierdził, że Nicki Bille, faulował bramkarza. Interweniować musiał też Putnocky, po sprytnym rozegraniu rzutu rożnego i potężnej bombie z dystansu.

Rekordowy transfer coraz bliżej

Źródło: Press Focus / x-news

Po kwadransie Lech opanował sytuację, zaczął atakować skrzydłami i w nieco szybszym tempie. Dobrze dotąd zorganizowana obrona gości zaczęła pękać w szwach. W 27 min. na środku boiska piłkę wywalczył Tetteh, szybko zagrał do Majewskiego, a ten przedłużył podanie do Bille Nielsena. Duńczyk zdecydował się na drybling w polu karnym i wywalczył jedenastkę, a po chwili protestów obrońców gości, którzy uważali, że faulu nie było, sam wymierzył sprawiedliwość.

Kolejorz prowadził 1:0 i nie zamierzał na tym poprzestać. Dwie minuty później padł drugi gol. Darko Jevtić w swoim stylu z rzutu wolnego dośrodkował w pole karne, a Mario Situm popisał się fantastycznym strzałem głową. Chorwat stojąc tyłem do bramki uderzył tak, że piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do siatki. Situm ładnego gola zdobył już przeciwko mistrzom Izraela, ale to było trafienie z gatunku palce lizać!

Urody nie można też odmówić trzeciej bramce, którą w 39 minucie zdobył Radosław Majewski. Pomocnik Kolejorza precyzyjnie strzelił nad murem z rzutu wolnego i bramkarz Pelistaru znów był bez szans. Jeszcze przed przerwą rozkręcający się z minuty na minutę lechici mieli szansę na czwartego gola. Majewski po koronkowej akcji trafił jednak w słupek, a dobitkę młodego Roberta Gumnego, który wrócił z wypożyczenia z Podbeskidzia z największym trudem obronił Ilce Petrovski.

Drugą połowę Kolejorz też rozpoczął w szybkim tempie, ale Bille Nielsenowi zabrakło precyzji, by po raz drugi wpisać się na listę strzelców. Udało się to Mario Situmowi, który znów popisał się celnym strzałem głową. Trzeba jednak podkreślić, że katastrofalnie interweniował bramkarz gości, źle obliczył lot piłki i ułatwił zadanie Chorwatowi.

Cztery gole - taka zaliczka w pełni satysfakcjonowała Kolejorza. Bjelica zdecydował się więc na zmiany. Szansę dostał nawet Marcin Robak. Powitany został jednak gwizdami przez fanów Lecha, którzy ewidentnie pokazali czyją stronę trzymają w sporze między piłkarzem a szkoleniowcem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski