Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań: Czy właściciel postawi na Probierza?

Maciej Lehmann
Złość, rozczarowanie, poczucie zniechęcenia i beznadziejności - takie odczucia towarzyszyły kibicom Lecha, kiedy opuszczali w piątek trybuny stadionu przy Bułgarskiej. Nawet remis z broniącym się przed spadkiem GKS Bełchatów przyjęty zostałby jako wielka porażka. Przecież latem, Kolejorz bez większych problemów rozbił tego rywala 3:0. Chyba najwięksi pesymiści nie spodziewali się, że będzie jeszcze gorzej. Lechici przegrali po meczu, który nie daje żadnej nadziei na lepszą grę w przyszłości.

Jak długo jeszcze Jose Maria Bakero będzie kompromitował Lecha? - zastanawiają się wszyscy, którym dobro poznańskiego klubu leży na sercu.

CZYTAJ TEZ:
Lech Poznań: Obietnice bez pokrycia - nadal grają słabo
Lech Poznań: Pościg za liderem tabeli czas rozpocząć
Jose Bakero: Strzelać brami ma nie tylko Rudniew
Rozliczajcie nas na koniec sezonu!

Na Hiszpanie koncentruje się cała złość za fatalne wyniki drużyny. Ale czy można się dziwić kibicom, skoro dziś Lech jest zespołem, z którym może wygrać każdy, a trener opowiada, że taktyka jest dobra, a jego zawodnicy zrobili wszystko tak jak należało? Przecież tego ze spokojem nie da się już słuchać, podobnie jak oglądać tego co poznański zespół prezentuje na boisku.

Trudno to nawet nazwać grą. Brakuje wszystkiego. Dynamiki, kondycji, agresji, chęci zwycięstwa. Bakero zagłaskał tę drużynę, na każdym kroku usprawiedliwiał piłkarzy, wmawiał im, że idą właściwą drogą i jest tylko kwestią czasu, kiedy będą wygrywać. Niestety, wygląda na to, że oprócz właścicieli klubu, którzy dali się nabrać na opowieści Bakero o wielkim futbolu, czarowi hiszpańskiego maga ulegli też zawodnicy.

Od trzech miesięcy Bakero powtarzał, że lekiem na wszystkie choroby będzie nowy styl gry. Słyszeliśmy jak to będzie wspaniale wyglądało, kiedy na bramkę rywali będzie sunął skrzydłami atak za atakiem. I, że już żaden zespół, który zamuruje się na Bułgarskiej, nie będzie w stanie odeprzeć nawałnicy poznańskiej Lokomotywy.

Rzeczywistość okazała się brutalna. Znowu widzieliśmy wszystkie stare grzechy Lecha. Naszej drużynie tak naprawdę nawet nie udało się przycisnąć rywala. To GKS stale zaskakiwał niepewnie grającą naszą obronę atakami ze skrzydeł.
A przecież wystawiając na kandydata do spadku czterech obrońców i dwóch defensywnych pomocników wielkiego zagrożenia pod bramką Krzysztofa Kotorowskiego teoretycznie być nie powinno. Problem jednak w tym, że tak jak w meczach sparingowych defensywa nie stanowiła monolitu.

Pod wodzą Bakero niemal wszyscy piłkarze obniżyli loty. Dotyczy to nawet reprezentantów Polski. A to co wyczyniali momentami Arboleda czy Wołąkiewicz wołało o pomstę do nieba. Lech przegrał absolutnie zasłużenie. Nie potrafił sensownie rozgrywać piłki, prowadził akcje w ślamazarnym tempie i kompletnie utracił umiejętność gry pressingiem w obronie. Tak grającego Kolejorza nikt nie chce oglądać.

Wielu kibiców, którzy wierzyli, że wiosną Lech zdoła nawiązać walkę o mistrzostwo Polski, już po pierwszej kolejce straciło nawet nadzieję na grę w europejskich pucharach.

- Taki Lech jest bez życia i bez serca - czyje to słowa? Otóż po porażce z Polonią Warszawa na Konwiktorskiej, w kwietniu 2011 roku wypowiedział je Ivan Djurdjević. I już wtedy trafił w sedno problemu. Po raz pierwszy wtedy sugerowaliśmy, że między trenerem a drużyną nie ma "chemii", że Bakero nie potrafi Lecha dobrze ustawić, że marnuje jego potencjał.

Sugerowaliśmy, że aby ratować sezon, należy go zwolnić, bo prędzej czy później doprowadzi drużynę do agonii. Lech wyprzedza nawet Ruch, który regularnie sprzedaje najlepszych piłkarzy, a jednak Waldemarowi Fornalikowi zawsze udaje się stworzyć ambitnie walczący kolektyw, którego atutami są dobre przygotowanie fizyczne i zaangażowanie.

Autorska drużyna Hiszpana wije się w konwulsjach. Tylko dwa punkty dzielą Lecha od Podbeskidzia. Czy to jednak może dziwić, skoro w 10 ostatnich meczach Kolejorzowi udało się zdobyć zaledwie 11 punktów?

Potrzebny jest lekarz, który uratuje to co jeszcze jest do uratowania. Kandydatów nie ma zbyt wielu. Numerem 1 wydaje się być Michał Probierz. Nie jest to szkoleniowiec bez wad, ale jedyne sensowne rozwiązanie w obecnej trudnej sytuacji. Zwykle we wtorki zbiera się zarząd Lecha, słyszeliśmy, że w lutym ma jeszcze obradować komitet transferowy. Utrzymywanie Bakero na stanowisku to droga donikąd. Każdy dzień jego pobytu w klubie to strata czasu i pieniędzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski