Pasińska do udziału w spektaklu zaprosiła tancerzy posługujących się na co dzień różnymi technikami tańca. I - co ważne - zaprosiła artystów w swoim rodzaju wybitnych. Ale samo zaproszenie to zaledwie pierwszy krok. Jeśli "Trop: Dance as Art" jest procesem, to za kolejnych kilka miesięcy możemy spodziewać się czegoś na kształt spektaklu. Może wtedy zobaczymy też ów mityczny agon, o którym piszą w swoim manifeście twórcy.
Niewątpliwą siłą "Trop: Dance as Art" jest muzyka Pawła Szymańskiego. Wyobrażam sobie, jak może inspirować, jakie budzić emocje, uruchamiać skojarzenia, wreszcie - nawet prowokować wykonawców, bo sam poczułem się niespokojnie na widowni. Tymczasem na scenie oglądamy trzy pary, które nie wiem, czy markują, czy poszukują - każdy w swojej technice - odpowiedniego charakterystycznego ruchu i gestu. Zdaje się, że w swoich poszukiwaniach artyści poszli tak daleko, iż tylko oni znają trop. Jako odbiorca nie widzę go, a jeśli nawet jest, to prowadzi donikąd. Ale może tak ma być: dla wielu bowiem droga jest ważniejsza niż cel.
Na pewno recepcji tego, co dzieje na scenie, nie służy klasyczny podział na scenę i widownię, zwłaszcza biorąc pod uwagę odległości w Teatrze Wielkim w Poznaniu.
Movements Factory: "Trop: Dance as Art", koncept i choreografia: Iwona Pasińska, muzyka: Paweł Szymański, wykonanie muzyki: Maciej Grzybowski, przestrzeń dźwiękowa: Krzysztof Kaliski, scenografia i światło: Jan Polivka, kostiumy: Andrzej Grabowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?