Wyrusza Pan właśnie na trasę z projektem Urbanator i w niedzielę w ramach organizowanego przez Agencję Ranus Głos Rock Festiwalu zagra Pan w Poznaniu. Jakie jest miejsce Urbanatora wśród innych Pana projektów? To bardzo ważny projekt. Młody i futurystyczny. Zawsze kochałem czarną muzykę i gdy w 1989 roku usłyszałem poezję na tle muzyki Coltrane’a postanowiłem założyć zespół, w którym pojawi się raper. Dla mnie to była ta sama muzyka i zawsze będzie. Hip hop to młody jazz. Wtedy my jazzmani dobieraliśmy i zapraszaliśmy hiphopowców i raperów, a teraz sytuacja jest często odwrotna. To oni dobierają jazz-manów. Zachwyciłem się całą tą muzyką ze względu na poziom rytmu i feelingu, który pojawił się w europejskim i polskim jazzie. Młodzi hip-hopowcy zaczęli rozwijać się i wielu z nich stało się jazzmanami. Oprócz tego przez cały okres byłem samplowany, m.in. przez takie zespoly jak Beastie Boys czy Tribe Called Quest. Teraz pomyślałem, że zrobię taką płytę gdzie projekt Urbanator sampluje Urbaniaka Część tych rzeczy będziemy grali na trasie. Oprócz tego w Łodzi odbędą się Urbanator Days z warsztatami. Trasa koncertowa jest ciekawa i skonsolidowana. Gramy dzień po dniu.
Co decyduje o tym, że Urbanator pojawia się i znika i znów się pojawia?
To bardzo prosta sprawa. Jeśli chodzi o Urbanator Days, czyli warsztaty od dwóch lat nie ma dotacji z ministerstwa kultury, choć wychowaliśmy kilkanaście zespołów. Jesteśmy finansowani tylko przez miasto Łódź i przez fanów. Dzięki temu możemy cokolwiek robić. Poza tym gram różne projekty w wielu krajach, po obydwu stronach oceanu. Aczkolwiek koncerty są różne - raz gram z orkiestrą symfoniczną, to z Urbanatorem, a raz są to projekty bardziej fusion jazzowe. To jest bardzo odświeżające. Wbrew temu co niektórzy opowiadają, że zmieniam style, to jest ta sama muzyka, to samo serce, ta sama dusza. Uwielbiam biegać po trochę innej bieżni, albo raz grać na kortach trawiastych to znów na twardych. To jest bardzo inspirujące. Za każdym razem trzeba grać inaczej, choć zawsze źródło, podstawa jest ta sama. Ten sam człowiek, to samo serce, a że w innym garniturze? Ja to bardzo to lubię.
W jaki sposób dobiera Pan muzyków?
Zawsze świetnych rytmicznie i młodych duszą. Słuchających i wrażliwych. Z reguły są to liderzy własnych projektów.
Pod koniec września ukaże się Pana płyta „Beats and Pieces”. Jakie jest jej miejsce w Pana dyskografii?
To bardzo ważna płyta. Zawsze najnowsza płyta jest najważniejsza dla artysty. Potem będzie można na nią spojrzeć z perspektywy czasu. Żyję tym albumem 24 godziny na dobę. Całe lato.
To była płyta trudna do zrobienia, ale z drugiej strony było to moje marzenie i dążyłem do tego. Nie mówiąc już o tym, że na tej płycie zatarły się różnice pokoleniowe. Są tylko ludzie młodzi duchem i sercem.
W jakich jeszcze projektach można Pana usłyszeć oprócz Urbanatora?
W październiku w NOSPR-ze pojawię z orkiestrą AUKSO i UrbSymphony. Po jakimś czasie będzie też projekt akustyczny inspirowany przeszłością, to też żeby się odświeżyć. Czasami dobrze jest pograć te rzeczy i wrócić do komponowania.
A jak się zapowiada przyszły rok?
Bardzo dobrze. Znowu trasa w Stanach z zespołem typu Funk Fusion. Mam tam dwa zespoły. W Chicago i w Nowym Jorku. Do połowy Stanów zagram z zespołem z Nowego Jorku, a dalej z zespołem z Chicago. To znakomite zespoły, choć sekcje brzmią inaczej. Chicagowska ma więcej wpływów bluesa, a nowojorska jest bardzo intensywna i bardziej swingująca. a
ROZMAWIAŁ MAREK ZARADNIAK
Głos Rock Festiwal - Michał Urbaniak i Urbanator #Aula UAM(ul. Wieniawskiego1), 10 września, godz. 20#bilety: 150-210zł
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?