Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podział na jazz, rocka i bluesa w 2017 roku raczej przeszkadza niż pomaga -mówi Jean-Paul Bourelly

Marek Zaradniak
Koncert Jean-Paula Bourelly'ego otworzy tegoroczny Era jazzu Aquanet Jazz Festival
Koncert Jean-Paula Bourelly'ego otworzy tegoroczny Era jazzu Aquanet Jazz Festival Archiwum Ery Jazzu
Rozmawiamy z Jean-Paulem Bourelly, gitarzystą amerykańskim, gwiazdą tegorocznego wiosennego Era Jazzu Aquanet Jazz Festivalu

Już 5 kwietnia koncertem w poznańskim klubie Blue Note zainauguruje Pan Erę Jazzu Aquanet Jazz Festival. To nie będzie Pana pierwsza wizyta w Polsce. Gdzie Pan grał ?
Grałem w zbyt wielu miejscach, aby je tu teraz wymieniać. Byłem w wielu miastach i na wielu imprezach. Przejechałem Polskę wzdłuż i wszerz od Gdańska po Ostrowiec Swiętokrzyski i od Wrocławia po Lublin, ale wymieńmy przede wszystkim mój udział w Warsaw Jazz Festival. Grałem w Polsce z moimi projektami takimi jak Boom Bop, Citizen X, Bluwave Bandits, Pharaoh Sanders jak i z muzykami polskimi jak basista Zbigniew Wrombel i perkusista Adam Czerwinski. Gra z nimi to był dla mnie wspaniały czas.

Zbyszek Wrombel, Adam Czerwiński, a inni polscy muzycy? Kogo Pan jeszcze poznał?
W ostatnim roku pracowałem i nagrałem płytę również z saksofonistą Adamem Pierończykiem.

Czy interesuje się Pan polską muzyką?
Co Pan ma na myśli mówiąc muzyka polska? Czy chodzi o muzykę graną przez muzyków , którzy urodzili się w Polsce? Jeśli tak to oczywiście macie wielu interesujących muzyków, którzy promieniują energią improwizacji , a nawet potrafią prowokować. Myślę, że polscy muzycy improwizujący stanowią bardzo silną grupę. Ale jeśli myśląc muzyka polska ma Pan na myśli muzykę ludową to odnoszę się do niej z respektem chociaż nie jestem nią zainteresowany. Może z wyjątkiem muzyki z mojego kraju, bo nowe rzeczy zawsze działają na mnie stymulująco. Z drugiej strony muzyka ludowa nie zmienia się aż tak bardzo, a jej funkcja jest zupełnie inna od tego w jakim znaczeniu muzyka mnie interesuje.

Jest Pan gitarzystą , ale w młodości uczył się Pan grać na pianinie, na perkusji, a nawet śpiewu operowego. Dlaczego ostatecznie stał się Pan gitarzystą?
Mój starszy brat chciał abym był gitarzystą basowym i zawsze próbował forsować to, abym robił to czego on chce. Nie mogę powiedzieć, że był dyktatorem ale chciał wytłumaczyć mi , że on był uważał. Ja jednak chciałem robić coś innego, aby po prostu być sobą. Oczywiście może to było głupie, ale miałem wtedy tylko 9 lat. Nie bez znaczenia na to, że zostałem gitarzystą był też fakt, że urodziłem się w Chicago, a gitara to instrument , który najbardziej jest identyfikowany z bluesem chicagowskim. W tamtych dniach dominował ciężki miejski blues elektryczny. Miałem szansę posłuchać kilku znakomitości.

Ilu gitar Pan aktualnie używa?
Aktualnie tylko jednej.

Proszę opowiedzieć o projekcie "Kiss a Sky", który wykona Pan w Poznaniu...
Kiss the Sky narodził się z idei, że będzie to kontynuacja funky rocka, ale bez żadnych ograniczeń harmonicznych przyjętych przez komercyjny świat. Dźwięk Band of Gypsys był nieograniczony . podobne było brzmienie wczesnego Earth Wind and Fire, albo to co słyszymy na pierwszych płytach Parliament Funkadelic. Ja jestem jeszcze bardziej abstrakcyjny, ale and rhythmically adventurous .Dlatego mogę powiedzieć, że to co proponujemy jest naszym własnym unikatowym światem.

Kształcił się pan m.in. na śpiewaka operowego. Czy lubi Pan operę? Kto jest Pana ulubionym kompozytorem jeśli chodzi o ten rodzaj muzyki?
Kocham śpiewaków operowych, ale pozostaję także pod głębokim wpływem flamenco. Moje rodzinne korzenie sięgają Korsyki i prawdopodobnie Afryki Północnej Stąd prawdopodobnie bierze się to, że kiedy słyszę dobrego śpiewaka flamenco pojawiają się w moich oczach łzy nawet jeśli nie mówię po hiszpańsku. Jest coś niezwykłego w tych słowach co przenika głęboko do mojego wnętrza. Może dzieje się to ze względu na pamięć jaką mam zakodowaną w mojej krwi. Oczywście są to tylko moje rozważania.

Pana muzyka łączy blues, jazz and rocka. Która muzyka jest Panu najbliższa?
Przyjmowanie takich kategorii ogranicza Pana w wyobrażeniu sobie tego co może być nowe. Dlatego nie lubię tego typu określania muzyki przy okazji promowania tego co robię. W 2017 roku takie określenia bardziej ograniczają niż pomagają. Moja muzyka ma w sobie także wpływy muzyki korzeni, korzeni synkopowanych korzeni mechanikzmu. Ale taka jest Afryka. Nie oznacza to jednak, że chcę kopiować muzykę Murzynów czy beduinów ale chciałbym do cierać do tych miejsc, które mają dla mnie sens pod względem rytmicznym. Jeśli mogę stworzyć atmosferę takiej muzyki bardzo mnie to wzbogaca twórczo.

A Jaki był wpływ Jimi Handrixa na Pana?
To było dawno i od tamtego czasu wpływały na mnie też inne gatunki muzyki niż ta jaką proponował Hendrix, ale z drugiej strony miał on przecież wpływ na całe nasze pokolenie. Słyszałem go kiedy miałem 9 lat Był to Band Of Gypsys . Pomyślałem sobie wow czuję coś co może mi dać rhythm and blues. Hendrix zmienił koncepcję gitary i amp A dla małego dziecka jakim wtedy byłem pokazał jak można odkryć cały nowy świat związany z bluesem.

A jaki wpływ miał na Pana Miles Davis?
Wpływ Milesâ na mnie był bardziej koncepcyjny. Miles reprezentuje to czym powinien być jazz. To powinna być metoda życia brana z uczuć do życia i tłumaczy życie. To powinien być taki wehikuł współczesności. Niestety poprzez neo liberalny jazz lat 80 i 90 straciliśmy to ale młodzi muzycy wracają do tego i to jest niezwykle ekscytujące.

A jaki wpływ ma na Pana muzyka voodoo bo przecież Pana rodzina ma korzenie na Haiti....
To prawda. Jestem dzieckiem diaspory haitańskiej. Z muzyki voodoo czerpię wolność. Zawsze jednak łaczę różne elementy. Nagrałem dwa albumy z moją haitańską grupą Ayibobo. Jeden to Ayibobo Free Style a drugi Ayibobo Stone Voudou. To nie jest tylko muzyka tradycyjna, ale jej fuzja i improwizacji.

Mam pan bardzo interesującą dyskografię. Która z pana płyt jest dla Pana najważniejsza i dlaczego?
Nagrywam moje płyty, ale nie słucham ich nawet jeśli są bardzo dobre. Traktuję je jak moje dzieci. Trudno jest zdecydować, które dziecko kocha się najbardziej. Każde przecież ma swoje silne i słabsze strony. Kochamy je bo uczymy się wiele od nich. Pamiętamy o nich, czerpiemy od nich siły. Moje płyty to także moje referencje. Świadczą o mojej historii. To coś co pozostanie po mnie na ziemi.

A co Pan robi kiedy nie gra?
Lubię spacerować na świeżym powietrzu, poszukiwać w historii, a także gotować.

A jakie są Pana plany po koncercie w Poznaniu?
Chciałbym kontynuować rozwijanie mojej wytwórni płytowej JpgotMangos, i wprowadzić do jej katalogu kolerjnych młodych muzyków. Rok 2017 to czas budowania nowych grup, nowych idei nowych formatów. A Kiss the Sky zagram 7 kwietnia w Dresden, a dzień poźniej w jednym z małych klubów Berlina. Zaczynam też prace nad moim nowym albumem. Nagram go pod moim własnym nazwiskiem czego nie robiłem od nagrania albumu "Bourelly, CutMotion".

Rozmawiał Marek Zaradniak

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski