Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasze gitary są głośne - rozmowa z Adrianem Furmankiewiczem z Erlendis Quartet

Marek Zaradniak
Erlendis Quartet to od lewej Wojciech Jurkiewicz, Karol Mruk, Anna Chorążyczewska i Adrian Furmankiewicz
Erlendis Quartet to od lewej Wojciech Jurkiewicz, Karol Mruk, Anna Chorążyczewska i Adrian Furmankiewicz Archiwum
z Adrianem Furmankiewiczem z Erlendis Quartet rozmawimy o studiach, instrumentach i sukcesie w USA

Nazywacie się Erlendis. Co oznacza to słowo i w jakim języku?
Nazwa „Erlendis” pochodzi z języka islandzkiego i oznacza „poza granicami”. Znaczenie tego słowa jest bliskie idei, która przyświecała nam przy zakładaniu zespołu. Istnieje wieloletni trend tworzenia kwartetów gitarowych na kształt Los Angeles Guitar Quartet. Chcieliśmy go złamać i zbliżyć się bardziej do świata kameralistyki w wydaniu np. kwartetów smyczkowych lub triów fortepianowych. Znalazło to swoje odbicie nie tylko w nazwie, ale również w repertuarze, który wykonujemy lub sposobach interpretacji, które wybieramy. Oczywiście nadal czujemy się gitarzystami i cieszymy się, że możemy czerpać z najlepszych tradycji naszego instrumentu, jednak droga którą poszliśmy, jest nieco inna. Dzięki temu mamy poczucie, że uczestniczymy w budowaniu czegoś nowego i jest to dla nas bardzo ekscytujące.

Jesteście absolwentami Akademii Muzycznej w Poznaniu, ale aktualnie studiujecie w Danii. gdzie i co dają wam te studia?
Studia w Królewskiej Akademii Muzycznej w Kopenhadze podjęliśmy na programie „Soloist” w specjalności „Muzyka Kameralna”. Duńska uczelnia umożliwiła nam studiowanie podyplomowe w dziedzinie, która nas interesowała. Jest to jedna z niewielu uczelni w Europie oferujących taki kierunek. Przez ostatnie dwa lata mogliśmy skupić się na rozwijaniu swoich umiejętności, poprzez wspólne próby, koncertowanie i pracę nad nowym repertuarem. Czuwali nad nami nasi kopenhascy mentorzy, Jesper Sivebaek – główny przedstawiciel katedry gitary oraz Tim Frederiksen – były prymariusz Duńskiego Kwartetu Smyczkowego oraz wice-rektor tamtejszej uczelni. Dobór wykładowców był nieprzypadkowy i umożliwił nam realizowanie swojego zamysłu, wyrażonego w nazwie. Studia w Danii to był czas wytężonej pracy i wielu poświęceń, ale bez tego nie bylibyśmy tu, gdzie jesteśmy.

Na jakich gitarach gracie?
Każdy z członków zespołu gra na innym instrumencie. Są to oczywiście gitary klasyczne, lutnicze - budowane na zamówienie. Jeżeli szukać pierwiastka wspólnego, to każda z naszych gitar jest dosyć głośna. Szeroki wolumen brzmienia stał się jednym z naszych znaków rozpoznawczych - na ile głośny może być kwartet gitarowy, rzecz jasna. Po kilku latach wspólnej pracy skłaniamy się również w kierunku poszerzenia skali instrumentów, przede wszystkim chcemy rozbudować ją w kierunku niskich tonów przez zakup gitary basowej. To jednak duża inwestycja, budowa niestandardowego instrumentu jest droga, a nie warto powierzać jej byle komu. Zakup instrumentu umożliwiłoby nam pozyskanie środków ze stypendiów lub od prywatnych sponsorów.

Przyjeżdżacie na Akademię Gitary niemal prosto po sukcesie w Los Angeles. Co wam on dał?
Zwycięstwo w konkursie Guitar Foundation of America to przede wszystkim wielki prestiż. Amerykańska fundacja po raz pierwszy zorganizowała konkurs dla zespołów kameralnych. Odbył się on w tym samym terminie co legendarny już konkurs dla solistów, którego status w świecie gitary można porównać do Konkursu Wieniawskiego lub Konkurs Joachima w świecie skrzypcowym. Ostatnim i jednym, polskim laureatem konkursu GFA, był Marcin Dylla. Tym większa nasza radość, że mogliśmy uzupełnić to grono kolejnymi, polskimi nazwiskami. Reprezentowanie swojego kraju, jak i poznańskiej szkoły gitary, było dla nas zaszczytem. Oprócz nagrody finansowej otrzymaliśmy zaproszenie na przyszłoroczną Konwencję, która odbędzie się w Louisville w stanie Kentucky, więc będzie okazja na ponowne spotkanie z publicznością w USA. Przede wszystkim cieszymy się jednak, że po raz kolejny możemy gościć na Akademii Gitary i spotkać się z publicznością w Wielkopolsce. Zapraszamy do Kalisza i Mikorzyna na koncerty 25 i 26 sierpnia! :)

Jesteście coraz bardziej znanym zespołem. Kiedy można spodziewać się waszej płyty?
Płyta już jest – pojawiła się w czerwcu, a jej premiera miała miejsce w Kanadzie i USA. Niestety, żyjemy w czasach, kiedy dystrybucja sklepowa płyt jest w zasadzie nieopłacalna – tym bardziej, że wydaliśmy ją własnym sumptem– dlatego zainteresowanych krążkiem odsyłam do naszej strony internetowej (www.erlendisquartet.com) i zakładki „kontakt”. Tam można zasięgnąć wszelkich informacji na temat tego wydawnictwa. Jako przywitanie z odbiorcami fonografii, płyta nazywa się „Hello”.

Jakie są wasze plany do końca roku i dalej?
Od tego lata otwieramy nowy rozdział w działalności zespołu. Studia w kopenhaskiej uczelni dobiegają powoli końca i od września tego roku rozjedziemy się w różne miejsca w Europie. Wiedzieliśmy już wcześniej, że taki moment nastąpi, dlatego jesteśmy na niego przygotowani – zarówno artystycznie, jak i organizacyjnie. Czekają nas też jesienne występy w Hiszpanii, Niemczech, Danii i Polsce, więc cieszymy się, że tempo koncertowe nie opadnie. Jest też już kilka propozycji na rok 2018, ale o tym opowiemy przy najbliższej okazji. Mamy też nadzieję, że wkrótce pojawią się kolejne oferty spotkań z poznańską publicznością – czego i sobie i Państwu życzymy.

Rozmawiał Marek Zaradniak

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski