Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto z was tak ma? Czyli stand-up dla dzieci

Marzena Dobosz
Piotr Bedliński
Jakie żarty śmieszą dzieci? – na to pytanie musieli sobie odpowiedzieć stand-uperzy przygotowujący występ na 21. Biennale Sztuki dla Dziecka. A zadanie to niełatwe, bo przecież ze stand-upu dla dzieci trzeba wyeliminować wszystkie chwyty „dla dorosłych”, które działają nawet na największych ponuraków. Efekt? Przeszedł najśmielsze oczekiwania zachwyconej publiczności!

Stand-up to forma, którą dzieciaki kojarzą z programów kabaretowych dla dorosłych, wiedzą też, kim jest stand-uper: „To jest taki pan, który opowiada różne żarty”. – Albo pani – dopowiada Szymon Jachimek, pomysłodawca i gospodarz wieczoru. Dodaje, że twórcy stand-upu posługują się słowem, gestem i miną, nie mają do dyspozycji żadnych rekwizytów ani multimediów, muszą zatem polegać na umiejętności nawiązywania relacji z publicznością. Narzędziem stand-upera jest słowo i ma ono być „wiążące, ale nie krępujące”, dozwolone są więc rozmaite chwyty ułatwiające nawiązanie kontaktu. Chodzi przecież o to, żeby zakolegować się trochę z widzami i wprawić ich w dobry humor.

Nie pogadasz z koparką?
– Jak to się dzieje, że pantofelek Kopciuszka nie zamienia się o północy, tak jak reszta jego garderoby, w stary papeć? – pytał dzieci Tomasz Nowaczyk. Użył prostego zabiegu: opowiadał o sobie jako rodzicu, który czytając synom bajki, bawiąc się z nimi i podpatrując w codziennych zmaganiach, zauważa złożoność dziecięcego świata i nie może wyjść z podziwu, z jak wieloma pytaniami musi się zderzać taki młody człowiek. I co ważniejsze – w jak wielu kwestiach mógłby pomóc dorosłym zrozumieć rzeczywistość. Bo perspektywa zdumionego rodzica staje się źródłem humoru dla dzieciarni. A zatem, jeśli tatę Tomka dziwiło, że Bob Budowniczy rozmawia z koparką, to przestało go dziwić, kiedy próbując w krótkich żołnierskich słowach nakłonić swój samochód, żeby ruszył, napotkał spojrzenie syna. Dzieci uświadomiły mu również, dlaczego podczas zabawy w chowanego nie muszą zamykać się przed nim w szafie, a wystarczy, że zasłonią oczy, bo to oczywiste, że skoro świat znika po zamknięciu oczu, to i człowiek znika. Przecież to proste! Dzięki synom zauważył też, że dorośli ogólnie mają strasznie krótką pamięć – na przykład za każdym razem dziwią się na widok wnuków: – A kto to do babci przyjechał? Tu zresztą najgłośniej śmiały się mamy i babcie.

Cziesze sze bardzo!
Ciekawą perspektywę przyjął inny stand-uper: Jim Williams, Amerykanin, który mieszka w Polsce od 10 lat i dopiero od 10 lat uczy się polskiego, jest więc w podobnej sytuacji jak dzieci na widowni – nie wie mnóstwa rzeczy i o wszystko musi pytać, a rozmaite pomyłki językowe i trudna wymowa polskich spółgłosek stają się nieustającym źródłem humoru. Nie zawsze dla niego. Kiedy na przykład u fryzjera słyszy pytanie: Jak się pan czesze? i odpowiada: Cziesze sze bardzo! Powodem do radości są też rozmaite obserwacje obcokrajowca w egzotycznym dla niego miejscu: Dlaczego w Polsce drzwi balkonowe mają klamkę tylko z jednej strony? A także odkrywanie prostych przyjemności, takich jak jeżdżenie tramwajami, których w jego rodzinnej miejscowości nie ma.

Bąk na każdą okazję
Tomek Jachimek zastanawiał się z kolei – i pytał dzieci – które oblicze małego Alfredka (tu imię dowolne) spośród wielu prezentowanych światu każdego dnia (upartego przedszkolaka, wesołego podwórkowego rozrabiaki, wrednego braciszka, grymaśnego wnuczka, kochanego synusia mamusi itd.) jest prawdziwe. Dzieciom przypadły do gustu krótkie charakterystyki „różnych stanów skupienia młodego Alfredka” w wykonaniu Jachimka. Wiolka Walaszczyk, która tak jak pozostali standaperzy pierwszy raz występowała dla dzieci, przed spotkaniem w Poznaniu zrobiła wywiad wśród swoich bratanków, co ich śmieszy. Podpowiedzieli jej mnóstwo rzeczy, ale zaznaczyli, że jeśli akurat nic by nie zadziałało, zawsze i w każdych okolicznościach sprawdzi się bąk na scenie. Zresztą już samo słowo powinno wywołać reakcję. Sprawdziło się!

Improwizacja nie na żarty
Ostatni uczestnik – Wojciech Tremiszewski – zaproponował widowni improwizację na zadany temat. Po krótkim wprowadzeniu, czym jest taka forma teatru, zaprosił dzieciaki do współpracy i rozgrzał widownię do czerwoności. Proste zabawy wyrazami dźwiękonaśladowczymi, wspólne szukanie imienia dla pająka, który wyratował z opresji ciężarówkę, rozbrajające figury sceniczne z udziałem widzów…
To nie są żarty nie na żarty - pierwszy stand-up dla dzieci udał się znakomicie! Aż dziwne, że nikt do tej pory nie wpadł na taki pomysł. Szymon Jachimek zaprosił na scenę CK Zamek w Poznaniu kilkoro profesjonalistów, którzy wspólnie pokazali, że dzieci to najwdzięczniejszy, choć bardzo wymagający widz. A dorośli, którzy myśleli, że nie lubią stand-upu, od dziś będą chodzić wyłącznie na stand-upy dla dzieci. Które – mamy nadzieję – będzie teraz można oglądać w wielu teatrach.

„Stand-up. Wersja niewinna”. Koncepcja i prowadzenie Szymon Jachimek, wykonanie: Tomasz Jachimek, Tomasz Nowaczyk, Wiolka Walaszczyk, Jim Williams, Wojciech Tremiszewski; prapremiera 29 maja, Teatr Animacji w Poznaniu podczas 21. Biennale Sztuki dla Dziecka.

Zobacz też: Lednica 2017:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski