Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Filip Jaślar z Grupy MoCarta: Kabaret ma szukać żartu, a nie wygłupu

Marek Zaradniak
Filip Jaślar wychował się w kulisach kabaretu Tey, a było to m.in. tam, gdzie teraz znajduje się Scena na Piętrze
Filip Jaślar wychował się w kulisach kabaretu Tey, a było to m.in. tam, gdzie teraz znajduje się Scena na Piętrze Dawid Parus
z Filipem Jaślarem, liderem Grupy MoCarta o muzycznym kabarecie, kabaretowych wzorcach i radach dla młodych kabareciarzy

W piątek wieczorem wystąpicie w Scenie na Piętrze jako goście specjalni XIV festiwalu Zostań gwiazdą kabaretu. Dlaczego 21 lat temu założyliście kabaret muzyczny?
21 lat temu byliśmy studentami Akademii Muzycznej w Warszawie, a w czasach studenckich powstaje dużo kabaretów. Byliśmy ludźmi, którzy mieli dużo energii i bardzo lubiliśmy się rozśmieszać i z tego naszego entuzjazmu założyliśmy kwartet smyczkowy, który miał bawić. Nie ukrywam też, że odpowiedzieliśmy na anons telewizji Canal Plus, która stawiała pierwsze kroki w Polsce i poszukiwała wtedy studentów i absolwentów Akademii Muzycznej, którzy chcieliby w sposób lekki, łat-wy i przyjemny opowiadać o muzyce. Razem z Arturem Renionem wiolonczelistą Grupy MoCarta trafiliśmy na takie spotkanie. Po tym spotkaniu stwierdziliśmy, że razem z kumplami ze studiów możemy taki kwartet założyć. chcieliśmy zacząć bawić się i ludzi muzyką klasyczną. I tak się też stało. Od tamtego momentu minęło już 21 lat.

Czy łatwo jest bawić publiczność poprzez klasykę?
Nie wiem czy łatwo, ale na pewno bardzo przyjemnie. Fantastyczne jest też to, że bawimy za pomocą kwartetu smyczkowego, co z drugiej strony bardzo zawęża nam grono odbiorców. Są to jednak bardzo szlachetni i fajni odbiorcy, którzy odróżniają muzykę Mozarta czy Beethovena od piosenek Shazzy. To są ludzie, którzy kiedyś byli w filharmonii. To osoby inteligentne i wrażliwe. Zaszczytem jest dla nich grać. Grupa MoCarta nie jest skierowana do tak zwanego szerokiego odbiorcy i kompletnie nie przeszkadza nam to, że nie grywamy w wielkich amfiteatrach czy na stadionach. Naszych odbiorców jest niezbyt dużo, ale to elitarne grono. Darzymy ich ogromnym szacunkiem i bardzo się cieszymy, że przez tyle lat mamy dla kogo grać.

Odbiorca elitarny, ale macie w swym repertuarze coś takiego jak „Frak’ n’ roll”. A więc to wasz ukłon w stronę rock’ n’rolla?
Tak. Taki tytuł miał jeden z kolejnych naszych programów. Stworzyliśmy „Frak’ n’ roll”, ponieważ jednym z pierwszych utworów, jaki powstał do tego programu, był utwór, w którym postawiliśmy obok siebie rock’ n’ rolle z lat 50. i 60. i późniejsze z muzyką klasyczną, Szukaliśmy rock’ n’ rolla w muzyce klasycznej. Cały program miał w sobie dużo energii i stwierdziliśmy, że tytuł „Frak’ n’ roll” bardzo dobrze oddaje to, co się będzie działo na scenie. Myślę, że w ogóle od momentu gdy powstała Grupa MoCarta, czyli od 21 lat hasło „Frak’n’roll” oddaje to, co dzieje się na scenie.
Wasze życie to „Frak’ n’ roll”. A które postaci polskiego kabaretu były albo może są dla was wzorcami?
Musimy sięgnąć do historii kabaretu. A to wiele osób. Takie zdanie jest powszechne, że wzorem dla wielu był Kabaret Starszych Panów. W naszym przypadku faktycznie tak było. To wysublimowane użycie środków satyrycznych tak, jak to robili Starsi Panowie, jest dla nas niedoścignionym wzorem i cały czas w ich kierunku patrzymy. Ja wychowałem się w kulisach poznańskiego kabaretu Tey. Do Zenona Laskowika mówię do dzisiaj per wujku, więc ten kabaret też ogromny, chyba największy, wpływ miał na moje życie. Ale jako młody chłopak znałem wszystkie płyty Wojciecha Młynarskiego niemalże na pamięć. Choć nie zawsze rozumiałem, o czym są te piosenki, ale bardzo chętnie je śpiewałem. A z kabaretów młodszych, które miały na nas wpływ ? Oczywiście kabaret Potem, no i mim Ireneusz Krosny, który był naszym bezpośrednim nauczycielem, choć o tym nie wiedział. Na samym początku naszej drogi zaczęliśmy współpracować z Irkiem. Piotr Bałtroczyk mówił o Krosnym i Grupie MoCarta, że to dwie patologiczne formy kabaretowe. I te dwie patologiczne formy kabaretowe zbliżyły się do siebie i bardzo szybko zaczęły razem występować i grać. Irek o tym nie wiedział, ale my podpatrywaliśmy jego pracę. Patrzyliśmy zza kulis jak on występuje i bardzo wiele nauczyliśmy się od niego. O geście, o mimice. To fantastyczny nauczyciel. On miał i nadal ma na nas wielki wpływ.

A jaką wy macie receptę dla młodych kabareciarzy. Choćby tych, którzy występują w finale festiwalu Zostań Gwiazdą Kabaretu?

Doceniajcie inteligencję waszych widzów, waszych odbiorców. Szukajcie żartu, a nie wygłupu. Starajcie się, aby facet nie przebierał się za kobietę. Nie przeklinajcie na scenie, choć to zawsze wywołuje spazmy, ale rubasznego chichotu, a nie śmiechu. I w miarę możliwości śpiewajcie. Bo piosenek w polskm kabarecie w tej chwili jest niewiele. To takie rady wujka Filipa dla młodych kabarecierzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski