Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będziemy się wspinać na ten Mount Everest - rozmowa z Aliną Kurczewską

Marek Zaradniak
Alina Kurczewska została prezesem Towarzystwa Muzycznego im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu
Alina Kurczewska została prezesem Towarzystwa Muzycznego im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu Waldemar Wylegalski
Alina Kurczewska, dziennikarka Radia Poznań zostałs prezesem Towarzystwa Muzycznego im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu

Została Pani prezesem Towarzystwa Muzycznego im. Henryka Wieniawskiego. Gratuluję. Czy to duże wyzwanie dla Pani?
Dziękuję. Być po Andrzeju Wituskim prezesem to wyzwanie gigantyczne a w czwartek gdy w imieniu nowego zarządu dziękowałam i dyrektor Wituski stanął wśród nas powiedziałam, że prowadził najwspanialszą orkiestrę organizacyjną i wprowadził ten zespół na wysokość Korony Ziemi, na wysokość ośmiotysięczników. Pod tym względem możemy się naprawdę równać z na przykład z Konkursem Królowej Elżbiety i byliśmy za to komplementowani przez Światową Federację Konkursów. Muzycznych. A o wspomnianej orkiestrze pomyślałam tak, że w jej składzie była fantastyczna ekipa pań z Biura Towarzystwa. Stanowią one kwintet smyczkowy, podstawe, To wszystko grało z solistą, którym był Bartosz Bryła jako prezes, a ostatnie zarządy to zbiór indywidualności, które muszą grać na instrumentach dętych z solistami. Mam nadzieję, że taki zarząd indywidualności udało nam się zebrać i pod sztandarem wieniawszczyków będziemy działać dalej.

Co się zmieni?. Jaka jest Pani wizja Wieniawskiego?
Nowoczesna. Oczywiście zawsze największym wyzwaniem jest znalezienie przewodniczącego jury, który będzie lokomotywą konkursu.

Zobacz też: Przegląd kulturalny

Czy po raz trzeci będzie to Maxim Vengerov?
Nie wiem. Jeszcze za wcześnie, aby cokolwiek mówić. Wiele pracy przed nami. Jedno jest pewne, że konkurs musi być obecny nie tylko w Polsce, ale i w świecie. A to ogromne wyzwanie. Drugie wyzwanie to zgromadzenie wokół przewodniczącego jury doborowego grona jurorów. Tu naprawdę ostatnie konkursy wyśrubowały poprzeczkę wysoko, że tak jak mówiłam o tych ośmiotysięcznikach będziemy się wspinać na ten Mount Everest i zrobimy wszystko, żeby się do niego zbliżyć, ale zadanie jest gigantyczne i bardzo trudne.
Została Pani prezesem, a co z obsadą dyrektora Konkursu i dyrektora Biura Towarzystwa?
Za wcześnie o tym mówić. W czwartek były wybory Zarząd musi się ukonstytuować. Na razie jesteśmy na etapie embrionalnym. Mogę tylko podziękować członkom Towarzystwa , którzy byli obecni i mi zaufali i głosowali jak i tych, którzy trzymają kciuki, kibicują. Mogę po prostu zapewnić, że dołożymy wszelkich starań aby działać jak najlepiej i myślę, że działać będziemy z pomocą Andrzeja Wituskiego. Przecież Andrzej Wituski został członkiem honorowym i honorowym dyrektorem Międzynarodowych Konkursów Skrzypcowych. Jest w świetnej kondycji i pewnie jeszcze długo będzie z nami.

A jaki Pani zdaniem powinien być Konkurs?
Każdy konkurs ma inne oblicze. To wynika przede wszystkim z osobowości przewodniczącego bo on nadaje mu piętno, swój stempel, ale każdy konkurs ma inny program i jak się przeglądnie programy konkursów były one bardzo różnorodne. Jedno się nie nie zmienia. Musi być Wieniawski. Pytanie tylko jak obudowany, jak ułożony. Na ostatnim konkursie nie mieliśmy Bacha w I etapie . Mi to się podobało, ale być może przekonają mnie moi partnerzy w Towarzystwie do tego aby było inaczej. Wszystko przed nami

A co ze spuścizną po Wieniawskich? Z wydawaniem Dzieł Zebranych?.
Alina Mądry, która niedawno została szefową Rady Naukowej zaczęła z impetem i trzymam kciuki, aby tego impetu nie straciła. Udało się wydać sporą część utworów, a teraz praca nad następnymi. Wydawanie dzieł i praca związana z weryfikowaniem z pierwowzorem jest bardzo skomplikowana. To nie jest tak, że coś bierzemy i wydajemy. Wszystko trzeba zweryfikować, poszukać w różnorodnych pierwodrukach.

A kontakty z laureatami. Będą przyjeżdżać do Poznania?
Cały problem polega na ożywieniu życia Towarzystwa pomiędzy konkursami. I to trzeba robić na różne sposoby. Za wcześnie jeszcze na konkrety. Najpierw muszę je przedyskutować z najbliższymi współpracownikami, ale na pewno jest to sprawa, której nie można stracić z pola widzenia. Muzyka zostanie ta sama. Nie zmienia się Wieniawski, nie zmienia się Bach. Jest tylko kwestia jak ją przekazać, na jakim poziomie i jak z Wieniawskim dotrzeć w świat. To się dzieje na różne sposoby. Niezwykle cenne u Maxima Vengerova było to, że łączył swoją działalność koncertową z przesłuchaniami do Konkursu. Brał za to jednoosobową odpowiedzialność, ale ponad 200 zgłoszeń do ostatniego Konkursu o czymś świadczy. Ale zmieniają się technologie. Świat, który nas otacza. Jeszcze 20 lat temu internet był jaskółką. Dziś przekaz internetowy jest jednym z najważniejszych. Podczas ostatniego Konkursu był streaming, który wędrował w różne punkty świata. Co będzie za cztery lata nie wiemy. Natomiast wyjście na estradę, zagranie utworu to jest constans. Można tylko mówić o różnorodności interpretacji, ale nuty się nie zmieniają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski