Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań w konkursie kulturalnych piękności

Marcin Kostaszuk
Lokomotywą Poznania w wyścigu po stolicę stali się artyści i promotorzy kultury alternatywnej, skupieni wokół Federacji Madeinpoznań
Lokomotywą Poznania w wyścigu po stolicę stali się artyści i promotorzy kultury alternatywnej, skupieni wokół Federacji Madeinpoznań Szymon Siewior
Dziś i jutro w warszawskim Teatrze Wielkim powołana przez ministra kultury międzynarodowa 13-osobowa komisja selekcyjna poczuje się zapewne jak jury konkursu piękności. Jedenaście delegacji miast, starających się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury zrobi bowiem wszystko, by pokazać mocno wyretuszowany i podkolorowany promocyjnym makijażem wizerunek swych małych ojczyzn.

Do finału awansuje od trzech do sześciu z nich - miss nie zostanie więc wyłoniona, ale kilka z nich karmić się będzie nadzieją jeszcze długo. Jeden z sześciu finalistów zostanie wytypowany do roli Europejskiej Stolicy Kultury pod koniec 2011 roku.

Reprezentacja parytetowa

Retoryka konkursu urody pasuje szczególnie do kampanii Poznania, która stała pod znakiem żeńskich określeń. Program miasta ochrzczono bowiem mianem Poznańskiej Burzy Kulturalnej, która miałaby podziałać odświeżająco nie tylko na kulturę, ale i na życie społeczne i gospodarcze miasta. Taką ideę przedstawi jutro komisji ekipa, w której składzie urzeczywistniły się założenia ustawy parytetowej.

- Faktycznie, nasza delegacja pod tym względem będzie idealna - uważa Sławomir Hinc, zastępca prezydenta Poznania. Trzech panów - prezydenta Ryszarda Grobelnego, wicemarszałka Senatu Marka Ziółkowskiego oraz prezesa Międzynarodowych Targów Poznańskich Andrzeja Byrta - wspomogą bowiem trzy panie: reprezentująca operatora programu ESK, konsorcjum Profile Katarzyna Godlewska, wiceszefowa galerii Arsenał Zofia Starikiewicz oraz Austriaczka Claudia Haas, muzealnik i konsultant z firmy Lord Cultural Resources. Podział ról ustalono w ostatnich dniach.
Prezentacja ma trwać pół godziny, drugie tyle zostało przewidziane na pytania członków komisji, w której zasiada m.in. poznaniak, szef festiwalu Malta Michał Merczyński.

Burza z ósemką w tle

Jeśli komisja nie wykaże się nadmiernym taktem, wśród owych pytań może pojawić się problematyka stosunków między władzą i artystami. Latem hasło "Poznańskiej Burzy Kulturalnej" połączono bowiem w mediach z "Ósemką", a konkretnie dyrektor Teatru Ósmego Dnia Ewą Wójciak, której rozmowa z zastępcą prezydenta Sławomirem Hincem o wsparciu teatru dla Janusza Palikota, stała się zalążkiem dyskusji o wolności twórców, połączonych finansową smyczą z lokalną władzą. Sam Janusz Palikot wykorzystał sytuację do wystosowania apelu o wyłączenie Poznania z konkursu o ESK i prawdopodobnie stał za ironicznymi billboardami "dziękczynnymi" dla prezydenta Hinca, ale mleko się wylało: Poznaniowi przypięto łatkę miasta cenzorów, choć tylko u nas i w Gdańsku wniosek o tytuł ESK przygotowano poza magistratem i bez jego udziału, co takiej tezie jawnie zaprzecza.

Atuty i potknięcia

Szans na awans do kulturalnej pierwszej ligi upatrujemy w ciekawych pomysłach na wniosek kandydacki.

- Tylko u nas zbudowaliśmy szeroką koalicję miast z całego regionu, w ramach programu Poznań Plus. Na sukcesie Poznania skorzysta cała Wielkopolska - przypomina Izabela Urbanowicz z firmy Profile.

Atutem naszej aplikacji ma być także ciekawy, choć kopiujący pomysły chociażby niemieckiego Essen (tegorocznej Stolicy) projekt przestawienia gospodarki charakteru miasta z przemysłowo-handlowej na kreatywną, a więc opartą na innowacyjnych usługach i produktach. Narzędziami mają być nowatorski inkubator artystycznej przedsiębiorczości i izba pracodawców tego sektora.
- Paliwem napędzającym Poznań miałby być właśnie sektor kreatywny, obejmujący według różnych definicji takie dziedziny, jak: reklama, architektura, badania naukowe, design i moda, a także działalność gospodarczą związaną z twórczością artystyczną - tłumaczy Krzysztof Nowak z firmy Profile.

Na plus trzeba odnotować także wsparcie, jakiego przy okazji ESK miasto udzieliło alternatywnym twórcom - świetnie rozwinął się pomysł mobilnego centrum sztuki KontenerArt, rośnie też znaczenie Federacji madeinpoznań, której przedstawiciele mieli znaczny wpływ na kształt poznańskiej propozycji.

Czy jednak Poznań zrobił wszystko, by jego kandydaturę oceniono pozytywnie? Nawet bez medialnej afery "ósemkowej" kilku faktów nie można pominąć. Rada Miasta już 3 lipca 2007 roku zadeklarowała start w konkursie, ale potem przez dwa i pół roku nie działo się nic, poza coraz bardziej jałowymi dyskusjami. Dopiero rozstrzygnięcie przetargu na operatora ESK coś zmieniło - od marca do sierpnia kulturalne serce miasta biło najmocniej przy ulicy Zgoda 15, gdzie mieścił się sztab operatora ESK. Tylko czy trzeba było pracować w aż takim pośpiechu?

Nie porwaliśmy opinii publicznej żadnym spektakularnym projektem. Interaktywne Centrum Historii Ostrowa Tumskiego przegrywa tu z Operą i Filharmonią Podlaską, Narodowym Centrum Muzyki we Wrocławiu czy Centrum Nauki Kopernik. Większe szanse miałaby Stara (a właściwie nowa) Gazownia, która byłaby materialnym ucieleśnieniem wizji przejścia od "miasta przemysłu" do "miasta pomysłu".

Nie do końca wykorzystano też oddolny potencjał młodych twórców. Ich propozycje programowe znalazły się w poznańskim wniosku, ale wśród ambasadorów miasta, obok twarzy zasłużonych autorytetów z dużym dorobkiem, przydałby się choć jeden świeży rodzynek. Koncepcja przyciągania jedynie "mistrzów" miała swoje dobre strony (zwłaszcza po triumfie nowego filmu naszego ambasadora Jerzego Skolimowskiego w Wenecji), ale co w takim razie obok Zygmunta Baumana, Filipa Bajona czy Jana A.P. Kaczmarka robi niejaki Roberto Balconi?

Kultura polityczna

Nie można się łudzić, że decyzja o zakwalifikowaniu tego czy innego miasta do szóstki finalistów będzie wolna od politycznych kalkulacji, nawet jeśli międzynarodowy skład jury ma wyeliminować tego typu czynniki wyboru. Z braku innego dyżurnego tematu sezonu ogórkowego politycznym kozłem ofiarnym batalii już przed jej finałem stał się Sławomir Hinc, którego Platforma Obywatelska nie chce na swoich listach wyborczych. Dystansujący się od tej partii prezydent Grobelny też ma wiele do stracenia: kolejna porażka po niekorzystnym podziale meczów Euro 2012 będzie dla poznaniaków sygnałem, że dobry gospodarz to także ten, który ma "chody" w Warszawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski