Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces Gawronika: Były senator opowiada o swoich interesach

Łukasz Cieśla
Aleksander Gawronik jest oskarżony o podżeganie do zabicia dziennikarza Jarosława Ziętary
Aleksander Gawronik jest oskarżony o podżeganie do zabicia dziennikarza Jarosława Ziętary Łukasz Gdak
Nie uczestniczyłem w tzw. poznańskiej szarej strefie, prowadziłem wyłącznie legalnie interesy, byłem prześwietlany przez służby specjalne różnych państw - zapewniał dzisiaj w poznańskim Sądzie Okręgowym Aleksander Gawronik, oskarżony o podżeganie do zabicia dziennikarza Jarosława Ziętary.

W dzisiejszej rozprawie bierze udział nowy prokurator Elżbieta Potoczek-Bara, która jest delegowana do krakowskiej Prokuratury Regionalnej. Co się stało z dotychczasowym oskarżycielem prokuratorem Piotrem Kosmatym, który oskarżył Gawronika i przez kilka prowadził śledztwo? Dopytywał o to poznański Sąd Okręgowy, który w mediach przeczytał, że Kosmaty miał zostać odsunięty od sprawy.

- Nie mam wiedzy czy prokurator Kosmaty został odsunięty - odpowiedziała sądowi prokurator Elżbieta Potoczek-Bara. - Z mojej wiedzy wynika, że pracuje obecnie w departamencie postępowania sądowego Prokuratury Krajowej w Warszawie. Prokurator Regionalny w Krakowie nie wystąpił o jego udział w dzisiejszej rozprawie.

Prokurator Potoczek-Bara, jak wynika z jej wypowiedzi dla mediów przed dzisiejszą rozprawą, została skierowana do sprawy Gawronika na trzy najbliższe rozprawy. Wszystkie odbędą się w tym tygodniu. O obsadzie kolejnych terminów, jak mówiła, zadecydują szefowie prokuratury w Krakowie.

Zmianą prokuratora zaskoczony jest Jacek Ziętara, brat dziennikarza "Gazety Poznańskiej", który miał zostać zamordowany na początku września 1992 roku. - Mam nadzieję, że nowy prokurator stanie na wysokości zadania. Pracę prokuratura Kosmatego oceniałem bardzo wysoko - powiedział nam Jacek Ziętara.

Z kolei oskarżony Aleksander Gawronik stwierdził, że z dystansem podchodzi do zmiany na ławie, gdzie zasiadają oskarżyciele. - Myślę jednak, że wpływ na dzisiejszą nieobecność prokuratora Kosmatego ma nasz wcześniejszy wniosek o jego wyłączenie ze sprawy - uważa Aleksander Gawronik.

Dzisiejsza rozprawa rozpoczęła się od kilku wniosków złożonych przez adw. Patrycję Leśkiewicz, obrońcę Gawronika. Domaga się ponownego przesłuchania dziennikarza "Głosu Wielkopolskiego" Krzysztofa M. Kaźmierczaka oraz jego konfrontacji z przestępcą Maciejem B., ps. Baryła. Chodzi o ustalenie, jak przebiegała ich rozmowa na widzeniu w więzieniu, podczas którego "Baryła" mówił, jak zginął Jarosław Ziętara. Potem, w sądzie, "Baryła" twierdził, że jego słowa zostały przeinaczone przez dziennikarza.
Obrońca Gawronika chce również powołania biegłego od badania pisma ręcznego. Miałby on ocenić, kto jest autorem zapisków w notesie Jarosława Ziętary, z których wynika, że interesował się firmą Elektromis. To na jej terenie, latem 1992 roku, Aleksander Gawronik miał podżegać do zabicia dziennikarza. Obrona kwestionuje jednak wiarygodność zapisków w notesie Jarosława Ziętara. Kwestionuje także twierdzenie śledczych, że Ziętara przed laty interesował się Gawronikiem. Poznański sąd jeszcze nie wypowiedział ws. nowych wniosków obrony.

Dzisiaj wyjaśnienia miał złożyć Aleksander Gawronik. Poprzestał jednak na oświadczeniu. Wyjaśnienia chce złożyć po przesłuchaniach najważniejszych świadków. W swoim oświadczeniu były senator stwierdził, że wbrew twierdzeniom prokuratury nie należał do tzw. poznańskiej szarej strefy.

- W Poznaniu, na początku lat 90., były "stare" i "nowe" pieniądze. Elementem tonizującym były moje kantory AG, dawały bezpieczeństwo transakcji. Teza z aktu oskarżenia, że uczestniczyłem w szarej strefie jest absurdalna. Moje działania były na widoku wszystkich, wszyscy mogli je oceniać, byłem weryfikowany przez służby różnych krajów. Bo jak wszedłem w kontakt z niemieckimi koncernami paliwowymi, to nie wystarczyły pieniądze w walizce, ważna była weryfikacja - opowiadał był senator, na początku lat 90. najbogatszy Polak w rankingu tygodnika "Wprost". Sąd przerywał jego wystąpienie, gdy wchodził w detale dotyczące sytuacji gospodarczej Poznania na początku lat 90. ubiegłego wieku.

Gawronik wskazywał również, że jego firma i nazwisko był wtedy tak dobre, że nie potrzebował reklamy w prasie. Oceniał siebie jako ulubieńca mediów i jednocześnie człowieka prowadzącego nudne życie towarzyskie. - Nie bawiłem się w restauracjach, nie chodziłem na dyskoteki, zarabiałem bardzo szybko i bardzo dużo - oświadczył Aleksander Gawronik.

Dodawał, że już na studiach prawniczych usłyszał od swojego profesora z UAM, że przestępstwa mają krótkie nogi. Przypomnijmy, że później miał poważny konflikt z prawem. Ponad dekadę temu trafił do więzienia. Spędził w nim kilka lat za przestępstwa gospodarcze.
Podczas dzisiejszej rozprawy zeznania miał złożyć Krzysztof Ł., ps. Łyli. To gangster z południa Polski, który kilkanaście lat temu poszedł na współpracę z prokuraturą. Podczas odsiadki miał zetknąć się z Gawronikiem, którego obronił na spacerniaku przed przemocą ze strony innego osadzonego. Po tamtym incydencie Gawronik miał się zwierzyć "Łyliemu", jak zginął Ziętara, nazwany przez niego "pismakiem" i "Żydkiem".

Przesłuchanie Krzysztofa Ł. zaplanowano na godzinę 13. Obrona już dzisiaj rano zaczęła kwestionować jego wiarygodność. Bo Krzysztof Ł. miał złożyć zeznania niekorzystne dla Gawronika, dopiero wtedy, gdy oskarżonego przestał obciążać inny przestępca. Poza tym obrona zarzuciła, że Krzysztof Ł. przed laty, w sprawie innego zabójstwa, pomówił o współudział byłą żonę zabitego właściciela kantoru w Busku. Kobieta została aresztowana, zmarła za kratkami, a dopiero potem została oczyszczona z podejrzeń.

Jednak z drugiej strony, o czym obrona nie wspominała, zeznania Krzysztofa Ł. w innych wątkach były oceniane przez sądy jako wiarygodne. O rzekomej roli byłej żony właściciela kantoru wypowiadał się jako tzw. świadek ze słyszenia. Krzysztof Ł. siedział bowiem w celi z Norbertem Sz., biorącym udział w napadzie na właściciela kantoru. I to jego relację, którą usłyszał w celi, z detalami powtórzył później prokuraturze. Podczas procesu sąd część tej opowieści, powtórzonej przez Krzysztofa Ł., uznał za wiarygodną. Natomiast wykluczył udział byłej żony w zleceniu zabójstwa eksmęża.

Krzysztof Ł. w sądzie się nie pojawił. Podobno przebywa za granicę. Wcześniej sygnalizował prokuraturze, że wyjedzie za pracą do Holandii. Dzisiaj padła sugestia, że może przebywać w Kanadzie. Niewykluczone, że ukrywa się w obawy przed zemstą dawnych kolegów z półświatka. Bo wskutek jego zeznań niektóre osoby zostały skazana na dożywotnie więzienie.

Prokuratura na koniec dzisiejszej rozprawy przekazała sądowi list, który kilka lat temu Aleksander Gawronik wysłał do Krzysztofa Ł. Prokurator Potoczek-Bara nie chciała powiedzieć mediom, jaka była treść listu. Wskazała, że teraz jego dysponentem jest sąd. Z kolei Aleksander Gawronik powiedział nam, że list nie ma żadnego związku z Jarosławem Ziętarą.
- List potwierdza jedynie to, że znałem się z Krzysztofem Ł. To była taka więzienna korespondencja - mówi oskarżony ekssenator.

Kolejne rozprawy odbędą się w czwartek i piątek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski